Data: 2003-06-19 15:21:09
Temat: Re: Re: Re: Re: przyjaźń?
Od: "Bacha" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mefisto napisał w wiadomości news:bckc8j$3bc$1@srv.cyf-kr.edu.pl...
> To półprawda, Basiu. Owszem, samce rywalizują ze soba, ale ...
[...]
:) Oczywiście Mefistofelesie. Przesadziłam nieco, aby sobie z panów
popokpiwać. Ale tylko nieco. Przeczytałam sobie mianowicie u Bussa
("Psychologia ewolucyjna") trzy tezy dot. strategii doboru płciowego:
1. W tych gatunkach, w których rodzicielska inwestycja przedstawicieli
każdej z płci jest inna, przedstawiciel płci wnoszącej większy wkład jest
bardziej wybredny w doborze partnera.
2. Tam, gdzie samce dzielą się zasobami z potomstwem, samice wybierając
partnera uwzględniają jego zdolność i chęć do dzielenia się zasobami.
3. Przedstawiciele płci, która mniej inwestuje w potomstwo, mocniej
rywalizują między sobą o partnerów z płci więcej inwestującej.
Tych tez nie da się oczywiście zupełnie wprost i bezkrytycznie odnieść do
współczesnego człowieka, choćby z powodu właśnie tego modyfikatora
kulturowego, o którym piszesz w post scriptum.
Przy czym kultura jest również wytworem ewolucyjnym
i jako taka podlega ogólnym prawom ewolucji. Dlatego uważam,
że nie należy jej wyodrębniać, a już żadną miarą przeciwstawiać.
Jeżeli chodzi o ludzi, to stroną więcej inwestującą jest oczywiście kobieta
(ciąża, poród, opieka, wychowanie etc.) Stąd kobiety są generalnie bardziej
wybredne, co panowie ochoczo im wytykają (nawet niekiedy na tym forum).
Tezy podane przez Bussa odnosiły się przede wszystkim do gatunków niższych
niż człowiek współczesny, ale gołym okiem widać, że również strategia
dzisiejszych kobiet zasadza się bardziej na jakości, zaś mężczyzn na ilości.
> > i tym samym
> > doskonaląc gatunek.
>
> W myśl obecnego paradygmatu ewolucjonistycznego - nie ma czegoś
> takiego jak dobro gatunku. Są indywidualne egoistyczne interesy.
[...]
Tu można by dyskutować. Wielu współczesnych ewolucjonistów postrzega Naturę
pod kątem genów, twierdząc że to sukces genów jest najważniejszy a nie
konkretnych jednostek, choć często idzie to w parze, bo gen jest tą
najmniejszą jednostką dziedziczoną w nienaruszonym stanie przez potomstwo.
Ale wiadomo przecież, że zgodnie z triadą "zróżnicowanie - dziedziczenie -
dobór" (Darwin), przenosi się to z genów na jednostki, z jednostek na grupy,
z grup na cały gatunek, powodując jego doskonalenie. Antropogeneza jest tego
najlepszą ilustracją.
> Na to jest kontrstrategia: mówi się upatrzonej kobiecie że się ją
> kocha, potem umawia na randkę w łóżku, a potem idzie do kolejnej
> upatrzonej partnerki, a ta pierwsza ma złamane serce i narzeka, że
> faceci to świnie.
Ta kontrstrategia nic nie jest warta, jeżeli ten który chciałby ją stosować
nie zostanie przez wybredną niewiastę wybrany. ;)
> Nie ma sprawy. Mogę czapkowac, jeżeli zapewni mi to sukces
> rozrodczy :) Zresztą mniejsza z rozrodczoscią, grunt, żeby
> przyjemnie było ;))
W myśl tez przytoczonych przez Bussa, samo czapkowanie to za mało. ;)
Pozdrówka. Bacha.
|