Data: 2004-07-24 20:35:39
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Sowa" <m...@b...pl> wrote in message news:cdue7t$2m9$1@news.onet.pl...
> Ale czemu te uczucia się lęgną w takiej sytuacji?
bo byli to nie zwykli znajomi.
> No nie rozumiem - one się lęgną tylko odnośnie spotkań z byłymi, czy w ogóle
> nie można się spotykać z ludźmi, jeśli obecny partner w owych spotkaniach
> nie asystuje?
jw
>
> > to wobec tego, po co z nimi utrzynywac stosunki, czemu tak na
> > nich moze zalezec, skroro to "byli"?
>
> Bo to tacy sami ludzie jak inni, z innymi tez utrzymuję kontakty, nawet
> bliższe - z niktórymi sobie pisuję, z innymi się spotykam.
wlasnie. dla mnie "byli" nie sa tacy sami znajomi , i chyba nie tylko
ja tak sadze. "byly" wywoluje jednak pewne emocje u partera
jak widac.
> To ze człowiek jest w związku to ma oznaczać jakąś izolację i
> "zatwierdzanie" znajomych?
mnie sie pytasz? ja nie jestem puchatym ;))
> Jak ktos jest zazdrośnikiem to niech sie leczy - bo to sie leczy, albo
> daruje sobie wchodzenie w związki i zatruwanie życia innym swoją zazdrością.
> :->
a ty znowu swoje. tylko tyle znow ci zostalo w glowie.
> "naduzywania zaufania"? Bo to jest wyżej - więc juz nic nie rozumiem.
dodalam chyba cos jeszcze wiecej.
>
> > > > trzeba byc matolica (wedle zyczen) zeby widziec takie spotkanie
> > > > tylko w kategorii puszczalswta.
> > > A co tam innego może być "groźne"?
> > jw.
>
> "Naduzywanie zaufania"? To niech sobie TZ owo zaufanie ma porządne, a nie
> zieje zazdrością.
ok, poczytaj moj poprzedni jeszcze raz post i jesli nawet nie potrafisz go w miare
zapamietac, to
zerkaj od czasu do czasu, bo trudno sie w takiej sytuacji dyskutuje.
> Gdzie? przeciez napisałam, żę "jego zona go pusciła" - a nie że przyszła z
> nim.
ale ty przyszlas.
>
> co innego. zupelnie.
> > nie widzisz roznicy, kkiedy ty niechcesz wziac swojego meza na
> > takie spotkanie, tylko samam chcesz pojsc??
>
> ?? Przeciez mój mąz tam był - i to pierwszy. A potem przyszłam ja. A potem
> "były".
> A potem mój mąz sobie pszedł, a potem znowu przyszedł.
ale sobie chodzil tam i nazad, a nie zostal w domu, bo ty nie
chvialas z nim isc, bo sie spotykasz z bylym.
>
> > A czasami _oni_ (czyli były ze swoja
> > > żoną) zapraszają _nas_ do siebie.
> >
> > specjalnie podkreslam, zebys widziala o co mi chodzi.
>
> Tak wyszło że owo zapraszanie zawsze dotyczyło jakichś imprez prorodzinnych
no i wyszlo calkiem zgrabnie.
> .
> Szkoda kurna, ale nawet na takiej imprezę zdarzało nam się rozmawiać z dala
> od uszu TZów. :-)
>
> A co z tym studiowaniem i kawami w studenckiej kafejce? Czemu tego nie
> skomentowałaś?
gdyby puchatemu sie to nie podobalo, i ty mimo wszystko
postawila bys go pod sciana jak Hanka, to ... znasz moje juz
na to zadnie.
iwon(k)a
|