Data: 2010-01-19 14:34:07
Temat: Re: Psychopatia i polityka
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Skrzyzowanie Polianny z Wróżką Zębuszką Cb-ku :-P
Wiesz, może i literatura dla panien może kształtować charaktery u niektórych
jednostek, ale żeby aż tak?
Ale faktem jest, że nie mam skłonności do typowo polskiego narzekactwa. No
co poradzić. nie mam.
Podejrzewam, że to genetyczne (serio). Cała rodzina należy do tych wesołych.
Ale też nieźle dających sobie radę w życiu.
Jak mam narzekac, to wolę pójść na spacer, albo do kina.
Może to dlatego, że jesteśmy polsko-niemiecko-litewskimi mieszankami?
Mieszanki (kundle) zawsze są zaradniejsze, sprytniejsze itd.....
Może nasze mózgi wytwarzają więcej endorfin? Albo mamy niezakłócone szlaki
serotoninowe? Pojęcia nie mam. Dozywamy w każdym razie słusznego wieku,
długo wyglądamy młodo, jestesmy weseli. i radzimy sobie finansowo No i czym
się tu martwić? MK
PS. A jeśli chodzi o literaturę dziecinstwa to: "Klaudyna" Collette, "Mity
greckie" Gravesa i Dekameron. Wszystkie czytane z zacięciem i czerwonymi
uszami.
A ty? Do kogo byś się porównał?
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:hj4alb$pr4$1@inews.gazeta.pl...
> <<... Pollyanna to jedenastoletnia sierotka, która trafia pod opiekę
> surowej ciotki Polly. Zamieszkuje razem z nią i służącą Nancy w małym
> miasteczku. Swoim przybyciem wywraca do góry nogami życie spokojnego
> domku, a nawet zmienia samą ciotkę. Jej słynna gra w "zadowolenie" każdego
> najgorszego pesymistę zmienia w taki sposób, że od razu patrzy na świat
> przez różowe okulary. Swoim przyjaznym usposobieniem i wesołym uśmiechem
> na piegowatej buzi każdą osobę czyni przyjacielem. Jednym z nich jest
> doktor Chilton, którego życie zmienia się o 180 stopni właśnie dzięki
> Pollyannie. Każda chwila z nią spędzona była dla niego świętością. "...
> Gdy patrzał (...) w rozpromienione oczy Pollyanny, zdawało mu się, że
> czyjaś kochająca dłoń błogosławiącym ruchem nagle spoczęła na jego głowie.
> Wiedział też, że już nigdy żmudna, całodzienna praca ani męczące, nocne
> czuwanie nie będzie pozbawione tego na nowo odnalezionego entuzjazmu,
> który spłynął na niego z oczu Pollyanny..." Oczywiście doktor to tylko
> jedna z wielu osób, jakich zjednała sobie ta jedenastolatka. [...]
> Spotkałam się z opinią, że ta książka leczy. Całkowicie się z nią zgadzam.
> Z czego leczy? Z pesymizmu. Z ciągłego narzekania na życie, na świat i na
> codzienne błahostki. Po przeczytaniu "Pollyanny" sądzę, że nawet ja
> inaczej spojrzałam na wszystko, co mnie otacza. Po prostu trzeba nauczyć
> się sztuki uśmiechu, aby życie stało się bardziej radosne i łatwiejsze.
> Trzeba nauczyć się uśmiechać nawet z takich powodów, jak promyk słońca lub
> świeży, puszysty i błyszczący od mrozu śnieg. A tej sztuki uczy właśnie
> "Pollyanna"...>>
>
> Na ile w skali 1-10 przypominasz Pollyannę, Vilar? :)
>
> --
> CB
>
>
>
> Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
> news:hj40v0$r8v$1@news.onet.pl...
>
>> Ja Palikota akurat lubię.
>> Wydaje mi się, że [...]
>> Zresztą chyba wolę [...]
>
>
|