Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!wsisiz.edu.pl!newsfeed2.atman.pl!newsfe
ed.atman.pl!newsfeed.neostrada.pl!unt-exc-02.news.neostrada.pl!unt-spo-a-01.new
s.neostrada.pl!news.neostrada.pl.POSTED!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Subject: Re: Postulat o krągłych łydeczkach
Newsgroups: pl.sci.psychologia
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
MIME-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="utf-8"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Reply-To: i...@g...pl
References: <ifv2rd$h45$1@news.onet.pl> <173k00tjbzr3i.1d0736e1d6hwu$.dlg@40tude.net>
<4d260737$0$2486$65785112@news.neostrada.pl>
<18zv959lx3njw$.pt49eubgn9w1$.dlg@40tude.net>
<4d260c64$0$2453$65785112@news.neostrada.pl>
<3...@4...net>
<4d260f93$0$2444$65785112@news.neostrada.pl>
<v...@4...net>
<4d261ac0$1$2490$65785112@news.neostrada.pl>
<ig565o$be8$1@inews.gazeta.pl> <ig56sb$39f$1@mx1.internetia.pl>
<ig56qf$be8$2@inews.gazeta.pl> <ig5h4m$tj0$1@news.onet.pl>
<ig5hhd$jl8$1@inews.gazeta.pl> <ig5is6$3bt$1@news.onet.pl>
<ig5jqe$qkk$1@inews.gazeta.pl> <ig5l3v$948$1@news.onet.pl>
<ig5lnu$1e6$1@inews.gazeta.pl> <ig6hpk$fir$1@mx1.internetia.pl>
<j7dlxp74nayj$.ze0j4tq80tyj$.dlg@40tude.net>
<e...@j...googlegroups.com>
Date: Fri, 7 Jan 2011 18:50:39 +0100
Message-ID: <1q8ntd255ix6z.zc25np5xvva5$.dlg@40tude.net>
Lines: 104
Organization: Telekomunikacja Polska
NNTP-Posting-Host: 79.191.132.30
X-Trace: 1294422645 unt-rea-a-02.news.neostrada.pl 2500 79.191.132.30:49413
X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:576618
Ukryj nagłówki
Dnia Fri, 7 Jan 2011 04:58:56 -0800 (PST), glob napisał(a):
> O tym każdy wie, że kk ujmuje stosunek seksualny jedynie do
> reprodukcji.
http://znakiczasu.pl/wywiad/108-i-bog-stworzyl-seks
"Czyli stosunek seksualny ma na celu nie tylko prokreację.
Z największym naciskiem to właśnie chcę powiedzieć. Bóg wcielił męskość i
żeńskość w ciała ludzkie po to, aby mogło dojść w fizycznej rzeczywistości
do połączenia dwóch ciał w jedno. Przez stosunek głęboka intymność,
obcowanie z nagością i miłość łączą się ze sobą.
Sama reprodukcja, nawet dla rodziny z pięciorgiem czy sześciorgiem dzieci,
wymaga tylko ograniczonej liczby stosunków. Bardzo płodne żony, jeżeli
jeszcze wybiorą odpowiedni moment, zachodzą w ciążę zaraz po pierwszym
stosunku. Ujmując to inaczej, załóżmy że zapłodnienie żony wymaga średnio
10-15 stosunków seksualnych oraz że zabawa miłosna trwałaby za każdym razem
jedną godzinę. Każde planowane dziecko wymagałoby 15 godzin współżycia
seksualnego. Dla czworga dzieci daje to w sumie 60 godzin. Porównajmy to z
czasem życia małżeństwa i mamy przerażające minimum czasu spędzonego na
intymnej miłości. Umieszczenie przez Boga nerwów i mięśni w organach
seksualnych w taki, a nie inny sposób, z ich olbrzymią zdolnością do
odbierania wrażeń i ekspresji miało na celu obdarzenie męża i żony unikalną
przyjemnością i rozkoszą. Wobec tego, czy nie byłoby okrucieństwem
oczekiwanie od nas użycia seksu tylko w tak skromnym czasowo zakresie? Jest
to nielogiczne i niezgodne z naturą Boga i sposobem, w jaki mówi On o
seksie w małżeństwie na kartach Pisma Świętego."
http://www.parafiasuchylas.pl/pl/malzenstwo_i_rodzin
a/czystosc_przedmalzenska.html
"Tylko w małżeństwie stosunek seksualny może wyrazić autentyczną miłość -
bezwarunkowe, całkowite i na zawsze oddanie się drugiej osobie. Tylko w
sakramencie małżeństwa stosunek seksualny jest znakiem prawdy o miłości,
wiąże się z wzięciem pełnej odpowiedzialności za kochaną osobę i dzieci,
które mogą się zrodzić."
http://kamyq.blogspot.com/2008/11/koci-seks.html
"Kościół a seks
Stosunek seksualny jest czymś na pewno pięknym, w sposób niewymowny zbliża
do siebie dwie kochające się osoby, spaja małżeństwo niczym cement, pomaga
małżonkom we wzrastaniu w świętości. Jest rzeczywistością przez Boga
chcianą i zaplanowaną, jako przestrzeń, w której małżonkowie współpracują w
stwórczym działaniu Boga. Kto by mógł pomyśleć, że Kościół patrzy na seks w
sposób absolutnie pozytywny?
Ogromna ilość osób zupełnie nie zna poglądów Kościoła na ten temat.
Niewierzący widzą w Kościele ostoję zacofania, gdzie seks jest ewentualnie
dozwolony, ale po ciemku i pod kołdrą. O wiele bardziej niepokojący jest
jednak fakt, że podobne poglądy ma wielu katolików. Uważają oni seks za coś
niewłaściwego, za obowiązek i tylko obowiązek, niepołączony z powołaniem,
oddaniem siebie, a wszelkie aspekty ludzkiej seksualności najchętniej by
przemilczeli. Są również i tacy katolicy, którzy potrafią czerpać z seksu
przyjemność, cieszyć się nim, odnaleźć we współżyciu piękną drogę
wzrastania w miłości do współmałżonka. I przeżywają z tego powodu poważny
konflikt wewnętrzny, gdyż wydaje im się, że czynią coś złego, sprzecznego z
zasadami Kościoła. Skąd w ogóle takie przekonanie?
Winny jest manicheizm, nurt myślowy obecny szczególnie mocno w V w. Głosił
on, że materia jest czymś do cna złym, czymś nic niewartym, co najlepiej
niszczyć lub przynajmniej mieć w pogardzie. Również więc i ciało, jako coś
materialnego, traktowano jako zło konieczne, a wszystko związane z
cielesnością było złe. I chociaż Kościół ostro się manicheizmowi
sprzeciwił, to nie zdołał się uchronić przed jego wpływem. Przed swym
nawróceniem manichejczykiem był św. Augustyn, w którego pismach już z
okresu bycia biskupem Hippony wciąż pobrzmiewają echa manicheizmu. A
ponieważ był on wybitnym teologiem i poczytnym autorem, tym łatwiej
elementy manicheizmu mogły przedostać się do Kościoła.
Głównym skutkiem wszczepienia tego nurtu w chrześcijaństwo stało się coraz
silniejsze podkreślanie przez Kościół roli i znaczenia duszy w człowieku,
przy jednoczesnym deprecjonowaniu ciała. I chociaż Kościół nie mógł
materialnego ciała uznać za coś złego, to już samo uznanie go za coś
gorszego przyniosło poważne wypaczenia. Torturowanie własnego ciała,
głodzenie, biczowanie - wszystko to miało człowieka udoskonalić i pomóc mu
w duchowym wzroście i doskonaleniu się. Owa pogarda wobec ciała znajduje
swoje odbicie również w 5 prawdzie wiary, która mówi, że dusza ludzka jest
nieśmiertelna. I chociaż jest to prawda, to czymś absolutnie błędnym jest
milczenie tu o ciele, które przecież ma zmartwychwstać - to jest główna
perspektywa Nowego Testamentu, przemienienie naszego ciała, a nie
nieśmiertelność duszy. Te i inne echa manicheizmu trwają, z różną
intensywnością, do dzisiaj wśród katolików.
A jakie jest biblijne spojrzenie na ciało? Fundamentalnym pozostaje
stwierdzenie z Hymnu o Stworzeniu z Księgi Rodzaju "A Bóg widział, że
wszystko, co uczynił, było bardzo dobre" (Rdz 1, 31). To jest fundamentalna
perspektywa, o której jako chrześcijanie nie możemy zapomnieć. Bóg stworzył
człowieka jako jedność ciała i duszy - ciało jest więc czymś chcianym dla
człowieka przez Boga, musi więc być dobre. I jest dobre, bo jest przez Boga
stworzone, tak jak dobra jest cała materia. Również jedną z podstawowych
kategorii czynów Jezusa było uzdrawianie - chromych, ślepych, trędowatych,
oraz innych chorych - i to nie tylko jako znak uzdrowienia duszy. Bóg dał
również ludziom nakaz, aby się rozmnażali - a naturalną i zaplanowaną przez
Boga formą rozmnażania się ludzi jest stosunek seksualny. Nie może więc on
być zły, skoro został zamierzony w Bożym planie.
Warto odkryć te wartości, które niesie ze sobą seks, zwłaszcza na
płaszczyźnie cielesnej. Trzeba spojrzeć na to ze strony pozytywnej, docenić
przyjemność i radość, jaką można z niego czerpać. Kiedy docenimy tą stronę
materialną, cielesną, wtedy docenienie sfery duchowej stosunku będzie wręcz
automatyczne, bez problemu dostrzeżemy ogromne możliwości i dobro dla
związku, które niesie ze sobą współżycie. To jest prawda, której nie
powinniśmy się wstydzić i którą powinniśmy usilnie głosić światu.
"
|