Data: 2002-02-02 20:55:48
Temat: Re: Re :J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam !
EvaTM <e...@w...pl>
w news:a3h977$s2v$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:356a.0000011b.3c5b3c1d@newsgate.onet.pl...
>
> > Sledztwo toczy sie wolno: anioly sa przeciez niesmiertelne.
> > Czasu jest nieskonczenie duzo.
> > To wlasnie jest najbardziej przerazajace dla nich:
> > nie moga uciec w smierc przed cierpliwa inkwizycja,
> > co zawsze w koncu udaje sie ludziom.
> > Wiec predzej, czy pozniej
> > ta sytuacja wywola w nich buntownicze nastroje.
> > Juz tak sie dzieje:
> > diably skladaja wtedy odpowiednie raporty i awansuja.
> > Niektore nawet obejmuja zwolnione stanowiska aniolow.
> > Niedlugo juz trudno bedzie odroznic,
> > kto jest i kto byl - kim.
> >
> > .......
>
> Trafność tego tekstu jest porażająca,
> niestety.
> Gratuluję Maniu..
> Miło Cię widzeć, Krystyno.
> Zostań z nami dłużej.
> Eva
Ech Evciu... A może dałabyś radę coś więcej napisać OD SIE-
BIE, a nie tylko "tyci, tyci" ? Czyż nie tak działają "diab-
ły" - rozpowiadając wszem i wobec, że "ten tam na górze wi-
cie rozumicie" to "ekstra anioł" albo "najstraszniejszy dia-
beł" który 'za was bez was' wszystko załatwi i potem będzie
'bosko' lub 'apokaliptycznie', wystarczy mu tylko "przykla-
snąć" lub "za żadną cenę nie pozwolić by... żył".
Może wreszcie byś spróbowała bezpośrednio dotknąć szczegółów,
a nie pływać nad nimi w mglistym 'samozadowoleniu', że ci się
"porażająco (nie)podobają" ?
Np.
> ok znalazłam:
> As, sorry, _diabeł_ tkwi w szczególe;
> weźmy pod lupę choćby mój wieczny konflikt z Saulem a'pro-
> pos "nietuzinkowych" postaci na psp, w którym kategorie
> dobra i zła sa tak nieczytelne, że ... (no właśnie Saulo,
> moze tak byśmy się zabrali do tego problemu naukowo?
> zaniechawszy wachlowania epitetami);
Jak chcesz Maniu "naukowo", (Evo, mam nadzieję że 'mimo wszy-
stko' także zechcesz), to najpierw dobrze byłoby w ogóle usta-
lić, cóż znaczy to słówko... Bo tak przypadkiem, w 'najostrzej'
naukowych (i teologicznych przy okazji) źródłach rzecz (tzn.
powszechne 'odwracanie kota ogonem' czyt. mylenie 'pyska z pro-
tiwpałożną' - nazywa się np. "grzechem rzutowanego wstecz wyra-
finowania" (he, he - żeby było 'ciekawiej')... Co więcej - wszy-
scy 'z rodzaju' "nietuzinkowych postaci" a także "typowych na-
ukowych profesjonalistów" tak ochoczo powołujący się tutaj na
niepodważalną w ich pewności 'naukowość" i "profesjonalizm" -
mam bardzo twarde powody by tak mniemać - w rzeczywistości nie
mają NAJBLADSZEGO POJĘCIA o tym, czym jest 'uprawianie' popraw-
nej Nauki. "Jedzą" ZUPEŁNIE NIE TO, co jest "pokarmem" Nauki,
a 'cuś' zupeeeeełnie innego...
Owo Myślenie jest np. i 'po prostu' myśleniem KRYSZTAŁOWO OCZY-
SZCZONYMI - ze skojarzeń wszelkich innych typów - EMOCJAMI. (Już
takie stwierdzenie/'test na naukowość' wystarczy, by rozpoznać
udawacza/"miernotę" !)
To co uważasz(/cie) za "emocje" - nie ma z takim Myśleniem ani
jednego punktu wspólnego i dokładnie od precyzyjnego wyjaśnie-
nia tego, czym są owe właściwe EMOCJE należy zacząć jakąkolwiek
dyskusję na jakiekolwiek 'naukowe tematy'.
A skoro EMOCJE, to ... zacznijmy (może) od ... właśnie tego,
czego nieprzypadkowo tak "nie lubisz" - tj. od natury "EPITETU"
by móc sięgnąć "NAUKOWEGO" określenia "naukowego czegokolwiek".
(czyli od... w bardzo naukowym języku - ZDEFINIOWANIA DEFINICJI
- DOWOLNEJ !)
<< Kiedyś prowadziłem na uniwersytecie ćwiczenia z psychiatrii
i psychoterapii. W trakcie wykładów zdarzało mi się używać bar-
dzo dosadnych słów na określenie "tych spraw". Niektórych stu-
dentów strasznie to gorszyło. Zaczęli zwracać mi uwagę, że tak
nie uchodzi, trzeba oględniej, poważniej itd. Pewnego dnia po-
prosiłem więc, aby spróbowali oddać innymi słowami treść komuni-
katu: "Pocałuj mnie w dupę". Oczywiście nic z tego nie wyszło,
bo nie mogło wyjść. Ów rynsztokowy język jest przecież językiem
emocji, a więc najszczerszym z możliwych, najbardziej komunika-
tywnym. >> [Z wywiadu H. Retkowskiej z A. Samsonem, 1988r.(?)]
Może spróbujesz(/cie) owego niezwykle pouczającego i 'potężnie
dającego do myślenia' (tylko bardzo pozornie bzdurnego) "ćwi-
czenia" ? (To w istocie jest PYTANIE: CZYM PRECYZYJNIE SĄ "EMO-
CJE" z rozróżnieniem na "świadome" i "nieświadome" ! To dokładnie
tak jak z pytaniem: "Czym jest stawianie kroków albo dotknięcie
palcem własnego nosa?"; "Przygłup" odpowie - "Potrafię to zrobić,
o widzisz? Więc znaczy to, że wszystko na ten temat wiem i 'rozu-
miem'". Tymczasem ABSOLUTNIE NICZEGO ani nie "wie", a tym bardziej
nie "rozumie"... ŚWIADOMIE dlatego takowych TWARDO BĘDĘ NAZYWAŁ
"przygłupami". Bo "nieświadomie" to właśnie w dokładnie taki sam
sposób "wiedzą" i "rozumieją" nie tylko szympansy, ale nawet wiru-
ski.)
Kto tu odpadnie - to najuczciwiej jak potrafię - radzę przestać
w ogóle powoływać się na jakąkolwiek Naukę i z miejsca pozbyć
się złudzeń, iż cokolwiek "naukowego" w życiu 'się zrozumiało'.
Pozdrawiam
JeT.
P.S. Jeśli ktoś sądzi iż można tu cokolwiek wyjaśnić metodą "jak
wykujesz co powiedziałem to będziesz rozumiał" - to jest w naj-
gorszym błędzie. Proszę 'ćwiczeniowo' spróbować - WERBALNIE w do-
wolny sposób, w dowolnym języku - wyjaśnić komuś, KTO _NIE_ JEST
W STANIE trafić własnym palcem we własny nos - na czym owa czyn-
ność polega, tak by WYŁĄCZNIE z onego przekazu nauczył się tej
niby "prostej i do zrozumienia" czynności...
|