Data: 2009-11-04 10:43:58
Temat: Re: Paulinie. (Szkoły).
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:hcrj29$q1h$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Chiron pisze:
>
>> Dlaczego ja mam płacić na Twoje dzieci, a Ty na moje nie? Bzdura. Niech
>> sobie każdy sam wykształci dzieci tak, jak uważa i go stać.
>
> Już nieraz się to pojawiało tutaj, ale ciągle nie uzyskałam odpowiedzi -
> jakie masz w takim systemie rozwiązanie dla dzieci tych rodziców, którym
> zwisa i powiewa kształcenie dzieci albo ich w ogóle na to nie byłoby stać?
> Można się domyślać, że jest takich wielu. Czy w Twojej wizji przewidujesz
> ogromną część społeczeństwa praktycznie bez żadnego wykształcenia,
> analfabetów? Co z nimi? Jakie to będzie niosło konsekwencje dla tej
> wykształconej reszty i ogółu państwa? Jak to widzisz?
>
Na razie tyle:
rozważ proszę, jak jest realnie teraz, przy "darmowym" szkolnictwie: poziom
nauczania, koszt, pensja (czyli pośrednio motywacja) nauczyciela, etc. I to
nie tylko w Polsce. W USA, gdzie jeszcze trochę z kapitalizmu pozostało-
utrzymuje się szkoły państwowe, żeby trudną młodzież ściągnąć z ulicy. Nie
ma innego powodu. Pracy i tak nie dostanie po takiej kiepskiej szkole.
Ludzie ci idą potem do różnych niskokwalifikowanych prac, lub schodzą na złą
drogę. Jedynym ich zainteresowaniem jest często TV. Ludzie, którzy skończyli
prywatne szkoły- stanowią elitę- często występują w TV zamiast ją
oglądać:-).
Jeśli chodzi o to, czy rodzice poślą dziecko do "darmowej" szkoły a czy
poślą do płatnej: no cóż- skoro nikt im w podatkach nie będzie zabierał
pieniędzy na tą "darmową"- to zależeć to będzie od ich decyzji- posłać, czy
nie. Mam głębokie przekonanie, że gdyby te zabrane pieniądze rodzice
dobrowolnie wpłacili do szkół prywatnych- wybranych przez siebie- to już by
znaleźli sposób na to, żeby tam dobrze nauczyciele uczyli:-). Poza tym- jak
to w wypadku "darmowych" rzeczy- pieniądze są często zwyczajnie rozkradane,
co gorsza- marnotrawione, a za to, co trafi do nauczycieli- trudno zachęcić
ludzi naprawdę dobrych do pracy w szkolnictwie. Kolejna sprawa: skoro jest
za darmo- to i nic dziwnego, że nikt praktycznie tego nie szanuje- więc
uczniowe nie chcą się uczyć, nauczyciele- uczyć uczniów.
Inny aspekt, który poruszyłaś: dostępność dla wszystkich. No cóż- system np
bonów edukacyjnych- postulowanych już dawno do wprowadzenia (rodzi się
dziecko- i dostaje taki bon. Może się za niego wykształcić, lub sprzedać go-
wtedy kto inny wykształci lepiej swoje dzieci).
A że będą rodzice, którzy narobią dzieci- a bony przepiją? A jak jest teraz?
Co z tego, że dziecko takiego kogoś chodzi do szkoły? A że zdarzy się
dziecko, które i w takich warunkach się przebije- to i zdarzy się w
warunkach opłat za szkołę (pracuje i się uczy)- lub skorzysta ze stypendium
(prywatnego!!!). A tak- mamy to, co mamy: Jak w tym dowcipie: Co mówi
bezrobotny absolwent uczelni do takiego, który ma pracę? - Poproszę
zapiekankę!
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|