Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Porażenie mózgu

Grupy

Szukaj w grupach

 

Porażenie mózgu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 57


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2010-01-13 21:19:41

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: Iza <f...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 13 Sty, 20:18, "Chiron" <e...@o...eu> wrote:

> Dla mnie wskazuje,
> że nie nosisz
> na sobie żadnego piętna, że nie powielasz jej postępków na swoje
> rodzinie, ani nie
> odpłacasz chorej matce ''pięknym za nadobne"

> Nie nosi piętna? Czyżby? A Ty? Nosisz je?

Może poniekąd ... piętno niemożności podźwignięcia sie
z poczucia bezużyteczności i bezwartościowości, ale ciągle z tym
wałczę :)


> Tylko to taki zwrot- zaklęcie. chora psychicznie. Jednak tak naprawdę
> niczego nie tlumaczy. Albo tłumaczy niewiele. Poza tym- dlaczego ma sobie
> coś tłumaczyć tak, jak Ty jej radzisz, Szanowna Izo, a nie tak, jak to jest
> (było) naprawdę? Tylko odkrycie prawdy może jej pomóc przebaczyć.

Jak to? Choroba psychiczna nie tłumaczy nagannego postępowania
jej matki wobec jej - no to co może być lepszy argumentem na
usprawiedliwienie takiego stanu rzeczy?
Ja jej nie radze jakieś konkretnej psychoterapii ,bo nie jestem
fachowcem. Ja jej jedynie sugeruję pewien sposób myślenia o
przeszłości - bo wiem, co ona czuje. A ponieważ prawdopodobnie jestem
sporo od niej starsza i w jakimś stopniu poradziłam sobie z
przeszłością w zasadzie sama, no to myśle, ze mam w tej materii pewna
swobodę do argumentacji. Przy tym nie sadzę żebym raziła jej coś
destruktywnego na jej psychikę :)


> Takie rozdrapywanie oznacza tylko jedno: proces nie został zakończony.
> Zostanie, jak będzie mogła o tym mówić spokojnie, bez emocji. To takie rany
> na duszy. Jak się nie zagoją- to co jakiś czas można je zadrażnić (ktoś coś
> powie, coś się przypomni, skojarzy, etc). Jak będziemy się leczyć, i rany
> się zagoją- wtedy nic proces przebaczenia zakończy się. Ważna IMO uwaga:
> holizm, i nie tylko- wskazuje, że każdy proces naturalny jest zasilany sam z
> siebie. Sztuczne- zasilane są z zewnątrz. Zdrowie to proces naturalny.
> Organizm wytrącny z tego stanu zdrowia- sam z siebie chce wyzdrowieć.
> Choroba jest zawsze zasilana z zewnątrz, jako stan sztuczny. I- niestety- to
> my, ludzie- sami sobie często robimy to "kuku" zasilając chorobę
> rozdrapywaniem ran, na przykład...

Zgadzam sie z Tobą. Niejednokrotnie żeby "rane wygoić należy ją
niejako
ponownie rozdrapać do krwi...dstać sie do pokładów nieskażonej zdrowej
tkanki a dopiero potem dezynfekować i zagajać" - posłużyłam sie celowo
analogia do rany fizycznej bo wydaje mi sie trafnym przełożeniem. Nie
chciała bym tego tematu zdominować moimi przeżyciami, ale w moim
wypadku to właśnie ten wiersz ...wpierw mnóstwo żalów i łez
wypowiedzianych właściwej osobie i na końcu obraz spowodował ten cały
proces oczyszczenia z negatywnych emocji.
Pamiętam swego czasu oglądałam jakiś program psychologiczny o pewnych
terapiach uwalniania z umysłu i ciała negatywnych złogów. Odbywało sie
to tak, ze terapeuta najpierw w szczegółowej rozmowie w spokojnych
warunkach wyłuszczał żądło problemu tego człowieka, a potem wraz z tym
pacjentem szedł w ustronne miejsce(bo byli gdzieś na odludziu) brali
ze soba coś w rodzaju worka. A podczas praktycznej części terapii
prosił pacjenta by ten waląc kijkami ze wszystkich sił w ten worek
leżący na ziemi jednocześnie krzyczał/ wyrzucał z siebie ból,
frustrujące i blokujące go sprawy. Wielu ludzi doznawało ulgi bo ten
worek niejako odbierał ciosy za kogoś kto notabene te ciosy powinien
dostać. Korzyść była dobitna dla tych ludzi :)

> Każdy, Droga Izo- każdy jest w stanie go zamknąć- jeśli tylko chce. Jeśli
> nie opowie tego swoim dzieciom (zgoda- to powinno nastąpić w momencie, który
> ona wybierze)- jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że pociągnie się to co
> najmniej na następne pokolenie.

Wszystko zależy od niej - powinna ratować swoje emocje.


> Brawo! Zawsze podziwiałem ludzi z duszą artysty- im jest łatwiej. No cóż-
> nie potrafię malować, poeta też ze mnie mierny- to muszę się bardziej
> starać:-). W każdym bądź razie- zazdroszczę Ci Twojej umiejętności.

Hehe nie jestem żadną artystką...uwierz mi :)
___
Iza
>
> --
> Serdecznie pozdrawiam
>
> Chiron



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2010-01-13 22:03:34

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Iza" <f...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bc702362-a2df-49e3-b66f-07a314d1b7e3@d20g2000yq
h.googlegroups.com...
On 13 Sty, 20:18, "Chiron" <e...@o...eu> wrote:

> Dla mnie wskazuje,
> że nie nosisz
> na sobie żadnego piętna, że nie powielasz jej postępków na swoje
> rodzinie, ani nie
> odpłacasz chorej matce ''pięknym za nadobne"

> Nie nosi piętna? Czyżby? A Ty? Nosisz je?

Może poniekąd ... piętno niemożności podźwignięcia sie
z poczucia bezużyteczności i bezwartościowości, ale ciągle z tym
wałczę :)
----------------------------------------------------
----------------------------------------
Czyli: ktoś toksyczny Ci wmówił, że jesteś bezużyteczna i bezwartościowa. I
to Cię piętnuje. A walcząc z tym- niestety, popełniasz błąd, IMO. Walka nie
jest bowiem drogą do zmiany tego stanu rzeczy. W moim przekonaniu, ofcorz.



> Tylko to taki zwrot- zaklęcie. chora psychicznie. Jednak tak naprawdę
> niczego nie tlumaczy. Albo tłumaczy niewiele. Poza tym- dlaczego ma sobie
> coś tłumaczyć tak, jak Ty jej radzisz, Szanowna Izo, a nie tak, jak to
> jest
> (było) naprawdę? Tylko odkrycie prawdy może jej pomóc przebaczyć.

Jak to? Choroba psychiczna nie tłumaczy nagannego postępowania
jej matki wobec jej - no to co może być lepszy argumentem na
usprawiedliwienie takiego stanu rzeczy?
----------------------------------------------------
-----------------------------------------
Choroba psychiczna to tylko etykietka. Na dodatek- niesamowicie ogólna. Co
niby ma z tego wynikać? Natomiast z poznania prawdy- np o wychowaniu swojej
mamy przez jej mamę, wydarzenia z życia jej mamy, które ją kształtowały,
etc- to dopiero może sporo powiedzieć. Usprawiedliwić- to nie to słowo.



Ja jej nie radze jakieś konkretnej psychoterapii ,bo nie jestem
fachowcem. Ja jej jedynie sugeruję pewien sposób myślenia o
przeszłości - bo wiem, co ona czuje. A ponieważ prawdopodobnie jestem
sporo od niej starsza i w jakimś stopniu poradziłam sobie z
przeszłością w zasadzie sama, no to myśle, ze mam w tej materii pewna
swobodę do argumentacji. Przy tym nie sadzę żebym raziła jej coś
destruktywnego na jej psychikę :)
----------------------------------------------------
------------------------------------------------
Spychanie wszystkiego do podświadomości jest właśnie bardzo destrukcyjne.
Wtedy te zdarzenia, wyparte, wciśnięte "pod skórę" drążą duszę jak robactwo.
Właśnie to jej doradzasz.

> Takie rozdrapywanie oznacza tylko jedno: proces nie został zakończony.
> Zostanie, jak będzie mogła o tym mówić spokojnie, bez emocji. To takie
> rany
> na duszy. Jak się nie zagoją- to co jakiś czas można je zadrażnić (ktoś
> coś
> powie, coś się przypomni, skojarzy, etc). Jak będziemy się leczyć, i rany
> się zagoją- wtedy nic proces przebaczenia zakończy się. Ważna IMO uwaga:
> holizm, i nie tylko- wskazuje, że każdy proces naturalny jest zasilany sam
> z
> siebie. Sztuczne- zasilane są z zewnątrz. Zdrowie to proces naturalny.
> Organizm wytrącny z tego stanu zdrowia- sam z siebie chce wyzdrowieć.
> Choroba jest zawsze zasilana z zewnątrz, jako stan sztuczny. I- niestety-
> to
> my, ludzie- sami sobie często robimy to "kuku" zasilając chorobę
> rozdrapywaniem ran, na przykład...

Zgadzam sie z Tobą. Niejednokrotnie żeby "rane wygoić należy ją
niejako
ponownie rozdrapać do krwi...dstać sie do pokładów nieskażonej zdrowej
tkanki a dopiero potem dezynfekować i zagajać" - posłużyłam sie celowo
analogia do rany fizycznej bo wydaje mi sie trafnym przełożeniem. Nie
chciała bym tego tematu zdominować moimi przeżyciami, ale w moim
wypadku to właśnie ten wiersz ...wpierw mnóstwo żalów i łez
wypowiedzianych właściwej osobie i na końcu obraz spowodował ten cały
proces oczyszczenia z negatywnych emocji.
Pamiętam swego czasu oglądałam jakiś program psychologiczny o pewnych
terapiach uwalniania z umysłu i ciała negatywnych złogów. Odbywało sie
to tak, ze terapeuta najpierw w szczegółowej rozmowie w spokojnych
warunkach wyłuszczał żądło problemu tego człowieka, a potem wraz z tym
pacjentem szedł w ustronne miejsce(bo byli gdzieś na odludziu) brali
ze soba coś w rodzaju worka. A podczas praktycznej części terapii
prosił pacjenta by ten waląc kijkami ze wszystkich sił w ten worek
leżący na ziemi jednocześnie krzyczał/ wyrzucał z siebie ból,
frustrujące i blokujące go sprawy. Wielu ludzi doznawało ulgi bo ten
worek niejako odbierał ciosy za kogoś kto notabene te ciosy powinien
dostać. Korzyść była dobitna dla tych ludzi :)
----------------------------------------------------
---------------------------------
Tylko takie coś jest na ogół zwieńczeniem cyklu terapii- albo jednym z jej
elementów. Nie jest kompletną terapią. Opowiadałem tu, jak terapeuta godził
matkę i córkę (matka alkoholiczka). Polegało to na tym, że po kolei- każda
czytała z listy to, co sama napisała, brała patyk, i mówiąc: przebaczam Ci,
że...wrzucała patyk do ognia. A zapamiętałem to, bo psycholog biegał po
drwa:-). Uczestniczyłem w różnych tego typu zabawach- np kiedyś uważałem, że
mam rację. Było to dla mnie bardzo ważne. Gdy dojrzałem, żeby się tego
pozbyć (na takich tygodniowych warsztatach) prowadzący zaproponował mi,
żebym wybrał sobie odpowiednią ilość i wilekość ziemniaków, które
symbolizowały "ilość" mojej racji. Po rozmowach, negocjacjach zostałem z
workiem ziemniaków, który musiałem wszędzie ze sobą zabierać. Uświadomiło mi
to też, jak bardzo mi to utrudnia relacje z innymi ludźmi. Aż zrozumiałem,
że ta racja mi jest do niczego nie potrzebna- skoro przez nią nie moge się z
nikim dogadać:-). Jednak podkreślam- był to element terapii- nie całość.

> Każdy, Droga Izo- każdy jest w stanie go zamknąć- jeśli tylko chce. Jeśli
> nie opowie tego swoim dzieciom (zgoda- to powinno nastąpić w momencie,
> który
> ona wybierze)- jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że pociągnie się to co
> najmniej na następne pokolenie.

Wszystko zależy od niej - powinna ratować swoje emocje.
----------------------------------------------------
----------------------------------
Emocje to ma mieć takie, jakie ma. Nie ma ich ratować, nie ma takiej
potrzeby. Tym bardziej- nie powinna ich powstrzymywać. Ma do nich pełne
prawo. I do wyrażenia ich także.


> Brawo! Zawsze podziwiałem ludzi z duszą artysty- im jest łatwiej. No cóż-
> nie potrafię malować, poeta też ze mnie mierny- to muszę się bardziej
> starać:-). W każdym bądź razie- zazdroszczę Ci Twojej umiejętności.

Hehe nie jestem żadną artystką...uwierz mi :)
----------------------------------------------------
---------------------------------------
A co by się musiało stać, żebyś napisała o sobie coś pozytywnego?: Czy np ja
mógłbym coś takiego zrobić, żebyś tu- na tym forum- napisała o sobie
pozytywnie? Może nawet w tonie przechwalczym?




--
Serdecznie pozdrawiam

Chiron


1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak

2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2010-01-14 08:11:13

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: Iza <f...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 13 Sty, 23:03, "Chiron" <e...@o...eu> wrote:
> Może poniekąd ... piętno niemożności podźwignięcia sie
> z poczucia bezużyteczności i bezwartościowości, ale ciągle z tym
> wałczę :)

> Czyli: ktoś toksyczny Ci wmówił, że jesteś bezużyteczna i bezwartościowa. I
> to Cię piętnuje. A walcząc z tym- niestety, popełniasz błąd, IMO. Walka nie
> jest bowiem drogą do zmiany tego stanu rzeczy. W moim przekonaniu, ofcorz.

Hmm...walcząc...Moja walka polega na tym - o ile można nazwać to
walką, że
codziennie udowadniam sobie, ze pomimo różnych niesprzyjających
okoliczność
jestem dobrym człowiekiem. Ot na przykład. Nie moglam sie kształcić,
ale
uwielbiam przebywać w towarzystwie ludzi wyedukowanych i choć czuje
się
między nimi jak "pionek" to moje "ego pulsuje", gdy oni dostrzega we
mnie
jakieś walory i mi to powiedzą. Być może Cię szokuje, że pisze w ten
sposób o sobie. Niektórzy mi mawiają: 'Jak może sie tak poniżać we
własnych
oczach?' Ale mnie osobiście własne słowa tak nie dotykają jak tych, na
których
pragnę zrobić wrażenie :)
Ludzi mi mowią: Jesteś ładna kobieta ...a ja na to - gust to odczucie
subiektywne.
Powiadają: Dobrze gotujesz ...a ja na to - "okok dzięki" choć wiem, że
rzeczywiście tak jest.
Albo: jesteś taka użyczliwa i ciepła...a ja - no tak jak kulą w
płot :)
Ludzie mi mówią wiele różnych dobrych słow, ale mnie ciężko jest w nie
uwierzyć. Unaocznię Ci to tak.
Wyobraź sobie, ze z wielkiej wysokości spadł na Ciebie wielki
niewidzialny głaz.
Połamał Cie całego i tylko jakimś cudem żyjesz, oddychasz i możesz
mówić. I przychodzi do Ciebie kolega i powiada: 'Chiron...ale ty się
nie wydurniaj i tak nie
rozczulaj nad sobą ...tylko wstań wreszcie z tej podłogi na której
leżysz od wczoraj,
bo Twoja żona sie o Ciebie zaczyna martwić'. A Ty mu na to: ' Piotrek,
ale ja nie mogę, zobacz
jestem przywalony głazem ...mam połamane ręce, nogi i chyba nawet
'KRĘGOSŁUP-ego' czego Ty odemnie wymagasz ...lepiej pomóż mi sie
wydostać. A on: 'Chioron co ty za banialuki opowiadasz ...jaki głaz?
Nic tu nie widzę! Upiłeś sie wczoraj, leżysz jak ta szmata jęczysz i
dobijając swoja dobra żonę!
A ty: Kolgo...ale ja naprawdę cierpie ...czemu nie widzisz tego głazu?
A on: Czegoż ty jęczysz idioto...masz dobrą prace,wspaniałą żone,
dachnad głową.."pomyśl o dzieciach Etiopii...ze one tam umeraja z
głody a ty tu kwękasz i się rozczulasz'' itede..... :) Ten głaz to
jakaś wewnętrzna blokada, która niewidzialnie tamuje wszelkie
dochodzące do podmiotu słowa pełne superlatyw.
Taki człowiek ciągle i ciągle jest głodny zapewnień o jego
użyteczności rodzinnej i społecznej a mimo to i tak nie wierzy, ze
jego działania są dobre. I tak w kółko. Bo ten czowiek niejako czeka,
żeby to wszystko co mówia mu rózni ludzie powiedziała ta osoba dla,
której niegdys składała sie jak scyzoryk we czworo by ją zadowolić -
ale ta osoba tego nie zrobi, wiec jest sie ciagle na takim swoistym
''głodzie''. Załóżmy, że zależy mi tym a by pewna osoba z psp mnie
doceniła. No bo jest dla mnie ideałem wiedzy, obycia itd,itd Okiej. No
to ja się będę starała by osiągnąć swój cel...czyli akceptacje i uznanie
tej osoby i kiedy ona wreszcie mi to szczerze wyzna.... Ja i tak nie
uwierzę, ze to do mnie a nie koło mnie, wiec ''ucieknę od tej osoby''
by się nie zaangażować uczuciowo(i tu mówię o uczuciach ludzkich, nie
damsko męskich) bo potem każda krytyka.. zwłaszcza nieuzasadniona ...
niesprawiedliwa powoduje, że kolejnej osobie i jej dobrej woli ciężej
jest się dostać do mojego serca. Czyte asekuranctwo.Rozumiesz?


> Choroba psychiczna to tylko etykietka. Na dodatek- niesamowicie ogólna. Co
> niby ma z tego wynikać? Natomiast z poznania prawdy- np o wychowaniu swojej
> mamy przez jej mamę, wydarzenia z życia jej mamy, które ją kształtowały,
> etc- to dopiero może sporo powiedzieć. Usprawiedliwić- to nie to słowo.

Naturalnie, to również należy brac pod uwagę. Sama zdaje sobie sprawę
z wpływu wychowania na charakter i psychikę człowieka.
Co ponadto. Nie jestem w stanie uznać, że zdrowy na umyśle
człowiek mógłby przystawiać swojemu dziecku nóź do szyi - no wybacz,
to szaleństwo
i to grubego kalibru.

> Ja jej nie radze jakieś konkretnej psychoterapii ,bo nie jestem
> fachowcem. Ja jej jedynie sugeruję pewien sposób myślenia o
> przeszłości - bo wiem, co ona czuje. A ponieważ prawdopodobnie jestem
> sporo od niej starsza i w jakimś stopniu poradziłam sobie z
> przeszłością w zasadzie sama, no to myśle, ze mam w tej materii pewna
> swobodę do argumentacji. Przy tym nie sadzę żebym raziła jej coś
> destruktywnego na jej psychikę :)
> ----------------------------------------------------
-------------------------------------------------
> Spychanie wszystkiego do podświadomości jest właśnie bardzo destrukcyjne.
> Wtedy te zdarzenia, wyparte, wciśnięte "pod skórę" drążą duszę jak robactwo.
> Właśnie to jej doradzasz.

Jak według Ciebie nie zepchnąć traumy do podświadomości? No i w,
którym miejscu
ja jej to rzekomo radziłam?

> Tylko takie coś jest na ogół zwieńczeniem cyklu terapii- albo jednym z jej
> elementów. Nie jest kompletną terapią. Opowiadałem tu, jak terapeuta godził
> matkę i córkę (matka alkoholiczka). Polegało to na tym, że po kolei- każda
> czytała z listy to, co sama napisała, brała patyk, i mówiąc: przebaczam Ci,
> że...wrzucała patyk do ognia. A zapamiętałem to, bo psycholog biegał po
> drwa:-). Uczestniczyłem w różnych tego typu zabawach- np kiedyś uważałem, że
> mam rację. Było to dla mnie bardzo ważne. Gdy dojrzałem, żeby się tego
> pozbyć (na takich tygodniowych warsztatach) prowadzący zaproponował mi,
> żebym wybrał sobie odpowiednią ilość i wilekość ziemniaków, które
> symbolizowały "ilość" mojej racji. Po rozmowach, negocjacjach zostałem z
> workiem ziemniaków, który musiałem wszędzie ze sobą zabierać. Uświadomiło mi
> to też, jak bardzo mi to utrudnia relacje z innymi ludźmi. Aż zrozumiałem,
> że ta racja mi jest do niczego nie potrzebna- skoro przez nią nie moge się z
> nikim dogadać:-). Jednak podkreślam- był to element terapii- nie całość.

Też bardzo ciekawe sposoby w drodze do uzdrowienia :)
Tyko, ze widzisz ...w pierwszym przykładzie, matka alkoholiczka
wykazała
chęć współpracy i dobra wolę do terapii i przeprosin. A co jeśli
taka mamusia, nie wykazuje specjalnego entuzjazmu, żeby chcieć
przeprosić?
Żeby kogoś przeprosić należy zdawać sobie sprawę z wyrządzania
krzywdy.
A w przypadku wielu takich matek(imo psychicznie chorych) - to
wręcz...
niemożliwe. Nie rozumiesz Chironku istoty choroby psychicznej ?

Natomiast co do tych ziemiorów :D fajną, mądra, z morałem i taktyczna
terapia - no super. I widać ,że poskutkowało :)


> Wszystko zależy od niej - powinna ratować swoje emocje.

> Emocje to ma mieć takie, jakie ma. Nie ma ich ratować, nie ma takiej
> potrzeby. Tym bardziej- nie powinna ich powstrzymywać. Ma do nich pełne
> prawo. I do wyrażenia ich także.

Wobec tego co proponujesz?

> Hehe nie jestem żadną artystką...uwierz mi :)

> A co by się musiało stać, żebyś napisała o sobie coś pozytywnego?: Czy np ja
> mógłbym coś takiego zrobić, żebyś tu- na tym forum- napisała o sobie
> pozytywnie? Może nawet w tonie przechwalczym?

Nie...ale nie przejmuj sie tym zanadto :)
Reszta jak wyżej ;)

___
Iza

> Serdecznie pozdrawiam
>
> Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2010-01-14 08:19:56

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: "Druch" <e...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"westaa" <g...@w...pl> wrote in message
news:0adf533e-a799-4327-995c-ad366f3349b4@v25g2000yq
k.googlegroups.com...

Czytam... Twoja sytuacja byla straszna, az ciezko czytac...

Tez mysle ze to frastracja matki w jakis sposob padla na Ciebie.

Dobrym wyjsciem z tej trudnej sytuacji byloby wyjasnienie tego wszystkiego.
Twoje opowiadanie o tym w coraz szerszym gronie jak np. ta grupa, jest ok.
Starasz sie Twoja trudna sprawe naglosnic.
Wyciagnac z ukrycia. Dobry kierunek.

Pozdrawiam,
Duch

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2010-01-14 08:46:34

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: westaa <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chiron napisał ,aby dotrzeć do prawdy powinnam poznać historię
wychowania mojej mamy...
Babcię znam niestety tylko z fotografii,urodziłam się gdy jej już nie
było na swiecie.
Myslę ze rodzina mojej mamy to znowu jakaś następna rodzinna
tajemnica.
Z opowiadan wiem tylko tyle ,że babcia była dobrą kobietą(tak mowią
moi rodzice)
moja mama ma przyrodnią siostrę,Babcia była w trzech związkach
(podobno miala trzech mężow,ale teraz po czasie to myslę sobie że może
miała jednego )
Mama zawsze się skarżyła ,że starsza siostra ją biła,że znęcała się
nad nią.W zeszłym roku dowiedziałam się ze jej starsza siostra była
wychowywana przez rodzinę swojego ojca.(przez 16 lat)
Mama tłumaczy to tym ,ze jej matka była bardzo biedną kobietą i nie
miała warunkow na wychowanie swojego pierwszego dziecka.
O swoim dziadku niestety nic nie mogę się dowiedzieć tylko tyle ze
zostawił babcię dla innej kobiety(może inna już od dawna istniała)
Oczywiscie jakoś trudno mi uwierzyc ,ze wszyscy mężczyzni z ktorymi
miała do czynienia mojej swiętej pamięci babcia byli żli...(może z nią
było coś nie tak)

czasami żałuję ,ze się urodzilam...coś dziwnego głęboko siedzi we
mnie...parę lat temu nurkowałam (pierwszy raz w życiu)płynęłam z
instruktorem w stronę naszego jachtu(hehe nie nie nie jest to moj
prywatny jacht ,)
i nagle przy wchodzeniu na drabinkę złapał mnie dość silny
prąd...wtedy nie wiem skąd przyszła mi taka mysl zeby przestać
walczyć,przestać siłowac się z prądem i dać się porwac...
Myslę ,że takie stany nawiedzały mnie od wielu lat,podobno niezle w
wieku niemowlęcym waliłam głową w scianę...(oczywiscie nie targnę się
na swoje życie,za bardzo wierzę w Boga aby coś takiego zrobić,ale
jezeli kiedyś przyjdzie moj czas ,to myslę ze z pokorą się poddam)
W temacie napisałam "porażenie mózgowe" choruje od urodzenia na tę
chorobę moja siostra .Ja chyba też,moj mozg też jest porażony,ale nie
w następstwie niedotlenienia tylko chorej rodziny






serdecznie pozdrawiam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2010-01-14 09:16:52

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: "Redart" <z...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
news:hilfvm$e41$1@news.onet.pl...

> pozbyć (na takich tygodniowych warsztatach) prowadzący zaproponował mi,
> żebym wybrał sobie odpowiednią ilość i wilekość ziemniaków, które
> symbolizowały "ilość" mojej racji. Po rozmowach, negocjacjach zostałem z
> workiem ziemniaków, który musiałem wszędzie ze sobą zabierać. Uświadomiło
> mi to też, jak bardzo mi to utrudnia relacje z innymi ludźmi. Aż
> zrozumiałem,

No popacz ... ;)
Trzeba mnie było od razu naprostować, żebym się nie posługiwał pojęciem
'biała kotwica', tylko 'najgładsze, najcenniejsze ziemniaki na dnie worka'
;)))

Jakbyś określił relację/uszeregował poniższe trzy elementy, zbudowane z
Twoich własnych
wypowiedzi (wyrywam z kontekstu, ale ...)

1. "aż pewnego razu postanowiłem żyć w Prawdzie"

2. "aż zrozumiałem, że 'ilość moich racji' utrudnia mi relacje z innymi
ludźmi i ta racja nie jest mi do niczego potrzebna"

3. "Mam nadzieję że zgodzisz się, iż bez niej[kotwicy] nie było by
cywilizacji."

4. "Jednak podkreślam- był to element terapii- nie całość."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2010-01-14 09:18:17

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: "Redart" <z...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Redart" <z...@o...pl> napisał w wiadomości
news:himne4$r7i$1@news.onet.pl...

> Jakbyś określił relację/uszeregował poniższe trzy elementy
cztery

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2010-01-14 10:40:07

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: "Redart" <z...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iza" <f...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bc702362-a2df-49e3-b66f-07a314d1b7e3@d20g2000yq
h.googlegroups.com...

>terapiach uwalniania z umysłu i ciała negatywnych złogów. Odbywało sie
>to tak, ze terapeuta najpierw w szczegółowej rozmowie w spokojnych
>warunkach wyłuszczał żądło problemu tego człowieka, a potem wraz z tym
>pacjentem szedł w ustronne miejsce(bo byli gdzieś na odludziu) brali
>ze soba coś w rodzaju worka. A podczas praktycznej części terapii
>prosił pacjenta by ten waląc kijkami ze wszystkich sił w ten worek
>leżący na ziemi jednocześnie krzyczał/ wyrzucał z siebie ból,
>frustrujące i blokujące go sprawy. Wielu ludzi doznawało ulgi bo ten
>worek niejako odbierał ciosy za kogoś kto notabene te ciosy powinien
>dostać. Korzyść była dobitna dla tych ludzi :)

O,o, to właśnie ...
Bardzo fajnie Iza piszesz, dobrze, że powyższe też pokazałaś. Mamy
jakiś komplecik, który można uporządkować. Dajesz dwa bardzo silne
komunikaty, które bym skrótowo przedstawił tak:
A. "Twoja matka jest chora psychicznie !"
B. "Znajdź worek i ładuj w niego ! Ładuj, ładuj, ładuj !"

Komunikat A w istocie brzmi tak
A. Masz prawo myśleć o swojej matce wszystko co najgorsze.
B. Znajdź obiekt zastępczy, neutralny grunt, który pozwoli Ci
wyzwolić, wyrazić Twoje emocje, bez tłumienia ale też bez
obciążania tym konkretnego człowieka i dalszego wzmacniania
chorej relacji.

To są jakieś tam dwa elementy mającej swoją logikę terapii.
Wiele osób zwróciło Ci uwagę, że skupienie się tylko na
pierwszym (A - Twoja matka jest chora !) generalnie
prowadzi donikąd. Wszyscy w tej rodzinie są 'obciążeni',
'chorzy'. Dałaś po prosty pewien kroczek, ale nie zarysowałaś
perspektywy. I jako taki ten punkt wyjścia jest 'słaby', wprowadza
w błąd.
W momencie jak dałaś punkt B, to już zaczyna mieć to jakieś
ręce i nogi. Zaczyna być tu widoczny jakiś proces,
w którym najpierw odblokowujemy wszystkie aspekty nas, które
'chcą mówić' i nie stawiamy im barier, potem tym najbardziej
domagajacym się uwagi, najbardziej agresywnym rzucamy
coś na żer itp itd - ale już wprowadzamy zakaz żerowania
na przeszłości, na żywych relacjach z innymi ludźmi, potem ...
To proces 'małych i większych kroczków'.

Jeśli wolno mi wiec coś zasugerować ;)
Promuj terapię, której zostałaś poddana, nie promuj jej
poszczególnych elementów, które wydały Ci się w Twoim
wypadku 'najważniejsze' ;))) "Najważniejsze" jest tu bardzo
złudne, bo często kategoryzujemy nasze przeżycia podług
ich 'wyjątkowości' lub 'przyjemności', czy też 'poczucia
wyzwolenia', 'odlotu'. W trakcie terapii takie
odczucia się pojawiają ale można w nich utknąć.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2010-01-14 10:53:56

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: Iza <f...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 14 Sty, 11:40, "Redart" <z...@o...pl> wrote:
> U ytkownik "Iza" <f...@o...pl> napisa w wiadomo
cinews:bc702362-a2df-49e3-b66f-07a314d1b7e3@d20g2000
yqh.googlegroups.com...
>
> >terapiach uwalniania z umys u i cia a negatywnych z og w. Odbywa o sie
> >to tak, ze terapeuta  najpierw w szczeg owej rozmowie w spokojnych
> >warunkach wy uszcza d o problemu tego cz owieka, a potem wraz z tym
> >pacjentem szed w ustronne miejsce(bo byli gdzie na odludziu) brali
> >ze soba co w rodzaju worka. A podczas praktycznej cz ci terapii
> >prosi pacjenta by ten wal c kijkami ze wszystkich si w ten worek
> >le cy na ziemi jednocze nie krzycza / wyrzuca z siebie b l,
> >frustruj ce i blokuj ce go sprawy. Wielu ludzi doznawa o ulgi bo ten
> >worek niejako odbiera ciosy za kogo kto notabene te ciosy powinien
> >dosta . Korzy by a dobitna dla tych ludzi :)
>
> O,o, to w a nie ...
> Bardzo fajnie Iza piszesz, dobrze, e powy sze te pokaza a . Mamy
> jaki komplecik, kt ry mo na uporz dkowa . Dajesz dwa bardzo silne
> komunikaty, kt re bym skr towo przedstawi tak:
> A. "Twoja matka jest chora psychicznie !"
> B. "Znajd worek i aduj w niego ! aduj, aduj, aduj !"
>
> Komunikat A w istocie brzmi tak
> A. Masz prawo my le o swojej matce wszystko co najgorsze.
> B. Znajd obiekt zast pczy, neutralny grunt, kt ry pozwoli Ci
> wyzwoli , wyrazi Twoje emocje, bez t umienia ale te bez
> obci ania tym konkretnego cz owieka i dalszego wzmacniania
> chorej relacji.
>
> To s jakie tam dwa elementy maj cej swoj logik terapii.
> Wiele os b zwr ci o Ci uwag , e skupienie si tylko na
> pierwszym (A - Twoja matka jest chora !) generalnie
> prowadzi donik d. Wszyscy w tej rodzinie s 'obci eni',
> 'chorzy'. Da a po prosty pewien kroczek, ale nie zarysowa a
> perspektywy. I jako taki  ten punkt wyj cia jest 's aby', wprowadza
> w b d.
> W momencie jak da a punkt B, to ju zaczyna mie to jakie
> r ce i nogi. Zaczyna by tu widoczny jaki proces,
> w kt rym najpierw odblokowujemy wszystkie aspekty nas, kt re
> 'chc m wi ' i nie stawiamy im barier, potem tym najbardziej
> domagajacym si uwagi, najbardziej agresywnym rzucamy
> co na er itp itd - ale ju wprowadzamy zakaz erowania
> na przesz o ci, na ywych relacjach z innymi lud mi, potem ...
> To proces 'ma ych i wi kszych kroczk w'.
>
> Je li wolno mi wiec co zasugerowa ;)
> Promuj terapi , kt rej zosta a poddana, nie promuj jej
> poszczeg lnych element w, kt re wyda y Ci si w Twoim
> wypadku 'najwa niejsze' ;))) "Najwa niejsze" jest tu bardzo
> z udne, bo cz sto kategoryzujemy nasze prze ycia pod ug
> ich 'wyj tkowo ci' lub 'przyjemno ci', czy te 'poczucia
> wyzwolenia', 'odlotu'. W trakcie terapii takie
> odczucia si pojawiaj ale mo na w nich utkn .

Powtarzam. Nic konkretnego jej nie radziłam, wyjaśniłam tylko jak
ja pozbyłam sie nadmiaru złego ładunku emocji. I jeśli matka, która
pluje, kopie i przystawia swemu dziecku nóź do gardła, ma w moich
oczach nie zasługiwać na słuszną pogardę i słuszny gniew, to ja Ci
szczerze współczuje Twojej tolerancji na ludzie zachowania. W świetle
prawa, ta kobieta powinna odsiedzieć to__w wiezieniu__- ale cóż bądźmy
tolerancyjni i usprawiedliwiajmy patologię. Poza tym najwidoczniej
jednak nie
dość dobrze poradziłam sobie z moimi emocjami na tyle by się ustrzec
opinii jaka w tym momencie "klaruje się" o mnie
dla co niektórych- tak przypuszczam :)
___
Iza

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2010-01-14 11:12:27

Temat: Re: Porażenie mózgu
Od: westaa <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 14 Sty, 11:53, Iza <f...@o...pl> wrote:
> On 14 Sty, 11:40, "Redart" <z...@o...pl> wrote:
>
>
>
> > U ytkownik "Iza" <f...@o...pl> napisa w wiadomo
cinews:bc702362-a2df-49e3-b66f-07a314d1b7e3@d20g2000
yqh.googlegroups.com...
>
> > >terapiach uwalniania z umys u i cia a negatywnych z og w. Odbywa o sie
> > >to tak, ze terapeuta  najpierw w szczeg owej rozmowie w spokojnych
> > >warunkach wy uszcza d o problemu tego cz owieka, a potem wraz z tym
> > >pacjentem szed w ustronne miejsce(bo byli gdzie na odludziu) brali
> > >ze soba co w rodzaju worka. A podczas praktycznej cz ci terapii
> > >prosi pacjenta by ten wal c kijkami ze wszystkich si w ten worek
> > >le cy na ziemi jednocze nie krzycza / wyrzuca z siebie b l,
> > >frustruj ce i blokuj ce go sprawy. Wielu ludzi doznawa o ulgi bo ten
> > >worek niejako odbiera ciosy za kogo kto notabene te ciosy powinien
> > >dosta . Korzy by a dobitna dla tych ludzi :)
>
> > O,o, to w a nie ...
> > Bardzo fajnie Iza piszesz, dobrze, e powy sze te pokaza a . Mamy
> > jaki komplecik, kt ry mo na uporz dkowa . Dajesz dwa bardzo silne
> > komunikaty, kt re bym skr towo przedstawi tak:
> > A. "Twoja matka jest chora psychicznie !"
> > B. "Znajd worek i aduj w niego ! aduj, aduj, aduj !"
>
> > Komunikat A w istocie brzmi tak
> > A. Masz prawo my le o swojej matce wszystko co najgorsze.
> > B. Znajd obiekt zast pczy, neutralny grunt, kt ry pozwoli Ci
> > wyzwoli , wyrazi Twoje emocje, bez t umienia ale te bez
> > obci ania tym konkretnego cz owieka i dalszego wzmacniania
> > chorej relacji.
>
> > To s jakie tam dwa elementy maj cej swoj logik terapii.
> > Wiele os b zwr ci o Ci uwag , e skupienie si tylko na
> > pierwszym (A - Twoja matka jest chora !) generalnie
> > prowadzi donik d. Wszyscy w tej rodzinie s 'obci eni',
> > 'chorzy'. Da a po prosty pewien kroczek, ale nie zarysowa a
> > perspektywy. I jako taki  ten punkt wyj cia jest 's aby', wprowadza
> > w b d.
> > W momencie jak da a punkt B, to ju zaczyna mie to jakie
> > r ce i nogi. Zaczyna by tu widoczny jaki proces,
> > w kt rym najpierw odblokowujemy wszystkie aspekty nas, kt re
> > 'chc m wi ' i nie stawiamy im barier, potem tym najbardziej
> > domagajacym si uwagi, najbardziej agresywnym rzucamy
> > co na er itp itd - ale ju wprowadzamy zakaz erowania
> > na przesz o ci, na ywych relacjach z innymi lud mi, potem ...
> > To proces 'ma ych i wi kszych kroczk w'.
>
> > Je li wolno mi wiec co zasugerowa ;)
> > Promuj terapi , kt rej zosta a poddana, nie promuj jej
> > poszczeg lnych element w, kt re wyda y Ci si w Twoim
> > wypadku 'najwa niejsze' ;))) "Najwa niejsze" jest tu bardzo
> > z udne, bo cz sto kategoryzujemy nasze prze ycia pod ug
> > ich 'wyj tkowo ci' lub 'przyjemno ci', czy te 'poczucia
> > wyzwolenia', 'odlotu'. W trakcie terapii takie
> > odczucia si pojawiaj ale mo na w nich utkn .
>
> Powtarzam. Nic konkretnego jej nie radziłam, wyjaśniłam tylko jak
> ja pozbyłam sie nadmiaru złego ładunku emocji. I jeśli matka, która
> pluje, kopie i przystawia swemu dziecku nóź do gardła, ma w moich
> oczach nie zasługiwać na słuszną pogardę i słuszny gniew, to ja Ci
> szczerze współczuje Twojej tolerancji na ludzie zachowania. W świetle
> prawa, ta kobieta powinna odsiedzieć to__w wiezieniu__- ale cóż bądźmy
> tolerancyjni i usprawiedliwiajmy patologię. Poza tym najwidoczniej
> jednak nie
> dość dobrze poradziłam sobie z moimi emocjami na tyle by się ustrzec
> opinii jaka w tym momencie "klaruje się" o mnie
> dla co niektórych- tak przypuszczam :)
> ___
> Iza

Izo bardzo Ci dziękuję..może włąsnie takiego potępienia chciałam dla
swojej matki.
Z tym nożem to jest taka dziwna historia .Ona mi go przykładała do
gardła nie ze złoscią ,bawiła się mną ,żartowała sobie.Ale ja mimo
swojego wieku ,wiedziałam że to jest coś złego,że tak ona nie powinna
robić,że nie wolno się bawić nożem bo noż nie jest do zabawy.doskonale
pamiętam ten dzień,swieciło słonce i moja siostra siedziala na
przeciwko mnie.Pamiętam też inny dzień jak mowiła do mnie :wybierz
sobie lalkę ktorą zabierzesz do domu dziecka,a Zuzia zostanie w
domu.według mojej mamy to też były żarty i trzyletnie dziecko powinno
zrozumieć ze mamusia żartuje ,przecież mowi z usmiechem na ustach?
Teraz rozumiem że to były żarty ale proszę wytlumaczcie mi jak może
tak mowic matka ktora ma 38 lat?
Piszę o wieku bo ja mam 38 lat ....i dla mnie takie żarty skierowane
do malutkiego dziecka swiadczą o ograniczeniu umysłowym.Tacy ludzie
nie powinni mieć dzieci.Nie powinnam się urodzić.
(Boże jakie to straszne miec swiadomość że się ma taką dziwną mamę)

pozdrawiam serdecznie

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

himera
Re: PoprawnaPolszczyznaPolsk ichPolityków - wedłóg Pana CW :)
Problem malzenski
Re: Trzy filary Bytu: ja - JA - Chaos
tworcza niemoc

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »