Data: 2012-01-27 23:11:29
Temat: Re: Przedszkola
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Lolalny Lemur pisze:
> W dniu 2012-01-27 21:42, XL pisze:
>
>>> Poza tym napisałam KILKU bo znam kilka które siedzą z musu - reszta albo
>>> siedzi z WŁASNEGO (a nie męża, teściowej, sąsiadki albo Korwina Mikke)
>>> wyboru, więc się nie nerwicuje, albo nie siedzi, więc też się nie
>>> nerwicuje.
>>
>> Ty się zastanów, tak na spokojnie, CO tak naprawdę Cię nerwicuje, zamiast
>> trywializować=upraszczać=przyjmować_za_oczywiste, że przyczyną jest
>> "siedzenie w domu".
>
> No to właśnie to siedzenie w domu. Nie mogę pójść na piwo. Nie mogę
> pójść do pracy. Nie mogę pójść do kina na film bez dziecka. NIe mogę
> pójść do teatru, który nie nazywa się Guliwer. Nie mogę pójść z kumplem
> do restauracji, i porozmawiać o poważnych sprawach. NIC nie mogę zrobić
> bez dziecka. Tak jakbym składała się TYLKO z dziecka.
No, ale czemu? Ja chodzę. Nawet teraz, kiedy mam dziecko poniżej roku.
Tż jest domatorem (okropne słowo), nie bawią go wypady inne niż rodzinne
i z dzieciakami, ale mi tego nie ogranicza. Kiedy mam się ochotę z kimś
spotkać, to idę i dobrze się bawię.
> Po jakimś czasie przestaje mi się chcieć malować, pisać piosenki, uczyć
> się czegokolwiek nowego. Wchodzę w tryb "do zrobienia" (wiem, że
> niektórych uszczęśliwia pranie skarpetek - bez ironii - ja nie lubię
> prać, sprzątać, zmywać, serwować posiłków, więc takie czynności po
> prostu wykonuję bez zastanawiania się) i zaczynam działać jak robot.
Ja z tych wszystkich domowych rzeczy lubię tylko i wyłącznie gotować.
Inne rzeczy robię z musu, pewnych rzeczy nie robię w ogóle, robi je tż.
Dlatego pewnie jeszcze nie zwariowałam ;)
> Potem odzywa się ktoś, kto nie miał ze mną kontaktu od pół roku i
> okazuje się, że nie mam o czym z nim rozmawiać. Bo jego nie interesuje
> co narysował mój syn i że wyszorowałam deski w przedpokoju a dla mnie
> jego relacja z koncertu jest gadaniem o czymś o czym nawet nie słyszałam.
Niestety te relacje się rozjeżdżają, ale to chyba nie chodzi tylko o
dzieciaci kontra niedzieciaci.
> Są ludzie (kobiety i mężczyźni, żeby było jasne), którym siedzenie w
> domu nie przeszkadza. Albo mają taką naturę, że ograniczenie się do domu
> i rodziny im nie przeszkadza, albo siedzenie w domu nie powoduje u nich
> ograniczenia. Ja do nich nie należę.
Ja też. Na szczęście jest tż, który trzyma to wszystko w kupie.
> I jeszcze jedno: Staś straszliwie tęskni za przedszkolem. Uwielbiał tam
> chodzić, przedszkolanki zresztą do tej pory starają się do nas zaglądać.
> Uważam, że posłanie go do przedszkola, w którym nawiązał dość trwałe
> (póki co) znajomości a nawet przyjaźnie, nauczył się jak reagować na
> zachowanie rówieśników, jak wygrywać i przegrywać, była jedną z
> najlepszych decyzji w moim życiu. Gdybym nie szła wtedy do pracy i mogla
> go posłać mimo to, postąpiłabym dokładnie tak samo.
Ja tak postrzegam posłanie Michała do przedszkola. To był bardzo cenny
czas w jego życiu, zresztą nadal pamięta różne sytuacje, koleżanki i
kolegów no i Panią Elę :P
--
Paulinka
|