Data: 2002-03-18 14:30:29
Temat: Re: Psychomanipulacje kobiet
Od: "satia" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Marynatka <m...@f...net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:d...@4...com..
.
> Dnia Mon, 18 Mar 2002 15:10:42 +0100, podpisując się jako "satia"
> <s...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :
>
>
> >No są faceci, na których nic nie działa, jak sie uprą....
>
> A spróbuj starego sprawdzonego numeru:
> facet wraca z pracy a tu drugi kot juz mieszka.... :)))))))))))))
>
> Marzena Dobra Rada ;)
:-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
))))))))))]
no tak, o tym myślałam nie raz. I byłoby tak:
wersja1: "ja się zamorduję" - mowi ON - "nieeeeeeeeeeee, nie wytrzymam,
wynoszę się,. tak się nie robi! Wiesz, że nie chciałem, nie mozna tak,
trzeba go oddać itp.. trucie i ogólena kłótnia i załamanie wszystkich, a do
tego dwa syczące na siebie koty
wersja2: "wynoś się razem z tymi kotami"\
wersja3: hm................. nie mam wizji trzeciej wersji.
Najgorsze jest to, że on wracajać z pracy, zawsze przyjeżdża po mnie do
pracy i razem wracamy do domu. Wszędzie jeździmy razem, do pracy, z pracy, w
weekendy na zakupy - no wszędzie i zawsze razem! Jak sama gdzieś wyjdę, to
on chyba będzie wiedział, że idę po kota :-)))))
Ale swoją szosą - na poważnie - jakoś wolałabym, żeby się zgodził, niż mam
go stawiać przed faktem dokonanym, bo więcej to złego p[rzyniesie (kłótnie)
niż dobrego.
Myślałam, myślałam, a jak....
Nie mniej rzecz w tym, że NIE UMIEM PSYCHOMANIPULOWAĆ SWOIM TZ!!!!!!!!!!!!!
A zrobić tak, żeby w końcu się zgodził, to znaczy ogłosić się HIPER
PSYCHOMANIPULANTKĄ ROKU! Bo to wyzwanie.
Ale co ja tu pierdoły popycham....
pozdrówki
satia
|