Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Pytania na które też nie znam odpowiedzi.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Pytania na które też nie znam odpowiedzi.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 537


« poprzedni wątek następny wątek »

501. Data: 2010-02-01 19:51:42

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 1 Feb 2010 12:56:07 +0100, Prawusek napisał(a):

> "medea" <m...@o...eu> wrote in message news:hk6dpe$usb$1@news.onet.pl...
>> Vilar pisze:
>>
>>> Moment, moment.
>>> Ixi zbliża się do 50tki (zdaje się), wygląda bardzo ładnie i kobieco.
>>> Byłabym jak najdalsza od traktowania jej jak starszej pani. Starszą
> panią
>>> była moja babcia...tak w okolicach 70tki - 80 tki :-))).
>>> Wcześniej była...po prostu elegancką kobietą. Nie dziewczyną, ale po
> prostu
>>> elegancką kobietą. Gdzie tu miejsce na starość?
>>
>> Vilar, ja wiem, jak wygląda IXI i wcale nie do tego piję, a do tego, o
>> czym sama dwukrotnie tu napisała.
>>
>> Ewa
>
> I jakże denerwujące sąsiedztwo młodszych kobiet w pobliżu męża, jak czyrak
> na dupie...

Na Twojej? - ciekawe, co go wywołało... A mój Malżonek nadal i aż po grób
patrzy we mnie jak w obraz :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


502. Data: 2010-02-01 20:02:07

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:

> No tak, tylko poważnie się zastanów, czy aby na pewno to moją wychwyciłaś
> te kilka tygodni temu :-)

Wychwyciłam to, że pisałaś coś o swojej starości. A co miałaś przez to
na myśli, to już Twoja sprawa.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


503. Data: 2010-02-01 20:44:20

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 01 Feb 2010 21:02:07 +0100, medea napisał(a):

> XL pisze:
>
>> No tak, tylko poważnie się zastanów, czy aby na pewno to moją wychwyciłaś
>> te kilka tygodni temu :-)
>
> Wychwyciłam to, że pisałaś coś o swojej starości. A co miałaś przez to
> na myśli, to już Twoja sprawa.


Różne są jej objawy: od postępującego lenistwa w usenecie do bólu nóg
nazajutrz po przetańczonym wieczorze - kiedyś tego nie było ;-PPP
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


504. Data: 2010-02-01 21:41:00

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:o49ugwhug8c5.akxdkhcgpzcy$.dlg@40tude.net...

> patrzy we mnie jak w obraz :-)
Może wylew miał ?

Sorry, Ixi, nie mogłem się powstrzymać ... ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


505. Data: 2010-02-01 21:47:13

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 1 Feb 2010 22:41:00 +0100, Redart napisał(a):

> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:o49ugwhug8c5.akxdkhcgpzcy$.dlg@40tude.net...
>
>> patrzy we mnie jak w obraz :-)
> Może wylew miał ?

Raczej nie - sądząc po innych objawach towarzyszących zapatrzeniu :-)

>
> Sorry, Ixi, nie mogłem się powstrzymać ... ;)

Niemożność powstrzymania świadczy o starości :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


506. Data: 2010-02-01 22:17:20

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <m...@o...eu> napisał w wiadomości
news:hk7534$67k$1@news.onet.pl...
>> to tylko 'robienie sobie pod górę'. To wymaga jakichś cyrkowych
>> akrobacji organizacyjno-emocjonalnych - wiec po co komu taki
>> romans.
>
> To wszystko prawda, ale ta prawda nie dotyczy wampirów emocjonalnych,
> którzy nie zamierzają nikogo niczym obdzielać, a wręcz przeciwnie.
Z jakiegoś powodu druga strona podtrzymuje związek z 'wampirem'.
Może ma nadciśnienie i lubi, jak jej upuszczać krwi ;) A tak bardziej
serio - ludzie grają w bardzo różne gry, wymianiają miedzy sobą
bardzo różne dobra. Trudno to z zewnątrz prawidłowo ocenić.
Martwić się imho można dopiero, kiedy jedna ze stron traci
wolną wolę, ma słabszą pozycję, ma więcej do stracenia. Np.
małe dziecko, izolacja od własnej rodziny, przemoc itp.

>> BTW. Dzisiaj wiem, że związek otwarty to byłaby jednak
>> jakaś masakra ;))) Ale kiedyś wydawało mi się to atrakcyjne.
>
> Swoją drogą musiałeś być nieźle zakręcony, żeby o czymś takim na poważnie
> myśleć. Albo po prostu próbowałeś zracjonalizowałeś tylko rozwiązanie dla
> swojej chuci. ;)

Zakręcony - to się może zgodzę.
Ale rozpatrywanie tematu jako "huć" to uważam jednak zbytnio
upraszcza sprawę. Tzn. taka prosta ocena jest może korzystna
z punktu widzenia porzuconej osoby, jako element terapii
'przywracającej do życia', pozbywania się natręctw
zwiazanych z samoobwinianiem się itp. (moja mama to ma).
Takie lepienie prostej kukły, której można przypisać wszystko,
co najgorsze, a potem bezkarnie spalić. Jak pogrzeb. Jak
wycinanie raka.
Ale czasami niewiele ona mówi o tym, co się rozgrywa między
ludźmi i z czym muszą się mierzyć, w szczególności o tym,
dlaczego ktoś zdradza/porzuca. Nie da się wszystkich
zdrad/porzuceń sprowadzić do seksoholizmu, kompulsywnych
popędów itp.
Trudno mi też oceniać takie postępowanie jako 'niemoralne'.
Nie mam poczucia, że moja 'moralność' po tym wszystkim
wzrosła. To jest zbyt ogólne, abstrakcyjne określenie,
które trochę przekreśla indywidualność. A to szacunek
do indywidualności był kluczem do zrozumienia wielu spraw
i hmmm... 'przebudowania wartości'. Do doprowadzenia do
sytuacji, w której znajdujemy rzeczy atrakcyjne gdzieś,
gdzie wcześniej odbijaliśmy się o ścianę próbując je
wydobyć. Moja żona też musiała przejść przez proces
przemiany. Nazwałbym to moze procesem spotykania się
wartości z dwóch światów.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


507. Data: 2010-02-01 22:21:52

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1s7lhrbr8e74g$.hdh1s8dlaxpv$.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 1 Feb 2010 22:41:00 +0100, Redart napisał(a):
>
>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:o49ugwhug8c5.akxdkhcgpzcy$.dlg@40tude.net...
>>
>>> patrzy we mnie jak w obraz :-)
>> Może wylew miał ?
>
> Raczej nie - sądząc po innych objawach towarzyszących zapatrzeniu :-)
>
>>
>> Sorry, Ixi, nie mogłem się powstrzymać ... ;)
>
> Niemożność powstrzymania świadczy o starości :-)

A tyż ...
Ale synuś właśnie od jakichś dwóch tygodni woła
o nocnik - i współczynnik zejścia papmerów zszedł
drastycznie w dół. Szykuje mi się wiec sielankowa
starość bez przebudowy domowego budżetu ;)
Zaczynam czuć, co to znaczy mieć oparcie w dzieciach ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


508. Data: 2010-02-01 22:31:38

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 1 Feb 2010 23:21:52 +0100, Redart napisał(a):

> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1s7lhrbr8e74g$.hdh1s8dlaxpv$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Mon, 1 Feb 2010 22:41:00 +0100, Redart napisał(a):
>>
>>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>> news:o49ugwhug8c5.akxdkhcgpzcy$.dlg@40tude.net...
>>>
>>>> patrzy we mnie jak w obraz :-)
>>> Może wylew miał ?
>>
>> Raczej nie - sądząc po innych objawach towarzyszących zapatrzeniu :-)
>>
>>>
>>> Sorry, Ixi, nie mogłem się powstrzymać ... ;)
>>
>> Niemożność powstrzymania świadczy o starości :-)
>
> A tyż ...
> Ale synuś właśnie od jakichś dwóch tygodni woła
> o nocnik - i współczynnik zejścia papmerów zszedł
> drastycznie w dół. Szykuje mi się wiec sielankowa
> starość bez przebudowy domowego budżetu ;)
> Zaczynam czuć, co to znaczy mieć oparcie w dzieciach ;)

No tak - te pampersy, co Ci zostały, trzymaj, nie wyrzucaj, mogą się
przydać ma starość ;-PPP
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


509. Data: 2010-02-01 22:35:37

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Redart pisze:

> Z jakiegoś powodu druga strona podtrzymuje związek z 'wampirem'.
> Może ma nadciśnienie i lubi, jak jej upuszczać krwi ;) A tak bardziej
> serio - ludzie grają w bardzo różne gry, wymianiają miedzy sobą
> bardzo różne dobra. Trudno to z zewnątrz prawidłowo ocenić.
> Martwić się imho można dopiero, kiedy jedna ze stron traci
> wolną wolę, ma słabszą pozycję, ma więcej do stracenia. Np.
> małe dziecko, izolacja od własnej rodziny, przemoc itp.

Przecież zazwyczaj ludzie wchodzą w taki związek nie do końca świadomie,
wpadają w niego pod wpływem oczarowania albo sami mają jakieś problemy,
które przy takim osobniku jeszcze się pogłębią. A kiedy się orientują,
że coś jest nie tak, to może być na niektóre ruchy już za późno, albo
zbyt trudno się wyplątać.

> Ale czasami niewiele ona mówi o tym, co się rozgrywa między
> ludźmi i z czym muszą się mierzyć, w szczególności o tym,
> dlaczego ktoś zdradza/porzuca. Nie da się wszystkich
> zdrad/porzuceń sprowadzić do seksoholizmu, kompulsywnych
> popędów itp.

No oczywiście, że nie, jednak nie każdy się na taki krok decyduje.
Trudno obciążać w równym stopniu osobę zdradzaną co zdradzającą. Zresztą
wszystko zależy od konkretnej sytuacji.

> Trudno mi też oceniać takie postępowanie jako 'niemoralne'.

To Ty użyłeś tutaj tego słowa, nie ja. Nie miałam wcale na myśli
"moralności" czy "niemoralności" tego pomysłu, ale szaleństwa w
myśleniu, że coś takiego mogłoby się udać na dłuższą metę. IMO pomysł
pozbawiony zupełnie wyobraźni - w związku, w którym dwoje ludzi się nie
potrafi między sobą dogadać, a przede wszystkim - w którym są dzieci.
Pomysł może dobry o tyle, że pewnie był tak wielkim szokiem dla Twej
żony, że poczuła się zmuszona coś z tym fantem zrobić. ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


510. Data: 2010-02-01 23:30:00

Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:hk7lkl$t45$1@nemesis.news.neostrada.pl...

> Trudno obciążać w równym stopniu osobę zdradzaną co zdradzającą.

No trudno ... I raczej nie należy, tak generalnie.

> myśleniu, że coś takiego mogłoby się udać na dłuższą metę. IMO pomysł
> pozbawiony zupełnie wyobraźni - w związku, w którym dwoje ludzi się nie
> potrafi między sobą dogadać, a przede wszystkim - w którym są dzieci.
Sprawa jednak nie jest tak oczywista. Jak mówiłem - szukałem kontaktu
z ludźmi, którzy żyją w takich związkach. Udało mi się porozmawiać z jednym
facetem, który miał już dorastajacego syna i żył w takim związku.
Szczególnie zaś go właśnie o relacje z synem wypytywałem.
Więc wychodziło na to, że 'jakoś się da', aczkolwiek facet podkreślał,
że jego syn akurat tej cechy 'otwartości' nie podzielał, dość wyraźnie
zaznaczał swoją odrębność od ojca w tej kwestii. Ojciec wydawał się
kumaty, szanował to. Wyczuwałem jednak, 'pod spodem' czai się mnóstwo
spraw, które nie są proste, a facet też specjalnie wylewny nie był.
Generalnie moja ocena była taka, że się da, ale ryzyka są bardzo duże
i trzeba jednak mieć specyficzne szczeście do partnera(ów) o bardzo
podobnych poglądach i stylu życia. Tu się nikogo nie da do niczego
przekonać. To po prostu jest zbyt fundamentalna kwestia. Wątek syna
skłaniał mnie do refleksji, że z punktu widzenia dzieci nie jest to
sytuacja w pełni kontrolowana, że model wychowania w takim związku
też musi być specyficzny. Suma-sumarum - nie czułem tego i nie czuję.
Nie mogę powiedzieć, że relacje w tej rodzinie były spłycone,
pozbawione miłości czy coś w tym stylu - po prostu za mało wiem.
W szczególności nie było opinii jego żony. Osobiście jednak wiem,
że ostatecznie - to zupełnie nie dla mnie. To są zabawy dla ludzi
majętnych, bardzo dobrze zorganizowanych i którzy mają dużo
wolnego czasu i są od początku zgodni co do tego, że tego chcą.

> Pomysł może dobry o tyle, że pewnie był tak wielkim szokiem dla Twej żony,
> że poczuła się zmuszona coś z tym fantem zrobić. ;)
Na pewno miało to znaczenie. Wygląda to trochę tak, że przyparłem
jądo muru, ale ja nie bardzo miałem wyjście, nie widziałem go.
Tak - szaleństwo to dość dobre słowo. A żona je bagatelizowała.
Już dużo wcześniej wiedziałem, że sobie sami nie poradzimy, więc
proponowałem terapię małżeńską. Wyszukałem(vonBraun miał tu epizodyczny
udział) i zaciągnąłem ją. Po jednej wizycie żona zrezygnowała -
w ogóle nie czuła swojej roli w tym wszystkim. A ja byłem dobity.
Za drugim razem to już ona szukała terapeuty i miała zupełnie
inną motywację :) To był ten plus - ale koszt był ogromny.
To była po prostu masakra. Wszystko się wymknęło spod kontroli.
Dzisiaj oczywiście pewnie bym sprawy poprowadził inaczej,
nie po ostrzu noża. No ale dzisiaj jest już 'po', jesteśmy
trochę innymi ludźmi.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 40 ... 50 . [ 51 ] . 52 ... 54


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Popsychologujmy o fobijkach
Bylo: Lubicie takie filmy? (to nie byl film)
RAMBOWANIE...
Kombinujcie... by żyło się lepiej
Ku pamieci

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »