Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego

Grupy

Szukaj w grupach

 

Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 49


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2008-12-14 18:28:52

Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: tomek wilicki <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Basia wrote:

*
>
> Nadal twierdzę, że dieta jest bardzo ważnym elementem
> w leczeniu SM.
> Nie jestem kompletnym idiotą, uwierz mi.
> Pozwól innym mieć swoje zdanie, zwłaszcza, że to ja choruję na SM i to są
> moje doświadczenia.
> Poza tym to ja osiągnęłam sukces w walce z tą chorobą
> stosując odpowiednią dietę/nie koniecznie wegetariańską/, bez chemii,
> żadnych sterydów itd. Ciężko pracuję na swoje zdrowie, ale efekty są
> znakomite.
> Proszę, nie obrażaj nikogo tylko za to, że ma inne zdanie.
> Pewnie trudno zrezygnować z używek, czerwonego mięsa, cukru i mleka?
> Zdrowia tylko życzę!

Z badań statystycznych wynika, że choroba zależy od spożycia tłuszczów
nasyconych, czyli głównie mleka i mięsa, jako że one są ich
głównym "dostawcą". Z drugiej strony, wysokie spożycie nasion roślin
oleistych i orzechów chroni przed chorobą. Ale faktycznie nie jest tu
konieczna dieta wegetariańska - można kombinować jak koń pod górę z pustym
wozem i wybierać pokarmy niewegetariańskie kompletnie pozbawione tłuszczy
nasyconych. Trudne, ale możliwe.

Jak zauważyłaś, na grupie jest pełno krzykaczy którzy nie mają żadnej
wiedzy, nie sprawdzą swoich wiadomości, ale wiedzą najlepiej. Co gorsza,
czasem ci krzykacze mają dyplomy lekarskie - a to już groza.

Dziesiątki razy już potwierdzono FAKT, że u osób chorych na SM występuje
całkowicie inny profil kwasów tłuszczowych niż u reszty populacji. Nie jest
do końca pewne, czy za rozwój choroby odpowiada tylko dieta, czy może rolę
grają dodatkowo jakieś predyspozycje genetyczne - ale faktem jest, że
chorują osoby które nie spożywają odpowiedniej ilości kwasów omega i
jednocześnie spożywają pokarmy blokujące ich syntezę, a będąc chore mają
bardzo mocno obniżony poziom tych kwasów.

Tu na polskich lekarzy nie ma specjalnie co liczyć, bo mają wiadomości
sprzed 30 lat i pewnie pierwszy raz co poniektórzy słyszą o czymś takich,
jak profil kwasów tłuszczowych.

W kilku badaniach już wyszło, że uzupełnienie tych kwasów zatrzymuje chorobę
i cofa niektóre objawy, ale faktycznie badań było bardzo niewiele - w końcu
kto ma za to płacić? Koncerny farmaceutyczne? Żeby odciąć się od źródeł
zysku? Dlatego informacje należy traktować jednak z pewnym dystansem.

Niemniej gdybym ja był chory, nie zastanawiałbym się nawet sekundy - jeśli
już miałbym zwątpić we wszystko inne, przekonują mnie właśnie badania
profilu kwasów tłuszczowych.

--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2008-12-14 18:37:26

Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: Marek Bieniek <a...@s...re.invalid> szukaj wiadomości tego autora

On Sun, 14 Dec 2008 19:08:55 +0100, Marek Bieniek wrote:

> Żeby było jasne: Nie mam nic przeciw eksperymentom dietetycznym,

Uzupełniam się: Racjonalnym eksperymentom oczywiście :)

m.
--
Marek Bieniek (mbieniek na epic kropa pl)
Na newsach jestem prywatnie i wyrażam tu swoje prywatne opinie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2008-12-15 12:26:37

Temat: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: "Basia" <b...@f...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marek Bieniek" <a...@s...re.invalid> napisał w wiadomości
news:mbwyplkdm30a$.dlg@always.coca.cola...
> On Sun, 14 Dec 2008 16:35:19 +0100, Basia wrote:

> Nie cierpię natomiast fanatyzmu w żadnej postaci, a obrzydzenie budzą we
> mnie pseudonaukowe mistyfikacje i kłamstwa przez fanatyków popełniane.
>
> m.
> --
> Marek Bieniek (mbieniek na epic kropa pl)
***********************************
Masz rację! Coś mi tu fanatyzmem pachnie!
Nie uznasz niczyjej racji w obronie własnych przekonań.
Poczekajmy, jesteś w kolejce po chorobę.
Dziś możesz szarżować. Dieta? Po co, kiedy ja to lubię.
Na zdrowie!!!
Co Ty możesz wiedzieć o SM? Z książek, pewnie.
A ja? Jestem w tym po uszy. Ale zapewniam, radzę sobie doskonale. Stąd mogę
się dzielić moimi doświadczeniami z innymi.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2008-12-15 22:27:29

Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: Marek Bieniek <a...@s...re.invalid> szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 15 Dec 2008 13:26:37 +0100, Basia wrote:

> Co Ty możesz wiedzieć o SM? Z książek, pewnie.

Z książek, z pracy z chorymi, od starszych i mądrzejszych Kolegów.

To nieprawda, że trzeba być kiełbasą, żeby znać się na grillu.

m.
--
Marek Bieniek (mbieniek na epic kropa pl)
Na newsach jestem prywatnie i wyrażam tu swoje prywatne opinie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2008-12-16 11:22:18

Temat: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: "Basia" <b...@f...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tomek wilicki" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
news:gi3j93$ifh$1@inews.gazeta.pl...

> Niemniej gdybym ja był chory, nie zastanawiałbym się nawet sekundy - jeśli
> już miałbym zwątpić we wszystko inne, przekonują mnie właśnie badania
> profilu kwasów tłuszczowych.
**************************************
Tomku, Twoja teoria jest mi bardzo bliska.
Rozpoznanie miałam w 1994 roku. Rzut po rzucie, kondycja coraz gorsza.
Trudno o wszystkim pisać, ale kiedy osiągnęłam swoje przysłowiowe dno,
zaczęłam walczyć.
Dokonałam wiele zmian,; między innymi dieta, kwasy Omega3 / wybór ten raczej
był intuicyjny/, no i oczywiście rehabilitacja.
Ostatnie MRI z ub. miesiąca powierdziło prak progresji od roku 2002. Żadnych
nowych zmian demielizacyjnych.
Co Pan dr na to? Zresztą nie chcę wiedzieć. To mój sukces, moje
doświadczenia. Trzymam tak dalej.
Tomku podaba mi się to co piszesz. Chętnie wymieniłabym z Tobą informacje,
doświadczenia na priv.
Jeszcze jedno. Mleko!!!!Dlaczego lekarze nie informują pacjentów o jego
szkodliwym działaniu???
We wrześniu byłam w szpitalu na badaniach.
Na śniadanko codziennie serwowano zupę mleczną.
Kilka dni przed moim wyjściem przyszły do mnie
studentki - dietetyczki. Dały mi wykład o szkodliwości mleka. Dla mnie nic
nowego. Nie piję mleka od kilkunastu lat. Reszta pań w pokoju nie chciała
słuchać, bo po co? One mleko lubią i już.
Zadałam panienkom pytanie; dlaczego w szpitalu, gdzie pracują dietetyczki z
dyplomem mleko jest w codziennym jadłospiesie???





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2008-12-16 12:52:01

Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: tomek wilicki <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Basia wrote:


> Tomku podaba mi się to co piszesz. Chętnie wymieniłabym z Tobą informacje,
> doświadczenia na priv.

Ja piszę tylko to, co już jakiś czas odkryła współczesna medycyna, a o czym
polscy lekarze dowiedzą się pewnie za 10 lat - dlatego warto poinformować
pacjentów trochę wcześniej.

Na prv - sprawdzam czasem ten adres mailowy:

tomakin_to_wyciac_malpa_wyciac_tlen_kropka_peel

Mam nadzieję, że będziesz potrafiła złożyć z tego normalny adres - podanie
nie zaszyfrowanego adresu na listę skutkuje wyłapaniem go przez
kilkadziesiąt botów i setką reklam. Fakt, że skrzynka i tak zawalona
reklamami po uszy...

--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2008-12-16 13:56:18

Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: biggero <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

No to jeszcze wtrącę moje 3 grosze, bo to mój konik.

Eksperymenty wskazują, że u ludzi z normalną zawartością witaminy D we
krwi o wiele rzadziej występuje MS, niż u ludzi z zawartością za niską
(a takich jest zdecydowana większość).

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9316607
http://www.neurology.org/cgi/content/abstract/62/1/6
0

Na tej podstawie wnioskuje się, że utrzymywanie prawidłowego poziomu
wit. D u ludzi z MS może pomóc ograniczyć reakcję zapalną i chyba już
się przeprowadza, albo już przeprowadzono eksperymenty mające na celu
stwierdzenie, że wit. D ma wartość leczniczą w MS.
Wiele jest artykułów na ten temat:
http://www.google.pl/search?num=30&hl=pl&safe=off&cl
ient=firefox-a&channel=s&rls=org.mozilla%3Apl%3Aoffi
cial&q=vitamin+D+multiple+sclerosis&btnG=Szukaj&lr=

Tutaj parę słów o używaniu preparatów (sposobów, diety), o nie do
końca lub w ogóle sprawdzonej skuteczności (jak np. te nienasycone
kwasy tłuszczowe - nie wnikam, czy są skuteczne, czy nie).
Uważam, że jeśli pacjentowi to nie szkodzi, a może pomóc w jakiś
sposób (bo może te nienasycone kwasy tłuszczowe pomagają po prostu na
samopoczucie, wzmacniają organizm i dopiero wtedy ma on siły do walki
z chorobą, któż to wie), to nie można zniechęcać do używania tych
sposobów.
Powiem więcej, jedynym logicznym działaniem jest zachęcanie, bo co
jeśli akurat u tego pacjenta to zadziała? A gdyby tego nie zażywał nie
miałby szans? To jest choroba nieuleczalna i trzeba wykorzystać
wszystkie możliwości, jakie są, które mają chociaż cień szansy.
Oczywiście leczenie lekami nadal obowiązuje.

B.

PS. Uwaga na to mleko. W literaturze amerykańskiej wyczytałem kiedyś,
że picie mleka przeciwdziała MS. A dlaczego? Bo w USA mleko jest
wzbogacane witaminą D, więc im więcej mleka ktoś pije, tym więcej
witaminy D zje i tym mniejsze szanse na MS. Trochę zamieszania takie
fakty wprowadzają, ale zawsze jest jakieś wyjaśnienie.

PS2. W Centrum Zdrowia Dziecka (gdzie wykonuje się badania witaminy D
z całej Polski, krew jest tu dowożona) są nadal podawane skandalicznie
niskie normy dla witaminy D (czyli wydaje się, że masz normę, a tobie
do normy daleko). Mam nadzieję, że moje nieustanne nagabywanie i
atakowanie z różnych stron przyniesie efekt i normy zostaną
zmienione.
W tej chwili norma wynosi 11-54 ng/ml, a powinna wynosić 30-54 ng/ml.
To prawidłowa norma do zastosowania dla tych, którzy zrobią sobie
badanie witaminy D, zanim uda się zmienić tę normę (co może być
trudne, bo tamtejsza struktura jest wyjątkowo skostniała, a poczucie
własnej nieomylności głęboko zakorzenione).
Jeśli chcielibyście potwierdzić, że to co mówię, jest prawdą, to
proszę nie pytajcie się lekarzy, nie wierzcie, że każde laboratorium
ma własną normę i nie wierzcie polskim pracom naukowym, gdzie podaje
się właśnie tę błędną normę.
Najlepiej prosto tutaj:
http://www.merck.com/mmpe/sec01/ch004/ch004k.html#se
c01-ch004-ch004k-BABBBEAE

"Goal 25(OH)D levels are 30 to 40 ng/mL (about 75 to 100 nmol/L);"

Poradnik mercka jest chyba biblią dla wielu lekarzy i ma nawet chyba
swoje wydania po polsku.
Zresztą na dowolnej stronie po angielsku taką normę znajdziecie.
Powtarzam się już po raz kolejny, ale chcę tę sprawę nagłośnić, bo to
jest jednak skandal. Przy poziomie w okolicach 11-20, człowiek zdycha,
czego niestety sam doświadczyłem, a oni mówią, że to jest dobrze...

B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2008-12-16 15:55:26

Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: tomek wilicki <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

biggero wrote:

> No to jeszcze wtrącę moje 3 grosze, bo to mój konik.
>
> Eksperymenty wskazują, że u ludzi z normalną zawartością witaminy D we
> krwi o wiele rzadziej występuje MS, niż u ludzi z zawartością za niską
> (a takich jest zdecydowana większość).
>
> http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9316607
> http://www.neurology.org/cgi/content/abstract/62/1/6
0
>
> Na tej podstawie wnioskuje się, że utrzymywanie prawidłowego poziomu
> wit. D u ludzi z MS może pomóc ograniczyć reakcję zapalną i chyba już
> się przeprowadza, albo już przeprowadzono eksperymenty mające na celu
> stwierdzenie, że wit. D ma wartość leczniczą w MS.

Identyczna sytuacja dotyczy tocznia układowego i innych
schorzeń "autoimmunologicznych", które - jak przypuszczam - wcale nie są
autoimmunologiczne. Po prostu ludzie zdegenerowali swoje ciała do tego
stopnia, że ich własny układ obronny nie odróżnia już co jest komórką
ciała, a co zwykłym śmieciem.

Rola witaminy D jest tu dość jasna - ona oznacza, co jest wrogiem a co nie.
Jeśli ciało stopniowo się degeneruje, a witaminy D jest dość, układ obronny
będzie stopniowo się uczył. Jeśli witaminy D jest mało, nie ma jak oznaczać
komórek organizmu i w związku z tym układ obronny nie nauczy się ich.

Dlaczego to sobie tak tłumaczę? Ano dlatego, że podanie witaminy D osobie z
toczniem układowym sprawi, że choroba BARDZO MOCNO się nasili. W zasadzie
to podanie dużych dawek tej witaminy aktywizuje chorobę, może to być np
spacer na silnym słońcu.

Zaznaczam jednocześnie, że jest to tylko moja teoria, która
najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, albo ma
niewiele. Natomiast fakt zaostrzenia się reakcji "autoimmunologicznych" po
podaniu witaminy D jest faktem, nie moim wyobrażeniem, dlatego radzę bardzo
uważać z eksperymentowaniem.


> Tutaj parę słów o używaniu preparatów (sposobów, diety), o nie do
> końca lub w ogóle sprawdzonej skuteczności (jak np. te nienasycone
> kwasy tłuszczowe - nie wnikam, czy są skuteczne, czy nie).
> Uważam, że jeśli pacjentowi to nie szkodzi, a może pomóc w jakiś
> sposób (bo może te nienasycone kwasy tłuszczowe pomagają po prostu na
> samopoczucie, wzmacniają organizm i dopiero wtedy ma on siły do walki
> z chorobą, któż to wie),


Na pewno nie tak - wprost przeciwnie, zdewastowanie organizmu sprawia, że w
przypadku SM choroba przebiega wolniej. Tutaj faktycznie główną rolę gra
układ odpornościowy, który niszczy mózg chorego.

I jeszcze raz podkreślam, faktem jest, że chorzy na SM mają silnie różniący
się od reszty populacji profil kwasów tłuszczowych - oni po prostu mają
zdegenerowane komórki.


> PS2. W Centrum Zdrowia Dziecka (gdzie wykonuje się badania witaminy D
> z całej Polski, krew jest tu dowożona)

O, jakiś czas temu chciałem sobie zrobić takie właśnie badanie, ale żadne
laboratorium w moim mieście nie miało tego w ofercie. Z ciekawości, ile to
kosztuje? Ostatnio co prawda dość silnie uzupełniam tą witaminkę, więc
nawet jak miałem niedobór to to raczej przeszłość, ale jak to jest poniżej
50 zeta to może się skuszę, tak dla pewności...


> Zresztą na dowolnej stronie po angielsku taką normę znajdziecie.
> Powtarzam się już po raz kolejny, ale chcę tę sprawę nagłośnić, bo to
> jest jednak skandal. Przy poziomie w okolicach 11-20, człowiek zdycha,
> czego niestety sam doświadczyłem, a oni mówią, że to jest dobrze...

I o to właśnie chodzi - żebyś zdychał. I płacił grubą kasę za leki przeciw
depresji, na ból głowy, na łamanie w stawach, na zapalenia gardła,
spojówek, na stany zapalne głowy, na dewastację włosów, paznokci, na
osteoporozę.... O to im właśnie chodzi.

--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2008-12-16 18:54:05

Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: biggero <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Rola witaminy D jest tu dość jasna - ona oznacza, co jest wrogiem a co nie.

Oj nie tak to działa, nie tak. Rola witaminy D jest nie do końca
poznana, więc ciężko się nawet wypowiadać na te tematy, szczególnie,
że nie jestem specjalistą i w tym nie siedzę, ale coś tam się
przeczytało (a właściwie wszystko, co było dostępne). Więc witamina D
działa w ten sposób, że powoduje wydzielanie substancji
przeciwzapalnych i hamuje wydzielanie substancji prozapalnych. To
podstawowe działanie na układ immunologiczny. Oprócz tego ważna jest
aktywacja receptora odpowiedzialnego za wytwarzanie katelicydyny i
beta-defensyny 2, które są naturalnymi antybiotykami
przeciwbakteryjnymi i przeciwwirusowymi, przez co organizm wcale nie
musi zaprzęgać limfocytów i przeciwciał do walki, ale rozprawia się w
większości z intruzami za pomocą tych antybiotyków. Jeśli jednak nie
ma się witaminy D, to układ odpornościowy musi działać na każdym
kroku, na każdego intruza, przez co z czasem staje się nadaktywny i
powstają choroby autoimmunologiczne, w uproszczeniu.

O nowych działaniach witaminy D, po polsku:
http://www.nadzieja-glejak.pun.pl/viewtopic.php?id=2
35

> Dlaczego to sobie tak tłumaczę? Ano dlatego, że podanie witaminy D osobie z
> toczniem układowym sprawi, że choroba BARDZO MOCNO się nasili. W zasadzie
> to podanie dużych dawek tej witaminy aktywizuje chorobę, może to być np
> spacer na silnym słońcu.

No znowu nie.
Cytat:
"Ponadto promieniowanie UV nasila aktywność limfocytów Th2, co również
stymuluje limfocyty B do produkcji przeciwciał. Zwiększona produkcja
IL-10 (czynnika wzrostu limfocytów) po naświetlaniu przyczynia się do
wydłużonego czasu przeżycia limfocytów B i zaostrzenia procesu
chorobowego [2]. W związku z powyższym w standardach terapeutycznych
zaleca się ochronę przed promieniowa- niem UV. Jakkolwiek unikanie
ekspozycji na światło słoneczne (fotoprotekcja) jest ważnym elementem
terapii, to jednak może prowadzić do stanu niedoboru wytwarzanej w
skórze pod wpływem UV witaminy D3 (cholekalcyferolu) [3]. Wobec
istotnej roli witaminy D, której działanie polega nie tylko na
utrzymaniu kalcemii w wąskich granicach normy (przy współudziale parat-
hormonu i kalcytoniny), ale również na modulowaniu odpowiedzi
immunologicznej, wpływaniu na wzrost i różnicowanie komórek, stan jej
niedoboru może niekorzystnie wpływać na wiele tkanek i narządów [4]."

Źródło cytatu:
http://termedia.pl/magazine.php?magazine_id=18&artic
le_id=11099&magazine_subpage=FULL_TEXT

Tak więc szkodzi ekspozycja na promieniowanie UV i stymulacja
limfocytów, a nie wzmożona produkcja witaminy D wskutek ekspozycji. A
jeszcze w dodatku witamina D jest w toczniu potrzebna, bo moduluje
(zmniejsza) odpowiedź immunologiczną.

> Zaznaczam jednocześnie, że jest to tylko moja teoria, która
> najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, albo ma niewiele.

Twoja teoria jest niestety błędna. Nawet jeśli podajesz zastrzeżenie,
że to osobista teoria, to przecież sprawdzić to w guglu, czy to ma
jakikolwiek sens - to tylko sekunda.

> Natomiast fakt zaostrzenia się reakcji "autoimmunologicznych" po
> podaniu witaminy D jest faktem, nie moim wyobrażeniem, dlatego radzę bardzo
> uważać z eksperymentowaniem.

Też nieprawda. Wręcz na odwrót. Być może zaostrzenie reakcji
immunologicznych następuje w jakichś bardzo rzadkich przypadkach, ale
nic o tym nie słyszałem. Możesz podać jakieś źródła? Może chodziło o
sarkoidozę, ale tutaj mechanizm patologii jest inny.

> dlatego radzę bardzo
> uważać z eksperymentowaniem.
Zakładam, że eksperymentowaniem nazywasz zażywanie witaminy D na
własną rękę, w suplementach i sugerujesz, że takie zażywanie może
zaszkodzić. To za daleko posunięta teoria, właściwie znowuż jest wręcz
odwrotnie. Jedyne toksyczne działanie witaminy D (podawanej jako
cholekalciferol), jakie może wystąpić, to hiperkalcemia. Ryzyko jej
wystąpienia przy dawkach do 10 000 iu jest znikome i takie dawki
powinny być podawane, przynajmniej osobom z niedoborem.


> O, jakiś czas temu chciałem sobie zrobić takie właśnie badanie, ale żadne
> laboratorium w moim mieście nie miało tego w ofercie. Z ciekawości, ile to
> kosztuje? Ostatnio co prawda dość silnie uzupełniam tą witaminkę, więc
> nawet jak miałem niedobór to to raczej przeszłość, ale jak to jest poniżej
> 50 zeta to może się skuszę, tak dla pewności...

Zazwyczaj jest tak, że w danej miejscowości tylko jedno laboratorium
przyjmuje badania na witaminę D, co oznacza, że mają podpisaną umowę z
CZD i zabiera to kurier i to jedzie do Warszawy do CZD. Zazwyczaj w
szpitalach są takie umowy, ale w niektórych placówkach prywatnych też.
Raczej na pewno nie w punktach pobrań w przychodniach. Ja wiem np. że
na Mazurach w każdym szpitalu się to robi. Trzeba dzwonić po różnych
miejscach i się dowiedzieć.
Cena badania wynosi teraz 83 zł i ja ubolewam, że jest ono tak drogie,
przez co tak rzadko zlecane, a jeszcze w dodatku mimo swojej ceny jest
podawany zły zakres wartości normalnych, przez co wartość
diagnostyczna tego badania jest praktycznie zerowa (bo i tak zawsze
wygląda na to, że ludzie mają witaminę D w normie, a to nieprawda). No
i dlatego, że jest zerowa, to się tego jeszcze bardziej nie zleca.
Błędne kółko się zamyka. Ile osób cierpi z tego powodu?
Może jednak byłoby wskazane zrobić sobie badanie witaminy D, aby
zobaczyć, jak agresywną suplementację należy zastosować. Jak już
pisałem, "normalne", niskie dawki to wieloletnia suplementacja. A
można o wiele szybciej.

> I o to właśnie chodzi - żebyś zdychał. I płacił grubą kasę za leki przeciw
> depresji, na ból głowy, na łamanie w stawach, na zapalenia gardła,
> spojówek, na stany zapalne głowy, na dewastację włosów, paznokci, na
> osteoporozę.... O to im właśnie chodzi.

Eh, zacząłem pisać odpowiedź na to zdanie, ale skasowałem to wszystko.
Moja odpowiedź ograniczała by się tylko do narzekań na służbę zdrowia,
lekarzy, itd.
Po co. I tak nic to nie zmieni.

B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2008-12-16 19:38:48

Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: tomek wilicki <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

biggero wrote:


> Oj nie tak to działa, nie tak. Rola witaminy D jest nie do końca
> poznana, więc ciężko się nawet wypowiadać na te tematy, szczególnie,
> że nie jestem specjalistą i w tym nie siedzę, ale coś tam się
> przeczytało (a właściwie wszystko, co było dostępne). Więc witamina D
> działa w ten sposób, że powoduje wydzielanie substancji
> przeciwzapalnych i hamuje wydzielanie substancji prozapalnych. To
> podstawowe działanie na układ immunologiczny. Oprócz tego ważna jest
> aktywacja receptora odpowiedzialnego za wytwarzanie katelicydyny i
> beta-defensyny 2, które są naturalnymi antybiotykami
> przeciwbakteryjnymi i przeciwwirusowymi, przez co organizm wcale nie
> musi zaprzęgać limfocytów i przeciwciał do walki, ale rozprawia się w
> większości z intruzami za pomocą tych antybiotyków. Jeśli jednak nie
> ma się witaminy D, to układ odpornościowy musi działać na każdym
> kroku, na każdego intruza, przez co z czasem staje się nadaktywny i
> powstają choroby autoimmunologiczne, w uproszczeniu.

A przejrzyj jeszcze raz, dokładnie, czy nie przegapiłeś gdzieś informacji o
tym, że witamina D jest wbudowywana w ścianę komórki, gdzie odpowiada za
sygnalizowanie, iż dana komórka nie jest niewłaściwym antygenem - niejako
jest wskaźnikiem dla układu odpornościowego.

Zdaje się, że kilkanaście razy na MedLine spotkałem się z taką informacją
(łącznie z jakimiś badaniami na ten temat), ale faktycznie ręki bym
Kaczyńskiemu nie dał uciąć.


> No znowu nie.
> Cytat:
> "Ponadto promieniowanie UV nasila aktywność limfocytów Th2, co również
> stymuluje limfocyty B do produkcji przeciwciał. Zwiększona produkcja
> IL-10 (czynnika wzrostu limfocytów) po naświetlaniu przyczynia się do
> wydłużonego czasu przeżycia limfocytów B i zaostrzenia procesu
> chorobowego [2]. W związku z powyższym w standardach terapeutycznych
> zaleca się ochronę przed promieniowa- niem UV. Jakkolwiek unikanie
> ekspozycji na światło słoneczne (fotoprotekcja) jest ważnym elementem
> terapii, to jednak może prowadzić do stanu niedoboru wytwarzanej w
> skórze pod wpływem UV witaminy D3 (cholekalcyferolu) [3]. Wobec
> istotnej roli witaminy D, której działanie polega nie tylko na
> utrzymaniu kalcemii w wąskich granicach normy (przy współudziale parat-
> hormonu i kalcytoniny), ale również na modulowaniu odpowiedzi
> immunologicznej, wpływaniu na wzrost i różnicowanie komórek, stan jej
> niedoboru może niekorzystnie wpływać na wiele tkanek i narządów [4]."
>
> Źródło cytatu:
>
http://termedia.pl/magazine.php?magazine_id=18&artic
le_id=11099&magazine_subpage=FULL_TEXT
>
> Tak więc szkodzi ekspozycja na promieniowanie UV i stymulacja
> limfocytów, a nie wzmożona produkcja witaminy D wskutek ekspozycji. A
> jeszcze w dodatku witamina D jest w toczniu potrzebna, bo moduluje
> (zmniejsza) odpowiedź immunologiczną.

No to widocznie czytaliśmy różne artykuły. W tych które ja czytałem (badania
z podwójną ślepą próbą z MedLine) podanie witaminy D osobom ze schorzeniem
autoimmunologicznym bardzo mocno nasilało proces chorobowy, prowokując
silny atak.


>> Natomiast fakt zaostrzenia się reakcji "autoimmunologicznych" po
>> podaniu witaminy D jest faktem, nie moim wyobrażeniem, dlatego radzę
>> bardzo uważać z eksperymentowaniem.
>
> Też nieprawda. Wręcz na odwrót.

sprawdź w MedLine, jeszcze raz, powoli i dokładnie.

Możliwe oczywiście, że coś pokręciłem, ale szczerze - nie sądzę :D

>> dlatego radzę bardzo
>> uważać z eksperymentowaniem.
> Zakładam, że eksperymentowaniem nazywasz zażywanie witaminy D na
> własną rękę, w suplementach i sugerujesz, że takie zażywanie może
> zaszkodzić. To za daleko posunięta teoria, właściwie znowuż jest wręcz
> odwrotnie. Jedyne toksyczne działanie witaminy D (podawanej jako
> cholekalciferol), jakie może wystąpić, to hiperkalcemia. Ryzyko jej
> wystąpienia przy dawkach do 10 000 iu jest znikome i takie dawki
> powinny być podawane, przynajmniej osobom z niedoborem.
>

z niedoborem owszem, ale w przypadku SM czy tocznia... no cóż, ja nie wezmę
na siebie "moralnej" odpowiedzialności za namawianie ludzi do
suplementowania witaminy D przy tych schorzeniach. Nie po tym, co
wyczytałem na MedLine.

> Jak już
> pisałem, "normalne", niskie dawki to wieloletnia suplementacja. A
> można o wiele szybciej.

Nie pisałeś, albo przegapiłem. Ale z chęcią bym poczytał jakiś artykuł na
ten temat - w miarę możliwości na solidnym, oficjalnym serwisie, spokojnie
radzę sobie z technicznym angielskim. Mam nadzieję, że wybaczysz tą
niewiarę w wiedzę osoby która jest dla mnie tylko nickiem z netu :)

--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Powiekszajaca sie afta
Ból w krzyżu a zapalenie pęcherzyków nasiennych
Czy jest możliwe pomylić ziarnicę złośliwą z sarkoidozą
Paracetamol + alkohol ?
Kurzajki

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem

zobacz wszyskie »