Data: 2004-08-19 19:45:01
Temat: Re: Potrzebuje pomocy
Od: "T.N." <x...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Kasiatoya" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cg2q22$lkj$1@inews.gazeta.pl...
> musze przyznac ze jestes dla mnei osobliwoscia na tej grupie...
Właściwie to cieszę się z tego powodu, że rozmawiam z ludźmi, którzy mają
zupełnie inne zdanie niż ja. Spojrzenie kogoś o nieco innych poglądach jest
na tej grupie bardzo potrzebne, bo mam wrażenie, stworzycie tu kółko
wzajemnej adoracji, gdzie właściwie wszyscy mówią to samo, tylko nieco
inaczej.
> z niedowierzaniem przyjmuje fakt ze sa ludzie myslacy w taki sposob jak ty
> z przerazeniem i zdziwieniem czytalam o twoim pomysle z pluskwami
> o "lekkiej" kontroli osob ktore sie kocha i to za ich zgoda (?!)
> (czy istnieje cos takiego jak lekka (!) kontrola? bo wydawalo mi sie ze
albo
> sie kontroluje albo nie)
Wydaje mi się, że mocno wyolbrzymiasz sprawę. To że owa "kontrola" odbywa
się za zgodą drugiej osoby to jest WARUNEK KONIECZNY tego, żeby taką akcję w
ogóle przeprowadzać. Sam nie wyobrażam sobie kontrolowania kogokolwiek lub
bycia kontrolowanym bez jasno ustalonych zasad. Tak więc to chciałbym
jeszcze raz podkreślić. I myślę, że przy takim założeniu to naprawdę nie
jest nic strasznego. Można to porównać to prośby o zgodę na przeczytanie
cudzego listu? Jeśli ktoś wyraża zgodę, to gdzie widzisz problem? A samo
sformułowanie "lekka kontrola" odnosiło się tylko do przyglądania się
najbardziej istotnym dla obojga momentom życia danej osoby, a nie np.
chodzenia za nią krok w krok z podsłuchem ;). W moim odczuciu także taka
właśnie kontrola **nie wyklucza braku zaufania**. Myślę, że oprócz zaufania
w związku bardzo ważna (jak dla mnie to może nawet ważniejsza) jest jeszcze
szczerość. Owa kontrola może wynikaż przecież nie tyle z braku zaufanie ile
ze zwykłej, ludzkiej ciekawości. Czasem taka niezaspokojona ciekawość może
prowokować wyobraźnię do różnych, często dość głupich myśli. A tak układ
jest czysty i nikt nie ma żadnych wątpliwości.
Dalej chciałbym powiedzieć, że moje opinie tutaj wyrażane nie są całkowicie
wyssane z palca. O tym jak ludziom się zyje wiadomo nie od dzisiaj chociażby
na przykładzi tejże grupy. Rozwody, rozstania, spięcia, kłótnie itp. I
sytuacja jest taka, że zapewne większość ludzi myśli i postępuje tak jak
większość piszących na tę grupę. Być może warto więc przemyśleć jakieś inne
sposoby postępowania? Układ tzw. "lekkiej kontroli", który starałem się
tutaj przedstawić stosują niektórzy ludzie, których znam. Jak im się żyje -
nie wiem - o to trzeba by pewnie zapytać ich samych, ale nie widzę, żeby
narzekali na wzajemnie więzienie się i ograniczanie. To co proponuję to
tylko pomysł - zapewne jeden z wielu. Pomysł moim zdaniem uczciwy i warty
sprawdzenia.
> a teraz o tym ze zonie absloutnie nie moze ujsc na sucho to ze wziela slub
> bez milosci i trzeba ja wychowac
Bo faktem jest, że przez taką decyzję zmarnowała komuś kilka lat (może nawet
całość) życia. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby przejść obok tego obojętnie,
tak po prostu z dnia na dzień się wyprowadzić, jakby to jeszcze była jego
wina. Małżeństwo coś jednak powinno znaczyć jakieś zobowiązania wobec siebie
chociażby. Moja wypowiedź odnosiła się przede wszystkim do porad, które
można przeczytać na początku tego wątku w stylu "powinniście się rozstać",
"zostaw ją wolno - niech sama wybierze" itp. A ja się pytam - z jakiej
racji? Teraz to on ma potulnie godzić się na rozstanie i z tego powodu
cierpieć (bo jak sam wspomniał - swoją żonę kocha). Dlaczego? Dlatego, że
przez te kilka lat zachowywał się wobec niej lojalnie i z uczuciem?
> (tak mi sie przypomnial post o dziadku ktorego ktos chcial wychowywac...
no
> zona mlodsza to moze jeszcze sie da chociaz osobiscie nie wierze w takie
> prostowanie ludzi wedlug wlasnego widzimisie)
Samo słowo "wychować" nie powinno być tu rozumiane w takim bardzo
tradycyjnym kontekście. IMO można przyjąć, że człowiek jest wychowywany do
końca swojego życia. Może nie przez rodziców, ale przez otoczenie,
przyjaciół i nieprzyjaciów, sytuacje życiowe itp. Tak samo w związku obie
strony się jakoś "wychowują".
> niemniej pozdrawiam ale raczej niebede juz czytac bo za slabe mam nerwy na
> takie atrakcje
A, to szkoda, bo nieskromnie powiem, że niektóre moje posty mogą być bardzo
interesujące.
również pozdrawiam
--
T.N.
|