Data: 2003-06-07 00:02:59
Temat: Re: Rodzice i ich dorosle dzieci...
Od: "Anita" <a...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nieufny"
> Nie tlumacze ich dla siebie, tylko nie chce byc tutaj dla nich w zaden
> sposob niesprawiedliwy, ani tym bardziej ich oczernic - zwlaszcza, ze ta
> relacja jest subiektywna i jednostronna, jednak z uwzglednieniem ich
> stanowiska. Inaczej nie mialoby to sensu. Nie szukam tutaj adwokata, tylko
> rozwiazania ;) Poza tym oni chca dobrze... Bo chca!
Nie chodzilo mi sprawiedliwa ocene, ani o zadna inna. Swoja tesciowa juz
prawie kocham, bo dzieki niej wiem, jak wazna jest dla mnie wolnosc, swoboda
wyboru, niezaleznosc i ze nie oddam jej za zaden dom, samochod czy
pieniadze. "Boso, ale w ostrogach" ;-) Ja jestem taka, Ty nie jestes mna i
mozesz sam zastanowic sie, co dla Ciebie wazne.
Mozesz zrobic tak:
1. Negocjowac z nimi, malutkimi kroczkami poszerzac swoje terytorium. Ta
metoda wymaga ogromnej cierpliwosci, madrosci i pokory. To nie dla mnie ;-)
2. Kiwac glowa i robic swoje. Skuteczna metoda wszystkich dzieci moich
tesciow, dla mnie za trudna.
3. Skoro nie mozna zmienic, to zaakceptowac, polubic, zyc w swiadomosci "to
dla mojego dobra"
4. Podziekowac rodzicom za wszystko, co dla Ciebie zrobili, bo wierze, ze
chca dla Ciebie, jak najlepiej i oswiadczyc, ze od dzisiaj sam podejmujesz
decyzje dotyczace Ciebie i Twojego zycia. Skutki latwe do przewidzenia ;-)
Nic innego nie przychodzi mi do glowy, chociaz pewnie takich rad jest tyle,
co ludzi.
pozdrawiam
Anita
|