Data: 2001-07-04 09:12:50
Temat: Re: ROZMOWA Z KOKSEM...
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=>
Pokaż wszystkie nagłówki
cienki:
> potwierdzam, dotyczy to chyba ludzi 'troszkę' zagubionych
> i chcących po prostu chwilkę pogadać.
'Zagubionych, chcacych pogadac' i majacych dumny 'blysk'
w oku. ;)
Kiedys szedlem do przystanku z osiedla hen hen chodnikiem,
ciemno, z tylu w oddali bloki, wkolo pusto, ale obok jezdnia,
ogolnie - bezludzie bo bylo dosc pozno. I spotkalem faceta
ktory szedl na to osiedle. Na pierwszy rzut oka jakis dziwny
z lekka. Prosil o ogien (bo jaralem), wiec mu dalem a on pyta
czy jestem stad, a ja na to ze nie, wiec on pyta czy widze
te bloki (osiedle) w oddali, a ja: jasne ze tak, no i gosc zaczal
mi opowiadac, ze to wszystko co widze to jest jego, on tam
rzadzi, ale dlugo go nie bylo (jakis czas) a teraz wlasnie wraca
do siebie i cos jeszcze, a na koniec dal mi papierosa (ale jakis
tez dziwny, wiec nie dalem rady go wypalic) i rozeszlismy sie.
Potem pomyslalem ze chyba mialem szczescie.
A dosyc nawet niedawno to jakis zlodziej opowiadal mi (podobna
sytuacja, pusto, pozno, przystanej tramwajowy) jak sobie dzisiaj
dobrze zyje w swoim fachu (kradzieze w hipermarketach) i o
tym jakie mial szczescie dzisiaj bo zabrala go policja, spisali
jego dane itd, ale wyposcili (zblizaly sie swieta, wiec sie cieszyl).
Slyszalem tez jak w mojej obecnosci (obok) goscie ktorzy
uwielbiaja 'prac' zastanawiali sie glosno co zrobia jak dojada
na osiedle. I byla taka opcja aby skatowac pierwszego 'lebka'
ktory im sie nawinie. Dobrze ze traktowali mnie 'neutralnie',
tym bardziej ze roznosila ich jakas 'nerwowa energia'.
Ciekawe, no nie?
Czarek
|