Data: 2010-01-13 17:03:58
Temat: Re: Problem malzenski
Od: "Magdulińska" <m...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Iza" <f...@o...pl> napisał w wiadomości
news:fabcf03c-af80-482f-98a9-f3c2537b180e@a15g2000yq
m.googlegroups.com...
On 13 Sty, 10:30, "Magduli ska" <m...@o...pl> wrote:
> U ytkownik "Iza" <f...@o...pl> napisa w wiadomo
> cinews:e856742c-9941-4aaf-9722-71b05b270187@u7g2000y
qm.googlegroups.com...
> On 12 Sty, 23:22, kajetan1979 kajetan <k...@g...com> wrote:
>
>
>
>
>
> > Witam,
>
> > mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
> > malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
> > ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
> > slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
> > klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
> > zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
> > slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
> > szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami). Nie ma mowy o
> > wyporowadzeniu sie, ona na pewno nigdzie nie pojdzie. Jej rodzina juz
> > jest negatywnie nastawiona na niego, choc wczesniej bardzo go lubila.
> > Zona podobno chodzila do psychologa, ale ten nastawial ja negatywnie.
> > Dziwne, bo nigdy nie zaproponowal jej, by poszli tam razem, co mnie
> > wydaje sie naturalna koleja rzeczy. Z jego opowiesci wynika, ze mowi
> > jej to, co ona chce uslyszec i dodatkowo utwierdza ja w tej jej chorym
> > przekonaniu. Oczywiscie o wszystkim wiem tylko z jego opowiesci, jak i
> > z jej zagran (wydzwanianie do innych osob i narzekanie, oczernianie
> > kolegi), przy czym sam potrafie podejsc krytycznie do niego samego,
> > gdyz nie jest do konca latwa osoba i tez potrafi wyprowadzic czlowieka
> > z rownowagi, ale na pewno jest dobra i uczuciowa osoba, ma po prostu
> > serce. Szkoda mi go bardzo, jednak sam nie wiem co mu doradzic. Wiem,
> > ze zle doradzanie moze bardziej zepsuc niz pomoc dlatego mam pare
> > pytan. Czy poradnia malzenska ma jakikolwiek sens, co jesli ona nie
> > bedzie tam chciala z nim isc? On sam mowi, ze jej decyzja o odejsciu
> > jest juz pewna, choc mnie sie raczej wydaje, ze go jedygnie straszy,
> > choc z drugiej strony moze ma swoj plan i potrzebne jej jest to
> > wszytko do usprawiedliwienia odejscia. Dziwne jest to, ze miedzy nimi
> > chwilowo moze byc dobrze, by niedlugo po tym rozpetala sie burza. Jego
> > zona ma doradczynie, stare panny i dziewczyny, ktorym sie nei ulozylo
> > i same wychowuja swoje dzieci. Dla nich taka kolej rzeczy jest
> > normalna. Zarzuca mu, ze nic nie robi, obija sie, nic nie potrafi, a
> > chlopak sam zrobil remont w domu, itd. Kurcze, zal mi go, gdyz jest to
> > moj bardzo dobry kumpel, z ktorym znamy sie od najmlodszych lat.
> > Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> > doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> > postawe, czy strategie obrac?
>
> > Dzieki
>
> Klasyczna modliszka...
> Zakopulowa stricte prokreacyjnie, a potem odgry epek... al mi go
> ___
> Iza
>
> Widzia y ga y, co bra y!!!
Hmmm.. jak Ty kompletnie życia nie kumasz :)
A nie znasz no takich osób, do których
nawet najoczywistsze argumenty nie docierają ...hę ? ;)
________
Izanobella
Kumam Kochana, kumam.
Nawet bardziej, niż Ci sie wydaje.
Znam takie osoby i owszem.
Ale.... nikt z takimi nie będzie się wiązał...
|