Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]

Grupy

Szukaj w grupach

 

Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 53


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2005-12-20 13:17:52

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: "Amnesiak" <a...@T...interia.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Pakosław" <b...@g...pl> napisał w
wiadomości news:do8suk$88o$1@inews.gazeta.pl...

> No i tu bym się nie zgodził. Moim zdaniem sposób
> postrzegania świata,
> niezależnie jaki jest, może podtrzymywać te konflikty.

'Może', ale czy 'musi'?

> No więc moje zdanie jest takie, że albo żaden zestaw
> poglądów nie ma nic
> wspólnego z nerwicą, albo... wszystkie. To właśnie
> chciałem wyrazić pisząc
> list, który stał się początkiem naszej rozmowy. Uważam, że
> żadne poglądy nie
> pozbawią człowieka wewnętrznych konfliktów, a raczej
> wszystkie je tworzą. I
> doprawdy nie jest istotne, czy te konflikty "tu" są
> silniejsze a "tam" słabsze.

Ale chyba jest istotne, że nie każdy rodzaj konfliktów
prowadzi do nerwicy?

Związek między nerwicą a 'zestawem poglądów' nie musi być
tylko tego rodzaju, że ten ostatni ma wpływ na symptomy
neurotyczne. Może być również tak, że poglądy są w pewien
sposób wyrazem takich symptomów. A zatem nawet jeśli
przyjmiemy (słusznie lub nie), że żadne poglądy nie rozwiążą
konfliktów prowadzących do nerwicy, to nie będzie jeszcze
oznaczało braku związku między jednym a drugim.

Chciałbym przy okazji zauważyć, że dostrzegam pozytywny
aspekt konfliktów wewnętrznych. Dysonans, jaki w nas
wywołują, często prowadzi do zbawiennej auto-refleksji i -
że się tak górnolotnie wyrażę - poprawy kondycji moralnej (a
i intelektualnej nieraz). Ale mówimy tutaj o konfliktach
sumienia, a nie takich, które 'neurotyzują' osobowość.

Amnesiak



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2005-12-20 13:39:05

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: vonBraun <interfere@O~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Redart wrote
w news://news.ipartners.pl:119/do7e1i$5dc$1@news.onet.
pl
[...]
> Witam v.b. !

Czesc:)

>zacząłeś się skromnie udzielać ;)

Powiedzmy, że jestem w "standbye mode".

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2005-12-20 16:03:28

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "gazebo" <g...@w...pl> napisał w wiadomości
news:43A70D4E.75526DA8@wilno.pl...

> nie wydaje mi sie, mam raczej wrazenie, ze odmiennie postrzegasz tutaj
> miejsce wstydu, ktorego wg mnie nie wynika z faktu samej seksualnosci
> tylko norm (religijnych), cos takiego wpadlo wlasnie na pl.soc.seks

Ok, czepmy sie tego tematu bo widze ze rozmowa jest powazna.
Wiec -moim zdaniem- wstyd to nie efekt norm!
(moze w pewnych przypakach ale rzadkich)

Co prawda, fakt, ze takie informacja pojawia w pewnych specyfinczych
kregach,
np. kolezanka feministka tez tak uwaza. Ale to mit!

Prosty przyklad - wezmy dziecko w wieku 1,5 lat. *Ono sie wstydzi* ! I to
mocno.
Np. wtedy gdy przychodzi obca osoba, nachyla sie i mowi "maluszku, jak masz
na imie?"
Ono wtedy se wstydzi! Czy to jest zwiazane z jakimis normami?

Wlasnie - wiec skad to wiazanie wstydu z normami i religja?
Gazebo - to Twoj przypadek, i tylko Ty wiesz dlaczego to laczysz ze sobą.
Mam nadzieje ze wiesz co chce powiedziec.

Jeszcze: Cale to mowienie o tym przypomina czasy gdy psychoanaliza Freuda
byla
jedynie slusznym spojrzeniem na psychike czlowieka.
I pewien pisarz, w latach 60-tych opowiadal, jak poszedl do psychoanalityka,
ten mu powiedzial ze jego pisarstwo to efekt .... silnej energji seksualnej
:)
Nie moglo byc innej odpowiedzi - wtedy wszystko mialo przyczyne w energji
seksualnej :)
Ale to bylo proste.

Tu podobnie - taki dogmat ze wstyd jest szkodliwi i jest glownie skutkiem
norm.

Pozdrawiam,
Duch

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2005-12-20 17:26:59

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: Marek Krużel <e...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

ano, wstyd jest jak najbardziej naturalny, bo jest pochodną strachu,
podobnie jak tzw bojaźń boża, czy tradycyjnie rozumiana pokora.
zapewne wyznajesz filozofię 'jak się baby nie bije, to jej wątroba
gnije', oraz 'zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza', oraz
tzw prawo naturalne (nie mylić z prawami natury) ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2005-12-20 18:57:11

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta_onet_pl)@tutaj.nic> szukaj wiadomości tego autora

"vonBraun" <interfere@O~wywal~2.pl> napisał w wiadomości
news:do91gf$2f8u$1@news2.ipartners.pl...

>>zacząłeś się skromnie udzielać ;)
>
> Powiedzmy, że jestem w "standbye mode".


Podejrzewam, że zupełnie niechcący, niemniej udał Ci się mały
żarcik językowy:

stand-by mode - stan gotowości;
standbye mode - tego Anglicy chyba nie znają, pozwolę sobie
przetłumaczyć jako: stanie w pozycji na "do widzenia" (czyli
nieco bardziej na wylocie).

Nie piszę tego, aby kpić z Twojego drobnego błędu. Moje
przerośnięte ego nie może pogodzić się z wrażeniem, jakie
mogło pozostać po mojej prośbie (w wątku "Z serii - potyczki
z aparaturą dźwiękową.") do jednego z dyskutantów
o przetłumaczenie tekstu piosenki "Bohemian rhapsody".
Korzystam niniejszym z okazji, aby to wrażenie zde_montować.
Myślałby kto, że nie znam angielskiego! ;-)


> > Scaramouch, scaramouch will you do the fandango
> (tej linijki nie potrafie przetlumaczyc :) )
>
> > Thunderbolt and lightning - very very frightening me
> grzmot i blysk, bardzo przerazajacy
>
> > Gallileo, Gallileo,
> > Gallileo, Gallileo,
> > Gallileo Figaro - magnifico
> (?)


Jak widać, nie problem tutaj z językiem angielskim, ale bardziej
z kontekstem kulturowym (odniesienia do Koranu?) i jakimś
innym językiem. W sumie tekst nadal jest dla mnie niejasny
(Amnesiak - to, że jakiś pętak zabił człowieka, a teraz żali się
przed mamą, wiedziałem "od zawsze").

Nigdy nie byłem dobry w zagadkach typu: "co autor miał na
myśli". Wiele razy ze zdziwieniem przyglądałem się (parę dobrych
lat temu, na lekcjach języka polskiego) koleżankom, które
całkiem sensownie ten ukryty sens odkrywały. Dopiero dużo
później moja koleżanka małżonka odkryła zagadkę ich
nieosiągalnej wtedy dla mnie bystrości i przenikliwości. One po
prostu przygotowywały się solidnie do tych lekcji, korzystając
z odpowiednich materiałów i bryków, w których ten sens był
wyłuszczony czarno na białym. Nigdy bym na to nie wpadł,
bo sam miałem trudności z opanowaniem materiału do lekcji,
które już dawno się odbyły. Pilność, skłaniająca do wkuwania
lekcji, które dopiero miały się odbyć, przechodziła widocznie
moje pojęcie.

--
Sławek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2005-12-20 23:27:48

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta_onet_pl)@tutaj.nic> szukaj wiadomości tego autora

"Amnesiak" <a...@T...interia.pl> w wiadomości
news:do90a0$4md$1@news.onet.pl...

Jest coś w tym, co Pakuś napisał:

>> No więc moje zdanie jest takie, że albo żaden zestaw poglądów nie ma nic
>> wspólnego z nerwicą, albo... wszystkie. To właśnie chciałem wyrazić pisząc
>> list, który stał się początkiem naszej rozmowy. Uważam, że żadne poglądy nie
>> pozbawią człowieka wewnętrznych konfliktów, a raczej wszystkie je tworzą. I
>> doprawdy nie jest istotne, czy te konflikty "tu" są silniejsze a "tam" słabsze.


Moim osobistym i najważniejszym kryterium jest brak sprzeczności.
Likwiduję z miejsca każdy swój pogląd, który do jakichkolwiek
sprzeczności/dysonansów prowadzi. Ponieważ od dawna nic
nie musiałem likwidować, czy to znaczy, że osiągnąłem swój
- jak to napisałeś - szczyt kondycji moralnej?


> Chciałbym przy okazji zauważyć, że dostrzegam pozytywny
> aspekt konfliktów wewnętrznych. Dysonans, jaki w nas
> wywołują, często prowadzi do zbawiennej auto-refleksji i -
> że się tak górnolotnie wyrażę - poprawy kondycji moralnej (a
> i intelektualnej nieraz). Ale mówimy tutaj o konfliktach
> sumienia, a nie takich, które 'neurotyzują' osobowość.


Być może znasz mój pogląd (o! mam jakiś pogląd! i nie
powoduje on we mnie jakichkolwiek dysonansów) na
temat sumienia. Otóż jest to w dużej części instynkt, to
znaczy wbudowany na poziomie struktur nerwowych
i zaprogramowany genetycznie mechanizm, ujawniający się
w naszej świadomości w postaci dość złożonych emocji.
Jak każdy ze złożonych instynktów, w które są wyposażone
wyłącznie "zwierzęta" obdarzone zdolnością myślenia,
ujawnia się zwykle w obecności tegoż myślenia. Mówiąc
innymi słowy, do właściwego "zadziałania" potrzebne jest
najczęściej ścisłe współdziałanie "mózgu świadomego/myślącego"
oraz "mózgu emocjonalnego", czyli pod(nad-/obok-)świadomości.

Nasza niejawna kłótnia na temat sumienia polega na
przypisywaniu różnej mocy (albo różnego znaczenia)
składowej emocjonalnej oraz składowej rozumowej.
Twoje widzenie sprowadzę do następującego stwierdzenia:
jest w każdym z nas jakaś "uniwersalna maszyna" do generowania
odczuć (w rodzaju "wyrzutów sumienia" lub "poczucia dobrze
spełnionego uczynku"), ale to, w jaki sposób ona działa (odpowiada
na różne nasze zachowania), zależy (niemal) wyłącznie od tego,
co zagnieździło się w umyśle świadomym. Wszystko, co dla
Ciebie ciekawe oraz istotne jest powyżej biologii (to znaczy
wrodzonych, gotowych, emocjonalnych mechanizmów)
i wynika z wychowania, doświadczenia, namysłu/autorefleksji
czy dyskusji. Prowokacyjnie dodam, że bardzo blisko Ci w tym
do poglądów PowerBoxa, który tylko w tym jest lepszy od Ciebie, ;-)
że poznał (?) pewne sposoby, pozwalające (prze)programować
umysł "na skróty".

Tymczasem ja uważam, że duża część reakcji emocjonalnych
"układu sumienia" ma gotowe, wbudowane, choć zindywidualizowane
schematy działania. To znaczy dużą część tak zwanego sumienia
raczej odkrywamy w sobie, a nie wyrabiamy czy kształtujemy.
Dotyczy to szczególnie tych zjawisk, które obecne są w doświadczeniu
ludzi od najdawniejszych epok. Większość dzieci powyżej kilku lat
"instynktownie" czuje się źle, jeśli przypadkiem i niechcący sprawi,
że inne dziecko wykrzywi twarz w grymas płaczu. Większość
dorosłych czuje się potwornie źle (popada w depresję, ma myśli
samobójcze) po spowodowaniu wypadku z ofiarą śmiertelną.
To tylko dwa z tysięcy, pierwsze z brzegu przypadki, które ilustrują,
co tutaj mam na myśli.

Dlatego tyle problemów ma "nasze" sumienie w przypadku nowych
ewolucyjnie zjawisk. Przejażdżka bez biletu, kradzież wartości
intelektualnych (muzyki, oprogramowania, patentów), nieuczciwe,
skomplikowane machinacje finansowe...

Zgadzam się (z góry), że reakcję "układu sumienia" nawet w przypadku
tych bardziej "pierwotnych" sytuacji można w pewnym zakresie
przeorientować, ale nie ma tu pełnej dowolności (bez stosowania
wyjątkowo brutalnych ingerencji w psychikę). Z drugiej strony patrząc,
istnieje spory odsetek ludzi, którzy (z punktu widzenia "praworządnych"
obywateli) mają istotne "dysfunkcje" owego "układu". Mówi się przecież
o "ludziach bez sumienia". Nie pomoże tutaj żadne wychowanie,
przemawianie do serca, do wyobraźni, do empatii, itp. Naprawdę,
nic tutaj nie można zrobić, oprócz wprowadzenia skutecznych
mechanizmów kontrolujących zachowanie takich osób (chociażby
po pierwszym ujawnieniu się owej "patologii").


Pora na finał. Niezależnie od tego, kto z nas ma rację, to znaczy
która "część sumienia" jest "ważniejsza", nie widzę żadnych twardych
podstaw ani kryteriów, które pozwoliłyby mi ustalić, czy zmierzam
w kierunku szczytów moralnych, czy wprost przeciwnie. Z jednej
strony jest przypadkowo wyewoluowany "instynkt moralny", który
nie jest ani lepszy, ani gorszy od innych instynktów - w końcu
są to po prostu mechanizmy. Z drugiej strony mamy przypadkowy
ciąg zdarzeń, przypadków i doświadczeń. Co zatem otrzymujemy
po głębszym namyśle? Absolutny relatywizm moralny, mocium panie!

Tak czy siak, nie widzę wyłącznie pozytywnych aspektów
procesu, o którym wspomniałeś:


> Chciałbym przy okazji zauważyć, że dostrzegam pozytywny
> aspekt konfliktów wewnętrznych. Dysonans, jaki w nas
> wywołują, często prowadzi do zbawiennej auto-refleksji i -
> że się tak górnolotnie wyrażę - poprawy kondycji moralnej (a
> i intelektualnej nieraz).


Założę się, że niektórzy dojdą do punktu, którzy inni ocenią właśnie
jako degradację sumienia.

--
Sławek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2005-12-21 05:58:52

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: gazebo <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Duch wrote:
>
>
>
> Prosty przyklad - wezmy dziecko w wieku 1,5 lat. *Ono sie wstydzi* ! I to
> mocno.
> Np. wtedy gdy przychodzi obca osoba, nachyla sie i mowi "maluszku, jak masz
> na imie?"
> Ono wtedy se wstydzi! Czy to jest zwiazane z jakimis normami?

nie wiem czy sie wstydzi, szczerze mowiac watpie, natomiast wiem, ze
dziewczynki w wieku zblizonym chowaja sie przed ludzmi w momencie
potrzeby oddania stolca, i jest to zwiazane z bolem, zamiast doszukiwac
sie wstydu warto poszukac prawdziwej przyczyny

>
> Wlasnie - wiec skad to wiazanie wstydu z normami i religja?
> Gazebo - to Twoj przypadek, i tylko Ty wiesz dlaczego to laczysz ze sobą.
> Mam nadzieje ze wiesz co chce powiedziec.

nie mam zielonego pojecia w jakim celu ta wymuszona projekcja :)

> Nie moglo byc innej odpowiedzi - wtedy wszystko mialo przyczyne w energji
> seksualnej :)
> Ale to bylo proste.

to dalej jest proste, facet ma orgazm bo inaczej zajebalby sie na smierc
:)

>
> Tu podobnie - taki dogmat ze wstyd jest szkodliwi i jest glownie skutkiem
> norm.

takie ilosci tabu zwiazane z plciowoscia czlowieka mogla naprodukowac
tylko religia


--
careful with that axe Eugene!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2005-12-21 10:17:43

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: "xhy" <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "gazebo" <g...@w...pl> napisał w wiadomości
news:43A8EF1C.ABCB334E@wilno.pl...
> > Prosty przyklad - wezmy dziecko w wieku 1,5 lat. *Ono sie wstydzi* ! I
to
> > mocno.
> > Np. wtedy gdy przychodzi obca osoba, nachyla sie i mowi "maluszku, jak
masz
> > na imie?"
> > Ono wtedy se wstydzi! Czy to jest zwiazane z jakimis normami?
> nie wiem czy sie wstydzi, szczerze mowiac watpie,

Ktoś kto choć raz widział sytuację z przykładu nie ma wątpliwości. Małe
dzieci się wstydzą i widać to po ich mimice oraz zachowaniu.

natomiast wiem, ze
> dziewczynki w wieku zblizonym chowaja sie przed ludzmi w momencie
> potrzeby oddania stolca, i jest to zwiazane z bolem,

Czy chłopców też boli oddawanie stolca? Chyba nie bo mój co prawda chował
się w różne zakamarki ale bywało ,ze chichotał.

> > Nie moglo byc innej odpowiedzi - wtedy wszystko mialo przyczyne w
energji
> > seksualnej :)
> > Ale to bylo proste.
> to dalej jest proste, facet ma orgazm bo inaczej zajebalby sie na smierc
> :)

Chyba własnie tego mu brakowało. Wyjatkiem są cienkie opowiadanka:-)

> > Tu podobnie - taki dogmat ze wstyd jest szkodliwi i jest glownie
skutkiem
> > norm.
> takie ilosci tabu zwiazane z plciowoscia czlowieka mogla naprodukowac
> tylko religia

Być może. Nie świadczy to jednak o wstydzie jako skutku lecz może świadczyć
o wykorzystywaniu naturalnego odruchu. Pierwotnego.x



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2005-12-21 10:31:02

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: gazebo <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

xhy wrote:
>
>
> Ktoś kto choć raz widział sytuację z przykładu nie ma wątpliwości. Małe
> dzieci się wstydzą i widać to po ich mimice oraz zachowaniu.


no jasne :) nie wiem jak definiuje wstyd psychiatria, wiem jednak jak
definiuje go jezyk polski, dlatego wyjasnij mi prosze ta swiadomosc
hanbiacego postepowania u poltorocznego dziecka

>
> Czy chłopców też boli oddawanie stolca? Chyba nie bo mój co prawda chował
> się w różne zakamarki ale bywało ,ze chichotał.

spotkalem sie z tym zjawiskiem tylko wsrod kilku dzieczynek


--
careful with that axe Eugene!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2005-12-21 11:55:25

Temat: Re: Religia jako nerwica, nerwica jako religia [fragment]
Od: "Amnesiak" <a...@T...interia.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Slawek [am-pm]"
<sl_d(na_poczta_onet_pl)@tutaj.nic> napisał w wiadomości
news:doa41g$cbl$1@news.onet.pl...

> Moim osobistym i najważniejszym kryterium jest brak
> sprzeczności.
> Likwiduję z miejsca każdy swój pogląd, który do
> jakichkolwiek
> sprzeczności/dysonansów prowadzi. Ponieważ od dawna nic
> nie musiałem likwidować, czy to znaczy, że osiągnąłem swój
> - jak to napisałeś - szczyt kondycji moralnej?

Nie pisałem o "szczycie kondycji moralnej", tylko o jej
"poprawie". Moje przekonanie, że zmuszające do myślenia
sprzeczności prowadzą do takiej poprawy, opieram na innym
przekonaniu - takim mianowicie, że lepiej jest myśleć więcej
niż mniej, zaś to, co myślenia zachęca jest w tej sytuacji
korzystne z moralnego punktu widzenia. Oczywiście -
uprzedzając Twoje prawdopodobne zastrzeżenie - mogę tak
twierdzić tylko o tyle, o ile pozostaję pod wpływem
racjonalistycznych przesądów ;).

> Nasza niejawna kłótnia na temat sumienia polega na
> przypisywaniu różnej mocy (albo różnego znaczenia)
> składowej emocjonalnej oraz składowej rozumowej.
> Twoje widzenie sprowadzę do następującego stwierdzenia:
> jest w każdym z nas jakaś "uniwersalna maszyna" do
> generowania
> odczuć (w rodzaju "wyrzutów sumienia" lub "poczucia dobrze
> spełnionego uczynku"), ale to, w jaki sposób ona działa
> (odpowiada
> na różne nasze zachowania), zależy (niemal) wyłącznie od
> tego,
> co zagnieździło się w umyśle świadomym. Wszystko, co dla
> Ciebie ciekawe oraz istotne jest powyżej biologii (to
> znaczy
> wrodzonych, gotowych, emocjonalnych mechanizmów)
> i wynika z wychowania, doświadczenia,
> namysłu/autorefleksji
> czy dyskusji.

Z takim tylko zastrzeżeniem, że treści pochodzące z
wychowania i doświadczenia mogą się zagnieździć także w
umyśle nie-świadomym. Przyznam się też bez picia, że nie
doceniałem w przeszłości tego zjawiska.

> Prowokacyjnie dodam, że bardzo blisko Ci w tym
> do poglądów PowerBoxa, który tylko w tym jest lepszy od
> Ciebie, ;-)
> że poznał (?) pewne sposoby, pozwalające (prze)programować
> umysł "na skróty".

W kontekście powyższego zastrzeżenia chyba się od niego
oddaliłem ;).

> Tymczasem ja uważam, że duża część reakcji emocjonalnych
> "układu sumienia" ma gotowe, wbudowane, choć
> zindywidualizowane
> schematy działania. To znaczy dużą część tak zwanego
> sumienia
> raczej odkrywamy w sobie, a nie wyrabiamy czy
> kształtujemy.

Nie wiem czy zauważyłeś pewną przewagę mojej 'metody badań'
nad Twoją :). Otóż reakcje emocjonalne, o których piszesz,
są możliwe do zaobserwowania bez odnoszenia się do biologii.
Natomiast 'metody biologiczne' są ślepe na reakcje, które
zostały wygenerowane w procesie socjalizacji (zbyt duże oka
w sieci, zbyt daleki dystans). W sytuacji, w której nie jest
do końca jasne jakie czynniki odpowiadają za jakie reakcje,
bardziej sensownym i ciekawym wydaje mi się podejście
nie-biologiczne.

> Pora na finał. Niezależnie od tego, kto z nas ma rację, to
> znaczy
> która "część sumienia" jest "ważniejsza", nie widzę
> żadnych twardych
> podstaw ani kryteriów, które pozwoliłyby mi ustalić, czy
> zmierzam
> w kierunku szczytów moralnych, czy wprost przeciwnie. Z
> jednej
> strony jest przypadkowo wyewoluowany "instynkt moralny",
> który
> nie jest ani lepszy, ani gorszy od innych instynktów - w
> końcu
> są to po prostu mechanizmy. Z drugiej strony mamy
> przypadkowy
> ciąg zdarzeń, przypadków i doświadczeń. Co zatem
> otrzymujemy
> po głębszym namyśle? Absolutny relatywizm moralny, mocium
> panie!

No i co? Chcesz powiedzieć, że ze względu na ten odkryty
relatywizm nie istnieją w Twoim życiu pewne wzorce
'właściwego zachowania'? ;) Tylko nie kłam :).

>> Chciałbym przy okazji zauważyć, że dostrzegam pozytywny
>> aspekt konfliktów wewnętrznych. Dysonans, jaki w nas
>> wywołują, często prowadzi do zbawiennej auto-refleksji
>> i -
>> że się tak górnolotnie wyrażę - poprawy kondycji moralnej
>> (a
>> i intelektualnej nieraz).
>
>
> Założę się, że niektórzy dojdą do punktu, którzy inni
> ocenią właśnie
> jako degradację sumienia.

Oczywiście. Duża część słuchaczy RM na przykład :). Dla
niektórych samodzielne myślenie oznacza upodlenie moralne,
dla innych upodlenie moralne jest zawsze skutkiem
bezmyślności. Zwracając się do osoby piszącej na grupie z
'sci' w nazwie mogę jednak oczekiwać, że należy do tej
drugiej grupy, a więc odnajdę u siebie i u niej pewną
wspólną podstawę do wzajemnej ekspresji słownej ;).

Amnesiak


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 . 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Choinka żywa czy sztuczna ?
symbol nienawisci ?
sen o przyszłości?
jak rozkrecic kogos by mowil wiecej o swoich emocjach....
Jeszcze raz o depresji

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »