Data: 2002-07-09 22:25:33
Temat: Re: Porozumiec sie (do Mani)
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
eTaTa w news:agei6e$t89$2@news.onet.pl...
> Cze, z nowy dniem :-)
Ano, niech będzie cze...;))
Nie wnikam czemu w tak głębokiej nocy, i to z pracy - stróżówka jakaś?;))
No dobra.
Zakładam Michale, że rzetelnie do sprawy podchodzisz, gdyż czujesz,
że stoimy oto przed drzwiami do... Nieznanego, gdyż jak mówisz:
> Być może Panowie 2xJ, przygotowują największą z dotychczasowych
> bomb przeciw sapiensowi? Ciekawe, czy zgadniesz jaką? :-))
Być może masz rację. Sam również nie wykluczam takiej możliwości.
Nie sądzę jednak, aby rzecz na zgadywaniu polegała. Skłaniam się raczej ku
potrzebie katalizowania tego procesu domniemanego oświecenia, wyzwania
przed jakim stanęli dobrowolnie J&J, skazując się na niewygody, łaskawie
zstępując w te progi w poszukiwaniu - no właśnie - chyba jednak wsparcia.
A więc zgadzamy się co do tego, że wsparcie się im należy prawda?
A jeśli tak, to wpierajmy. Każdy jak potrafi. Zadawanie pytań, choćby
z pozycji trupa jest w tym miejscu jak najbardziej uzasadnione. Wszak
wygląda na to, jak sam zauważasz, że strony dzielą się dość niesymetrycznie
na dwie części. Ja w takiej sytuacji mam niemal odruch warunkowy ustawiania
się po stronie zadziobywanych. Szczególnie, gdy dziobacze stadnie nie przebierają
w środkach, a tak zazwyczaj tutaj bywało. To jest to, co najbardziej podoba
mi się w Mań - unikanie rozstrzygnięć ostatecznych na rzecz zgłębiania
i wiecznych poszukiwań źródeł rozwoju.
A więc, co masz tu do dodania?
> Wtrącam się, bo nie lubię bezczynności, którą narzuca nieumiejętność
> wyrażenia czegoś czego nie da się wyrazić w rozmowie z osobnikiem,
> który sam do tego nie dotarł.
Byłoby bardzo wskazane, abyś nie kanalizował problemu poprzez jego
personifikację. Taka metoda nie prowadzi do niczego innego jak dalsze
pogłębianie podziału, IMO jest nacechowana mizerią intelektualną tych, którzy
się za lepszych uważają, unikając równocześnie należytego wysiłku umysłowego.
A już zupełnie nie widzę dlaczego Ty miałbyś się czuć do tego uprawniony ;).
> Właściwie należy mu tylko sugerować drogę poznawczą.
No niestety - moim zdaniem to o wiele za mało. Ktoś kto jest bliski rozwiązaniom
wybiegającym daleko poza aktualnie stosowane systemy komunikacji, powinien
przede wszystkim mięć opanowane do perfekcji te właśnie systemy. Jeżeli
jednak ma problem z wyrażeniem swoich myśli w języku tłumu, do którego
przemawia, to ma do wyboru tylko dwie drogi: powinien to doskonalić - albo milczeć.
Może jeszcze szukać wsparcia, ale aby je znaleźć potrzebna jest również znajomość
tego, co w danym środowisku obowiązuje.
> Jednak, by "tracić czas na głąba", potrzebna jest wielka cierpliwość i chęć.
> Gorzej z wyborem "głąba". Potrzeba mu inteligencji, życiowej mądrości, chęci
> poznania, otwartości, wrażliwości i innych takich drobiazgów. Taki "głąb"
> może być przyjemnym elementem edukacji, tak jego jak i własnej.
Używając pojęcia "głąb" dokonujesz degradującej polaryzacji pomiędzy
zainteresowanymi stronami, a równocześnie odcinasz możliwość poważnej,
równoprawnej rozmowy skierowując ją w stronę pyskówek. Pytam za Tobą
> Po co?
Co chcesz tym manewrem osiągnąć. Chyba nie porozumienie!
Ten sam zarzut mam do spółki J&J, która jest przekonana, że aby wtargnąć
w rewiry przez nich eksplorowane koniecznie trzeba obrzucać się wyzwiskami.
No ale Ty również odpowiadasz ciekawie na to pytanie:
> Tu są właściwie dwie ważne sprawy z którymi sobie trudno poradzić.
> - Pierwsze to, niepewność, czy twoja "wiedza" nie jest tylko obłąkaniem. A
> jeśli nie, to dlaczego jest tak skrywana/ lub słabo postrzegana.
Zgadzam się. Natomiast winę za kiepskie postrzeganie składałbym wyłącznie
na własne barki - gdybym był na miejscu J&J. I mam nadzieję że takie właśnie
wnioski stale przyświecają tamtej stronie - ku doskonaleniu ich narzędzi.
> - Drugie, to "instynkt stadny", którego pozbycie się jest wybitnie godzące w
> nową powłokę i chciałoby się "mieć kumpla", albo i paru.
I tu przyznam Ci rację. Przestrzegam tylko przed lizusostwem, które w tym
wypadku może być dla Ciebie jakąś droga ucieczki quasi w górę - bez
"poniżania się" do wyjaśnień. To żadna droga.
> Z drugiej jednak strony ogłaszanie publiczne czegoś, co ma wartość większą
> od wszelkich dóbr... "o które ludziska zabiegają", sześciu miliardom
> "niedorozwoji", stoi w oczywistej sprzeczności z potrzebami, a jednocześnie
> stanowi poważne zagrożenie dla "jakości".
> Z tego co ja rozumiem, w poczynaniach 2xJ można zauważyć głęboką chęć
> wydziobania z 'potencjalnego worka prosa' jakiegoś "orzeszka" nadającego się
> do współ_kontemplacji, lub choćby wspomagającego ich własne procesy myślowe.
Dokładnie tak samo to rozumiem. Moje "czepianie się" nie ma na celu niczego innego,
jak tylko spłaszczenie dziobów a przez to zmniejszenie dystansu między stronami.
Skoro spółka J&J decyduje się na tak szalone kroki aby wstępować do tego szarego,
uśrednionego worka w celu wiadomym, to niechże myśli pragmatycznie - opiera
się na realnych uwarunkowaniach środowiska! Nie pierwszy raz to tutaj mówię,
uzyskując niestety tempościoenne etykiety w zamian. Jestem jak najbardziej za
stwarzaniem warunków do dyskusji - również pomiędzy J i J - co, jako metoda,
miałoby chyba większe szanse na sukces niż odszczekiwanie się i obrzucanie publiki
kretynami.
> O pewnej "szaro-workowej" istocie grupy wskazuje ominięcie tematyki z postu
> "guesta - fizyka kwantowa, a człowiek". Jednak pojawił się on (temat).
Nie tylko! Lepszym przykładem jest moim zdaniem wzajemne zaniechanie rozmowy
we własnym gronie, z jakim przecież spotkaliśmy się w tym temacie. JeT zadał
temat guńkowi - bez skutku. Guniek zadała temat Januszowi - bez skutku.
A więc o co tu chodzi!? Czyżby tylko o odszczekiwanie się i próżne obietnice edenu?
W tej sytuacji nie dziwi, że samotność spółki jest faktem i będzie nim jeszcze
długo...
Oby nie do czasu aż opuszczą ich siły witalne, gdyż taka naturalna kolej rzeczy
zawsze może zakończyć sprawę.
Poza tym widzę, że polemizujesz z moja próbą kondensacji ...
> |4. W żadnym mózgu nie istnieje obiektywne odzwierciedlenie
> rzeczywistości.
>
> Gdybym nie potrafił obalić powyższego twierdzenia, nie warto, by było używać
> mózgu. Jednak z drugiej strony pozostawienie go, jako niepodważalnego,
> stanowi jakiś zakres wiedzy dla osobnika na danym "poziomie".
Wydawało mi się, że tym twierdzeniem wyrażam jedną z nauk spółki J&J.
Spróbuj to więc obalić, może tym sposobem tematem zainteresują się również
inni...
> |3. Słowa są zawsze atrapami względnej rzeczywistości.
>
> I wiedząc to należałoby użyć bardziej dokładnego systemu komunikacji.
> Jakiego?
Otóż to! To jest pierwsze z moich pytań zadanych Januszowi. Poza tym
żyjemy tutaj wyłącznie słowami, a więc wybór może dotyczyć wyłącznie
jakości tych słów i ich wzajemnych powiązań.
> | 2. Nie daj się wyprowadzić z równowagi - to dowód na Twoje braki.
>
> Tu tkwi fragment sedna nieporozumienia. Błąd w chęci utrzymania równowagi,
> absorbuje, męczy. Wymusza stałą kontrolę i przewidywanie zagrożeń. Zbieranie
> się po każdej porażce.
Myślę, że wszyscy jesteśmy już na takim etapie, że nie powinno się tego odbierać
jako sukcesu lub porażki. "Wyprowadzanie z równowagi" jest częścią tej gry,
jednak brakiem jest odsłanianie skutków tego "wyprowadzenia" - jak mi się wydaje.
Wprawdzie wtedy stajemy się bardziej ludzcy, ale nie przybliża nas to do celu.
To tak, jakby metodą na znalezienie złotej monety na dnie mulistego stawu było
wściekłe mieszanie w nim bosakiem. Metodę tę stosuje JeT. I oczywiście niczego
nie znajduje.
> | 1. Każda ściana ma dwie strony - jeśli czegoś nie potrafisz
> wytłumaczyć, sam tego nie rozumiesz.
>
> Zlepek dwóch prawd nie daje prawdy do kwadratu :-))
Sądzisz, że takie samo skojarzenie miał teem J&J?
Ja myślę, że jednak nie - liczyłem na połechtanie ambicji naukowca.
Na cóż mędrcowi jego wiedza skoro tak przeraźliwie jest mu z nią samotnie!
Póki więc istnieje tam chęć przekazywania czegokolwiek, póki zniechęcenie
nie sięgnęło granicy milczenia - każda metoda zachęcająca do wysiłku powinna
być dobra. Tym bardziej, że pochodzi z ust Feynmana.
> Zadałeś pytania to i odpowiedzi oczekujesz. Oczekujesz? To nie masz własnej,
> lub chcesz sprawdzić, czyli nie masz pewności.
> Logika robotnika :-)) Oczywiście jeśli to nie są Twoje granaty zaczepne
> ;-)
Nie żabciu... Znasz mnie i moje zapędy. Cokolwiek z tego ma wyniknąć, nie o mnie
tu chodzi. Swoje nierobotnicze odpowiedzi mam od dawna i zawsze chętnie będę
je weryfikował gdy znajdę dla tego uzasadnienie. To _są_ moje granaty zaczepne,
ale w sensie jak najbardziej pozytywnym. Nie strzelam nimi do sześciomiliardowego
tłumu, ale w kierunku tej wysokiej grzędy. Są wypełnione cukierkami i konfetti...
Spróbuj się więc załapać...;)))
> Sam jestem ciekaw odpowiedzi na pytanie - "i co z tym zrobić", zwłaszcza
> jeśli się jest leniem takim jak ja :-))
> "Taki wgląd" - stawia Cię w przykrej sytuacji, bo przez ostatnie półroku
> udało mi się usłyszeć, tylko trzy ciekawe informacje :-(
> Reszta pomimo grzebania w różnych źródłach, nie zachwyca mnie.
Do tego tańca nie wystarczą dwa nieudolne bębenki. Potrzebny jest większy
wysiłek, być może i Twój - leniu.
> pozdry
> eTT
wzdrówki
All
|