Data: 2003-08-18 10:22:48
Temat: Re: Re_baczki
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Slawek [am-pm]" w news:bhnccc$i2v$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > W ramach pospiesznych, letnich remanentów postanowiłem
> /.../
Jest jeszcze jedna rzecz, o której zapomniałem, będąc jak wszyscy
w klamrach słowa pisanego.
ZAUFANIE
Zaufanie jako podstawa funkcjonowania nie tylko na grupie ale i w realu.
Przywołałeś Sławku sąd, jako jedyne miejsce do roztrząsania spraw
spornych, całą maszynerię z adwokatem, prokuratorem, i tak dalej...
Zapomniałeś o bardzo ważnym elemencie.
Czysto psychologicznym.
O przysiędze składanej uroczycie przez podsądnego w obliczu majestatu.
Przysięga ta brzmi jednoznacznie: "Przysięgam, że będę mówił prawdę
i tylko prawdę". Drugim członem tej przysięgi jest banalny na pozór
element - PYTANIE SĄDU WPROST DO oskarżonego:
"Czy przyznaje się pan/pani do winy?"
Odpowiedzi mogą być trzy:
1. Nie, nie przyznaję się do winy.
2. Tak, przyznaję się do winy.
3. "Niech się wysoki sąd wypcha, to jest farsa, nie zamierzam w niej
uczestniczyć... itd"
Jak myślisz Kaśku, jaki jest cel przysięgi i pytania w obliczu majestatu?
Czy nie jest to odwołanie do FUNDAMENTÓW przyzwoitości, do
uczciwości i honoru, do czego przestrzegania zobowiązany jest KAŻDY
członek naszej społeczności? Fundamentów etycznych?
Jak więc powinien Twoim zdaniem Kaśku zachować się człowiek uczciwy
z absolutnie nieskalanym sumieniem?
Czy nie powinien on po prostu odpowiedzieć na wprost zadane pytanie -
"nie, nie mam z tym nic wspólnego"? I to JAK NAJSZYBCIEJ!!!?
Zanim zaczną rozwijać się podejrzenia sądu czy audytorium o krętactwo?
Czy słuszniejsze jest w tym przypadku kluczenie w trzecim wariancie
odpowiedzi?
Otóż człowiek ten ANI RAZU NIE ZAPRZCZYŁ, ani razu nie powiedział
tego sakramentalnego "jestem niewinny". Mimo iz był o to proszony regularnie.
Ani razu nie zachował się tu tak, jak nakazywał rozsądek. Natomiast zawsze
zachowywał się jak trister.błazen wielbiciel matrixa w realu i na grupie.
Nie oczekuj w takiej sytuacji od sądu pobłażliwości czy przychylności.
Gdyby nie kluczył, gdyby wybrał wariant 1) odpowiedzi, zostałby uznany
za niewinnego jak baranek boży. Bo tak nakazuje _kanon zaufania_
w sytuacji, gdy są poszlaki a nie ma dowodów.
I POWINIEN ZROBIĆ TO NATYCHMIAST, zanim rzecz się nawarstwiła,
obrzmiała, spuchła, aż wreszcie zaczęła ropieć.
W końcu nie wytrzymał Sławek. I dobrze moim zdaniem.
Powiem Ci Kaśku jeszcze jedno (nie mówię pod Twoim postem z EOT,
gdyż nie chcę drążyć piekiełka, a tylko w dobrej wierze usuwać
nierozumienie. I szanuję Twe decyzje).
W żadnej chwili - od początku tej całej afery nie byłem skory do żartów.
Znaczki na ekranie, jakie za przejawy mojego poczucia humoru bierzesz, są
konwencją narzuconą przez Robaka/ufo/błazna/tristera - wielbiciela zabawy
cudzym kosztem, wypominającego mi moje ponuractwo w chwilach, gdy
cały świat się śmieje...
Mógłbym powiedzieć, ze śmieje się ten, kto się śmieje ostatni, ale tu, na
grupie _nie_ma_ostatnich. Nie ma też pierwszych, żeby było jasne.
Dlatego tak potrzebne jest zaufanie do drugiego człowieka.
Dlaczego bez żadnych obaw mogę mieć zaufanie do EvyTM, Sławka,
Amnesiaca, Niny, JeTa i dziesiątków innych Grupowiczów, których
nie ma sensu wymieniać - gdyż takie postawy są tu NORMĄ.
A dlaczego nie mogę mieć zaufania do
Robaka/ufo/Mariusza/ediego/tristera/błazna?
Odpowiedz sobie sama.
Sławka przepraszam za ten drugi, długi post. Być może nie był konieczny
dla samego Sławka, ale jak się okazuje był konieczny dla Pyzol, pućka
i zapewne wielu innych. Pisałem go, nie wiedząc jak się zachowa sam Sławek.
Nie licze na to, że zyskuję sympatię lub aprobatę.
Rzecz jest zbyt poważna by ją traktować w takich kategoriach.
Pozdrawiam
i przepraszam wszystkich za ripley -
bardzo skądinąd psychologiczny.
All
|