Data: 2012-01-28 00:00:39
Temat: Re: Przedszkola
Od: Lolalny Lemur <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-01-28 00:11, Paulinka pisze:
>> No to właśnie to siedzenie w domu. Nie mogę pójść na piwo. Nie mogę
>> pójść do pracy. Nie mogę pójść do kina na film bez dziecka. NIe mogę
>> pójść do teatru, który nie nazywa się Guliwer. Nie mogę pójść z
>> kumplem do restauracji, i porozmawiać o poważnych sprawach. NIC nie
>> mogę zrobić bez dziecka. Tak jakbym składała się TYLKO z dziecka.
>
> No, ale czemu? Ja chodzę.
Do teatru, kina, na piwo ze znajomymi? Z dzieckiem poniżej roku? Dla
mnie nierealne - obecność dziecka zmienia moją percepcję tego co w okół
- innymi słowy patrzę na wszystko przez pryzmat dziecka, nie swój.
> Tż jest domatorem (okropne słowo), nie bawią go wypady inne niż rodzinne
> i z dzieciakami, ale mi tego nie ogranicza. Kiedy mam się ochotę z kimś
> spotkać, to idę i dobrze się bawię.
Mój ma dużo roboty, wychodzi rano, wraca koło 20tej. Zanim ja się
ogarnę, podam kolacjobiad i takie tam jest godzina, o której nie ma za
bardzo gdzie i z kim pojechać. Do tego jeszcze przeważnie dochodzą
jakieś zlecenia, które trudno robić z młodym za plecami, zabieram się za
to jak już zaśnie, więc tak do 23ej to spokojnie schodzi. A weekendy
obowiązkowo rodzinne są - tym razem z mojego wyboru, bo tż w tygodniu
prawie nie ma - kiedyś ta rodzina musi być razem.
> Ja z tych wszystkich domowych rzeczy lubię tylko i wyłącznie gotować.
Ja też. I to też nie zawsze, czasem mi się totalnie nie chce. Ale jak
trzeba to trzeba.
> Inne rzeczy robię z musu, pewnych rzeczy nie robię w ogóle, robi je tż.
> Dlatego pewnie jeszcze nie zwariowałam ;)
U mnie to nie działa. Jakby miał robić tż to by były zrobione o 22ej a
najczęściej jednak nie mogą czekać tak długo.
> Niestety te relacje się rozjeżdżają, ale to chyba nie chodzi tylko o
> dzieciaci kontra niedzieciaci.
Nie pisałam o niedzieciatych. Tylko o nie siedzących murem w domu.
>> I jeszcze jedno: Staś straszliwie tęskni za przedszkolem. Uwielbiał
>> tam chodzić, przedszkolanki zresztą do tej pory starają się do nas
>> zaglądać. Uważam, że posłanie go do przedszkola, w którym nawiązał
>> dość trwałe (póki co) znajomości a nawet przyjaźnie, nauczył się jak
>> reagować na zachowanie rówieśników, jak wygrywać i przegrywać, była
>> jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Gdybym nie szła wtedy do
>> pracy i mogla go posłać mimo to, postąpiłabym dokładnie tak samo.
>
> Ja tak postrzegam posłanie Michała do przedszkola. To był bardzo cenny
> czas w jego życiu, zresztą nadal pamięta różne sytuacje, koleżanki i
> kolegów no i Panią Elę :P
--
Lemuria
http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl
|