Data: 2010-01-13 07:21:25
Temat: Re: Problem malzenski
Od: Iza <f...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 12 Sty, 23:22, kajetan1979 kajetan <k...@g...com> wrote:
> Witam,
>
> mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
> malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
> ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
> slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
> klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
> zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
> slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
> szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami). Nie ma mowy o
> wyporowadzeniu sie, ona na pewno nigdzie nie pojdzie. Jej rodzina juz
> jest negatywnie nastawiona na niego, choc wczesniej bardzo go lubila.
> Zona podobno chodzila do psychologa, ale ten nastawial ja negatywnie.
> Dziwne, bo nigdy nie zaproponowal jej, by poszli tam razem, co mnie
> wydaje sie naturalna koleja rzeczy. Z jego opowiesci wynika, ze mowi
> jej to, co ona chce uslyszec i dodatkowo utwierdza ja w tej jej chorym
> przekonaniu. Oczywiscie o wszystkim wiem tylko z jego opowiesci, jak i
> z jej zagran (wydzwanianie do innych osob i narzekanie, oczernianie
> kolegi), przy czym sam potrafie podejsc krytycznie do niego samego,
> gdyz nie jest do konca latwa osoba i tez potrafi wyprowadzic czlowieka
> z rownowagi, ale na pewno jest dobra i uczuciowa osoba, ma po prostu
> serce. Szkoda mi go bardzo, jednak sam nie wiem co mu doradzic. Wiem,
> ze zle doradzanie moze bardziej zepsuc niz pomoc dlatego mam pare
> pytan. Czy poradnia malzenska ma jakikolwiek sens, co jesli ona nie
> bedzie tam chciala z nim isc? On sam mowi, ze jej decyzja o odejsciu
> jest juz pewna, choc mnie sie raczej wydaje, ze go jedygnie straszy,
> choc z drugiej strony moze ma swoj plan i potrzebne jej jest to
> wszytko do usprawiedliwienia odejscia. Dziwne jest to, ze miedzy nimi
> chwilowo moze byc dobrze, by niedlugo po tym rozpetala sie burza. Jego
> zona ma doradczynie, stare panny i dziewczyny, ktorym sie nei ulozylo
> i same wychowuja swoje dzieci. Dla nich taka kolej rzeczy jest
> normalna. Zarzuca mu, ze nic nie robi, obija sie, nic nie potrafi, a
> chlopak sam zrobil remont w domu, itd. Kurcze, zal mi go, gdyz jest to
> moj bardzo dobry kumpel, z ktorym znamy sie od najmlodszych lat.
> Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> postawe, czy strategie obrac?
>
> Dzieki
Klasyczna modliszka...
Zakopulować stricte prokreacyjnie, a potem odgryść łepek...żal mi go
___
Iza
|