Data: 2004-11-03 19:58:50
Temat: Re: Pomozcie,powiedziec czy nie?
Od: puchaty <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 3 Nov 2004 19:57:06 +0100, Kaszycha napisał(a):
> Miły Puchaty. Czytam to co powyżej i nawet jeśli się z tym zgodzę to nie
> znam absolutnie nikogo, kto świadomie powie- oto jestem w takim stanie! Moje
> sumienie to głos Boga i jeśli milczy to na 100 % postępuję dobrze. Ktoś taki
> ocierałby się o świętość.
Tam zaraz ocierałby, IMO to właśnie święty:-)
Poza jednym, według moich wyobrażeń na ten temat, sumienie u świętego nie
milczy - wręcz przeciwnie - odzywa się do niego na widok najmniejszego
kamyka.
> Według mnie oczywiście. A ludzie? Niektórzy być
> może dążą do świętości ale większość nie stawia sobioe tego jako
> najważniejszy życiowy cel.
Każdy ma w końcu wolną wolę w wyborze drogi przez życie. Taki duży, taki
mały, taki chudy, taki gruby,...;-)
> Natomiast wielu będzie wykorzystywało taką
> opinię do usprawiedliwiania najgorszych świństw- no bo jak udowodnisz, że to
> nie jest głos Boga?
A dlaczego koniecznie chcesz oceniać cudze sumienia? Poza tym dostaliśmy
przecież przykazania. Przykazanie miłości, dekalog...
Są one IMO dla wszystkich nas, gdy przychodzi odróżniać co dobre, a co złe,
co z sumienia, a co z rozumu.
>> Do głosu ma szansę dojść sumienie, miłość, energia...
> Jak sumienie łączy się z tym lękiem? Tego nie rozumiem? Energia rozumiem!
> Pokonujesz swoje ograniczenia i obawy masz energię do podejmowania nowych
> wyzwań i wiarę, że się uda..... ale co tu ma do rzeczy sumienie?
Bo IMO te trzy "rzeczy" to synonimy.
>... Gdy obok mnie ktos przeze mnie cierpi za nic nie jestem w
> stanie się do siebie uśmiechnąć.
Załóż sobie taką sytuację. Masz partnera ale zakochuje się w Tobie kolega z
pracy. Musisz wybrać. Cokolwiek nie zrobisz, ktoś będzie cierpiał. Co na to
sumienie? Wbrew pozorom ciągle jesteśmy narażeni na powodowanie cudzego
cierpienia: w pracy, w rodzicielstwie, w partnerstwie.
>> Zgodzę się! A jakże! Tym bardziej, że wcale mi się nie wydaje, że
>> rozmawiamy z sumieniem lady miki:-)
> No ale sam piszesz, że sumienie to głos Boga. A jak tak Lady Miki uzna "dbaj
> o siebie" za głos Boga i na wszelki wypadek poszuka jeszcze jednego z grubym
> portfelem to co wtedy?
Będzie miała więcej pieniędzy.
> Nie sądzisz, że to straszna odpowiedzialność ta
> opinia którą głosisz?
Nie sądzę bo np. nie mam zielonego pojęcia, czy dzięki lady milki, gość
pozbywszy się co prawda grubego portfela, nauczy się patrzeć kobiecie w
oczy a nie na jej tyłek.
> I jak jej udowodnisz, że to nie jest sumienie?
Nic jej nie mam zamiaru udowadniać. Nic nie jestem jej w stanie udowodnić.
Mogę mieć tylko wrażenie, że gdybym ja kierował się takimi kryteriami w
swoich życiowych wyborach, oddalałbym się od mojego celu.
puchaty
|