Data: 2005-05-26 12:26:32
Temat: Re: Przyroda
Od: "Ja" <j...@n...tpi.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "locke" <l...@a...pl> napisał w wiadomości
news:d749te$c74$1@news.onet.pl...
>> Po prostu już na poziomie szkoły podstawowej NIE MA tych starych
> przedmiotów >> a uczy się czegoś innego
>
> No właśnie.
Zaliczasz się do "starych" nauczycieli nie mogącychg się dostosować
do tych zmian? Sam pisałeś, że przyroda jest juz od 5 lat..
>> Nauka przyrody łączy zagadnienia z tych dziedzin wiedzy a nie te
>> dziedziny
>> wiedzy
>
> "Zagadnienia z dziedzin", a co to znaczy?
To znaczy, że nie ma sztywnego podziału między fizykę a inne dziedziny
wiedzy
Przyroda (środowisko, nie nauka) nie zna takiego podziału
Ryba pływając nie zna prawa Archimedesa, a ptak aerodynamiki
Deszcz też nie studiował praw termodynamiki
> Co znaczy, że ktoś uczy fizyki?
> Czy czasem nie to, że uczy ZAGADNIENIA z fizyki? Każdy przedmiot szkolny
> polega na nauczaniu ZAGADNIEŃ z określonej dziedziny wiedzy.
I właśnie tak powinna funkcjonować nauka szkolna
Co więcej - powinna łączyć zagadnienia z różnych dziedzin wiedzy
- czytając np tekst literacki (jęszyk polski) dodatkowo czytasz
o opisach (przyroda) zjawiskach fizycznych etc
Odejście od encyklopedyzmu zaczęło się juz dawno
> A żeby móc to
> robić, trzeba tę dziedzinę opanować. A przyroda to taki przedmiot, który
> łączy zagadnienia z czterech różnych dziedzin. Samodzielne opanowanie
> tych
> zagadnień jest oczywiście możliwe, ale wymaga czasu i sporych pieniędzy.
> Dlatego rozsądnym byłoby, gdyby ministerstwo PRZED wprowadzeniem przyrody
> do
> szkół postarało się o umożliwienie nauczycielom zdobycia odpowiednich
> kwalifikacji.
Może sprawdź swoje informacje - bo studia przygotowujące do nowych
przedmiotów
zaczęły sie wcześniej niż ich (przedmiotów) wprowadzenie
> No to ja również odpowiem brutalnie: ile NOWYCH dziedzin wiedzy
> opanowałeś?
Nie musiałem niczego _nowego_ opanowywać - bo tę wiedzę zyskiwałem
w trakcie pracy - choćby dla dobierania przykładów
> uczyłem informatyki, matematyki i chemii (i oczywiście fizyki, której uczę
> do dziś);
Czy do uczeniia tych przedmiotów (poza fizyką) ukończyłeś dodatkowe
studia? Bo jeśłi nie - to sam robisz to, o co masz do innych pretensje
> w wolnych chwilach tworzę strony internetowe (takie, niezbyt rewelacyjne,
> ale zawsze coś);
Moje są w internecie od 1996.
> A mimo tego wszystkiego mam odwagę stwierdzić, że są dziedziny, których
> wolałbym uczyć się pod kierunkiem jakiegoś fachowca - bo samodzielnie
> mógłbym mieć trudności, albo przynajmniej straciłbym na to zbyt wiele
> czasu.
Dotyczy to każdej nauki
Ale jeśli weżmiesz podręcznik, a zwłaszcza poradnik metodyczny, to
jest dużym ułatwieniem - pozwalającym na uczenie innego przedmiotu.
A studia (uczelnia) z założenie nie powinny być tylko "szkółką" a jednak
tylko wskazaniem drogi, którą trzeba iść dalej
Fachowcy są nie tylko na uczelniach - wielu z nich robi to samo w codziennej
pracy w szkole - modyfikując swoją pracę - zmieniając ją wraz ze zmianami
w progamach nauczania
>> Normą niestety są mało lotni i leniwi studenci myslący, że szkółka
>> nazywana wyższą uczelnią da im pełnię wiedzy, również metodycznej
>> A doświadczenie tysięcy (już!!!!) lat, mówiące, że trzeba się uczyć
>> od mistrzów, a nie w szkółce, warte jest tylko śmiechu
>
> Smutna, ale prawda...
Więc jednak może warto stawiać nie tylko na świeżo wykształconych
absolwentów ale i na mistrzów w zawodzie, którzy potrafią
dostosować się do zmian?
>> Jeśli ktoś idzie na kurs - to po to, by uzyskać wskazówki, CZEGO się
> > uczyć, a nie tylko uzyskac gotową wiedzę.
>
> To również. Chociaż głównie chodzi chyba o wymianę poglądów i doświadczeń.
i ta wymiana nieraz jest więcej warta niż "czysta" wiedza z uczelni
Np: http://sbs.2p.pl/zjazd4/
> Są jednak i takie kursy, gdzie instruktor nawet nie wie, do jakiej grupy
> będzie mówił, opowiada truizmy, albo sam nie wie co ma mówić i tak się to
> odbywa. Na koniec nauczyciele dostają zaświadczenia, że byli, a instruktor
> może rozliczyć się z umowy z organizatorem (wszak kurs sięodbył). Ileż
> takich "kursów" widziałem już w swojej karierze...
Tyle że z istnienia złych kursów nie wynika, że metoda "kursowa"
nie da kwalifikacji
>> Zakładasz, że wszyscy po podstawówce umieją tyle samo (i wszytko !!)
>
> Oczekuję DOBREJ PRACY od NAUCZYCIELI. Zakładam bowiem, że POWINNI być
> dobrze
> przygotowani do pracy.
Ty też. Rozpoznanie umiejętności (nie tylko wiadomości) uczniów
to część wiedzy, którą Ty masz pozyskać
> Mam do zreazlizowania program GIMNAZJUM nie PODSTAWÓWKI.
A moze to Twój program jest zły? Może wymagasz zbyt wiele wiedzy
encyklopedycznej?
> podstawowej? Ja nie mam innego wyjścia - MUSZĘ wymagać, by uczniowie
> umieli
> to, co przewiduje program przyrody w podstawówce. I nie chodzi tu o
> przypadki jednostkowe - te są zawsze. Ja piszę o całych klasach, które
> mają
> braki z podstawówki - i to braki rażące.
A jeśli czegoś nie wiedzą - to co robisz?
Wymagasz i oceniasz - czy też uzupełniasz ich wiedzę?
> Ja piszę o MOJEJ pracy. Ale masz rację, że są podstawówki, skąd przychodzą
> dobrze przygotowani uczniowie.
A jeśli trafisz na podstawówkę, w której 20% uczniów ma orzerczenia
z Poradni o obniżeniu wymagań?
A w innej masz np 30% uczniów z Domu Dziecka? (taki rejon)
Bierzesz to pod uwagę w plaowaniu realizowanego programu?
>> Masz oceniać _przyrost_ wiedzy, a nie tylko samą wiedzę uczniów
>
> Nie. Mam PRZYGOTOWAĆ uczniów do egzaminu gimnazjalnego. Przyrost wiedzy
> może
> być podstawą do mojej samooceny lub oceny mojej pracy przez nadzór
> pedagogiczny. Niejest jednak celem samym w sobie nauki w gimnazjum.
Pyttałem o OCENĘ, a nie o PRZYGOTOWANIE
Oceniasz przyrost wiedzy - a przygotowac musisz wszystkich
Jeśli dostaniesz słabych uczniów... to Ty będziesz miał więcej pracy...
>> Takie samo tłumaczenie jak uczniów "a mnie wtedy nie było w szkole"
>
> Niektórzy w pracy pracują, nie dyskutują...
Dziwne...
Niektórzy (np z lenistwa) przygotowują sobie (i uczniom) wcześniej
lekcję, by nie musieć 10 uczniom tłumaczyć 20 razy tego samego...
> A co za różnica (z punktu widzenia DOBREGO nauczyciela) - rozwiązać
> zadanie
> czy pokazać doświadczenie? Nauczyciel powinien umieć jedno i drugie.
Dla nauczyciela - żadna (pokazać, czy obliczyć)
Dla ucznia - kolosalna - bo bnie starczy policzyć słupków, a trzeba jeszcze
zrozumieć
mechanizm działania. I potrafić go wytłymaczyć.
> Ależ ja popieram wprowadzenie tego przedmiotu! Nie czytasz uważnie moich
> postów. Ja tylko pyszczę nad niezbyt dobrym przygotowaniem do jego
> wprowadzenia.
Przy każdej zmianie są takie same pyszczenia
Nawet po 10 latach będą pretensje, że miany są wprowadzone za wcześnie
i bez przygotowania.
Przyczyna (pyszczenia) jest prosta - pyszczący nie wiedzą, że rzecz była
przygotowywana ("mnie wtedy nie było w szkole")
To tak jak zima co roku zaskakujaca drogowców
> Ale - w końcu nauczyciele to dość inteligentna grupa i jakoś
> sobie poradzili. Szkoda tylko tych zmarnowanych pięciu lat, kiedy to
> nauczyciele przyrody SAMI musieli do wszystkiego dochodzić, bez
> wcześniejszego przygotowania.
Alez byli przygotowywani. Rozmaite kursy i warsztaty były organizowane
przez Ośrodki Doskonalenia Nauczycieli. Były opracowywane materiały
dydaktyczne i podręczniki (łącznie z ich testowaniem)
Nie wierzysz - sprawdź
http://www.codn.edu.pl/
http://www.cen.gda.pl/
(tam możesz popytać o historię zmian)
Proces przygotowywania zmian trwa jednak dość długo
- i każdy zainteresowany może o wszystkim wiedzieć
wystarczająco wcześnie
(tyle że konieczne jest częste kontakty w tej sprawie)
|