Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!lub
lin.pl!news2.icm.edu.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl
!not-for-mail
From: "Zbigniew Andrzej Gintowt" <z...@c...net.pl>
Newsgroups: pl.soc.inwalidzi
Subject: Re: Plan Hausnera
Date: Fri, 17 Oct 2003 10:08:55 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 161
Message-ID: <bmo85n$kmk$1@nemesis.news.tpi.pl>
References: <bmlg8a$la2$1@nemesis.news.tpi.pl><bmlibf$q0k$1@news.onet.pl><oqtsovsiinp
a4bjnnro683c5fi9p68pfqc@4ax.com><3...@p...pl><bmmddl$lne
$1@inews.gazeta.pl>
<L...@a...ynhqn.abfcnz.cy>
NNTP-Posting-Host: host35.cable.net.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1066378233 21204 213.25.108.35 (17 Oct 2003 08:10:33
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 17 Oct 2003 08:10:33 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1165
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.inwalidzi:33529
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Joanna Hensel" <j...@n...lauda.nospam.pl>
napisał w wiadomości
news:L7R1O316102003212507wbnaan.urafry@abfcnz.ynhqn.
abfcnz.cy...
>
>
> W dzisiejszej GW opublikowane są wyniki badań społeznych prof.
Janusza
> Czapińskiego. Posłużę się tu cytatem wypowiedzi p.profesora:"
> Przyzwyczailiśmy się do naszego ułomnego państwa, ułożyliśmy sobie w
nim
> życie. Państwo stworzyło model społeczeństwa zaradnego, zamiast
> obywatelskiego. Słuszne skądinąd projekty uzdrowienia państwa uderzą
w
> interesy licznych grup społecznych, np. fałszywych rencistów.
Poczucie
> własnej jakości życia znacznie się obniży".
> W swojej korespondencji chciałam poddać pod rozwagę parę
spostrzeżeń
> ogólniejszej natury. Rozumiem, że sprawy orzekania w ZUS, jako
dotyczące
> każdego z Państwa osobiście, są b. żywe, wielokrotnie bolesne,
budzące
> kontrowersje, poczucie krzywdy. Dajecie Państwo wyraz tego w
codziennej
> korespondencji. Tyle tylko, że nie wszyscy, którzy ubiegają się o
ustalenie
> grupy inwalidzkiej, a następnie świadczenia rentowego, mają istotne,
> zdrowotne powody.
> Każdy lekarz, bez względu na to czy jest to specjalista, czy lekarz
poz,
> znacząco częściej od autentycznie chorych, okaleczonych przez
chorobę,
> styka się z pacjentami, którzy chcą na rentę, choć samo wypisanie
wniosku
> nastręcza problemy. Nie wiadomo co w nim napisać,by wypełnić
wszystkie
> rubryki. W dodatku trzeba się pod tym podpisać własnym nazwiskiem i
nie
> robić z siebie głupka.
> Każdy z praktykujących lekarzy może wymienić całą listę /naprawdę
długą/
> pacjentów, którzy "intensywnie chorują" do czasu orzeczenia
rentowego.
> Póżniej nagle cudownie zdrowieją. Przez rok, dwa lata nie pokazują
się, bo
> po prostu lekarz nie jest im potrzebny. Na miesiąc, dwa przed
terminem
> ponownego orzecznia, nagle się pojawiają, żeby były adnotacje o
leczeniu w
> dokumentacji. Dobrze jeśli przychodzą na pół roku wcześniej. Bywa,
że na
> dwa dni przed już wznaczonym terminem badania przez orzecznika,
zgłaszją
> się po wpis, zaświadczenie o stanie zdrowia. Oczywiście zastrzegają;
" żeby
> dobrze było opisane". Nierzadko "tak się żle czują", że żądają wręcz
> leczenia szpitalnego. W oddziałach o profilu neurologicznym,
> rehabilitacyjnym, niekiedy reumatologicznym, takie sytuacje są na
porządku
> dziennym. Sporadycznie ci ludzie mają pełną i zgodną z
rzeczywistością
> świadomość swojej sytuacji. To oni właśnie uciekają w chorobę, mają
> głębokie poczucie kalectwa z innych powodów niż fizyczne/psychiczne
> schorzenia.
> O tym był mój pierwszy list. Wątpliwa sprawa, żebym na tej liście
spotkała
> dyskutanta, którego taka sytuacja dotyczy. Niezrozumiała więc jest
dla mnie
> reakcja niektórych. Chciałam zaproponować dyskusję nt. społecznego
> nastawienia do rent i przyzwolenia na bycie rencistą bez
uzasadnienia.
> Sądzę, że jesteście Państwo grupą najbardziej predysponowaną do
takiej
> dyskusji. Nic Was nie łączy z ludżmi, którzy rentą załatwiają sobie
różne,
> czasem b.istotne, ale nie "chorobowe" problemy.
> Na ten temat pisałam rówież na prywatny adres pana Marka, nie
chciałam zbyt
> wcześnie wracać do tematu, który jest mocno drażliwy. Widzę, że
temat rent
> pojawił się, więc poprosiłam by przesłał go do wiadomości
wszystkich.
................................
------------------------------------
Szanowna Pani,
Dyskutować można, a jakże, różnie i o różnych sprawach. Należy jednak
na początku postawić pytanie: jaki miałby być cel takiej dyskusji?
Teza, którą Pani przedstawia jest bezdyskusyjna, przynajmniej na tej
grupie. Nie przypuszczam by znaleźli się tutaj przeciwnicy kwestii
położenia kresu orzekania o prawie do renty z tytułu niezdolności do
pracy spowodowanej stanem zdrowia, jeśli stan zdrowia takiego
orzeczenia nie usprawiedliwia.
Można jednak zadać pytanie jak doszło do takiej sytuacji, że istnieje
(ponoć) armia ludzi, którzy takie orzeczenia mają, choć stan ich
zdrowia w żadnej mierze nie usprawiedliwia tego iż korzystają ze
świadczeń rentowych. Zapytajmy jednak, kto do tego doprowadził? Ano w
łaśnie. Najpierw jest ktoś "zapobiegliwy", kto chce wykorzystać prawo
mające służyć w istocie ON, a zaraz potem jest lekarz który mu to
umożliwia. Jakie są motywy postępowania jednej i drugiej strony?
Odpowiedź na to jest krótka: pieniądze. Nie są to na ogół wielkie
pieniądze, ale przy masie świadczeniobiorców (czytaj złodziei) tworzą
całkiem spory kapitał o który zostają uszczuplone środki budżetu
państwa. Można to przyrównać do złodziejstwa prominentów państwowych,
politycznych, którzy aczkolwiek nieliczni, ale za to ukradli państwu
duże kwoty. W każdym z tych przypadków mamy do czynienia więc ze
złodziejstwem. Są jednak różnice. Panowie Wieczerzacy i im podobni
mają za sobą całą armię adwokatów, przy pomocy których obronią swe
złodziejskie fanty. W przypadku rencistów zastosowano odpowiedzialność
zbiorową.
Pani opisuje przypadki, kiedy jako lekarka jest Pani kuszona by wydać
orzeczenie o stanie zdrowia takie, które mogłoby umożliwić uzyskanie
renty na zasadzie, której hołduje bardzo wielu: "tylko ryba nie
bierze...". Ilu jednak lekarzy nie oparło się pokusie wzięcia?. Nagle
jednak okazało się, że zjawisko można skanalizować, wystarczy , by
państwo zaczęło interesować się całym procederem. Statystyki są
wymowne. Powszechna jest na tej grupie opinia, że żądania ze strony ON
są niemoralne i godne potępienia. Dobrze. Podam przykład z innej
beczki. Kiedy po kilkuletnim kontrakcie pracy za granicą moje
przedsiębiorstwo (państwowe) padało, trzeba było własny los wziąć w
swe ręce. Nauczywszy się czego trzeba (prawo) założyłem spółkę z o. o.
do której przystąpić mógł każdy pracownik byłej firmy państwowej,
który tylko miał ochotę, jeśli jednak nie miał ochoty, to i tak został
zatrudniony jako pracownik. Jednak, by ta spółka mogła ruszyć,
musieliśmy z własnych zgromadzonych pieniędzy zakupić zdezelowany
sprzęt, który dla przedsiębiorstwa wypracowaliśmy przez lata. Jako
szef spółki, za to, że umożliwiono mi zakup sprzętu likwidowanego
przedsiębiorstwa, musiałem wyrazić zgodę w imieniu tych którzy weszli
do spółki, że nie będę żądał należnych pieniędzy za urlopy, których
przedsiębiorstwo nie wypłaciło. Musiała zapłacić je spółka. Co mamy
teraz? Szlag mnie trafia kiedy słyszę o różnych odprawach płaconych
tym, których zakłady padają. Szlag mnie trafia kiedy dowiaduje się, że
pracownicy najpierw telekomunikacji, potem banków, w procesie
prywatyzacji dostają za darmo akcje tych firm. Pytam , jakim prawem?
Proszę zważyć, że rzecz dotyczy całkiem sprawnych i zdolnych do pracy
ludzi. Doczekaliśmy się demokracji. Jednak całą tę mizerną polską
demokrację należy uznać za niepełnosprawną. Wprowadzono podstawową
wolność obywatelską w postaci swobodnego prawa głosowania. Ale już
ordynacja wyborcza , to karykatura demokracji. A gdzie jawność życia
państwowego? Gdzie są demokratyczne instytucje kontroli tych, którzy
sprawują władzę w naszym imieniu? Pisać w tym stylu można by jeszcze
dużo, tylko co to da? Kto to przeczyta i kto się tym będzie
przejmował? Za komuny mieliśmy przewodnią siłę narodu: klasę
robotniczą, teraz mamy klasę polityczną. Bardzo mi się to określenie
podoba, niezależnie od tego jak stało się popularne.
Pan Adam lansuje na grupie pogląd, że wielką rolę powinny odgrywać
samorządy lokalne, najbliższe ciału obywatelskiemu. Nic podobnego.
Trzeba widzieć i wiedzieć, że system samorządowy w Polsce to tylko
kalka centralnego systemu politycznego i zaczyna się również od
partyjnej ordynacji wyborczej. To, że fala referendów na temat
odwołania ludzi pełniących funkcje w samorządach lokalnych ostatnio
jakby wygasła, to tylko efekt zmęczenia ludzi, którym nie chce się iść
do urn, bo czują, że i tak nie są w stanie niczego zmienić. Na tym
szczeblu złodziejstwo króluje w Polsce również, bo niby dlaczego
miałoby być inaczej.
Ale ad rem: planowane posunięcia rządu , a jak przypuszczam, zwłaszcza
ich realizacja, to sposób na pozbycie się ludzkiego balastu bez użycia
słowa: eksterminacja.
--
Zbig A G
|