Data: 2007-11-27 12:50:52
Temat: Re: Romans internetowy
Od: b...@g...com
Pokaż wszystkie nagłówki
> On 27 Lis, 12:59, b...@g...com wrote:
> > > On 26 Lis, 15:25, "Don Gavreone" <s...@l...po> wrote:
> > > > Fragile<e...@i...pl>news:9f50e676-a2c2-4f
e6-804f-
> >
> > 9...@o...googlegroups.com
> >
> > > > > On 23 Lis, 13:00, "beataski" <b...@g...com> wrote:
> > > > > > Jakie są granice romasu internetowego?
> > > > > > [...]
> >
> > > > > Jesli piszesz o sobie, to wydaje mi sie, ze juz ja przekroczyles...
> >
> > > > Wydaje mi się, że beataski to kobieta - a jeżeli tak, to przecież nie
> > > > przekroczyła, nieprawdaż ;)
> >
> > > A co plec ma tu do rzeczy, Donie Gavreonie?
> > > Bez wzgledu na to, czy beataski to kobieta czy mezczyzna, mz granice
> > > juz przekroczyl/a :)
> > > (Chyba, ze tylko teoretyzuje, w co watpie...)
> >
> > Przepraszam, a skąd wnioskujesz, że cokolwiek przekroczyłam?
> >
> Nie zrozumialas mnie: uwazam, ze _osoba, o ktorej piszesz_ (z
> ponizszego wynika, ze Twoj maz) przekroczyla te granice.
> >
> > Ja nie
> > teoretyzuję, sprawa dotyczy mojego meża, który dzień zaczyna od maila "dzień
> > dobry Magdaleno, jak się spało" a kończy "dobranoc, do jutra". A tak w
> > międzyczasie kilka do kilkunastu maili w obie strony leci. A fakt, ze mnie
to
> > boli jest dla niego tylko dowodem na to, z zwariowałam, bo on nic złego nie
> > robi. A przestać nie może, bo po pierwsz nie robi nic złego, a po drugie nie
> > pozwoli na aż takie ograniczenie swojej wolności.
> >
> Nadal podtrzymuje, ze przekroczyl pewna granice.
> Jesli Ciebie rani Jego postepowanie (czemu sie wcale nie dziwie), to
> Jego stwierdzenie 'nie robie nic zlego' nie jest zgodne z prawda. Robi
> cos zlego - rani Ciebie, swoja zone.
>
On mi dzisiaj przysłał część korespondencji z tą panią, że to niby taki otwarty
jest i tam pisze tak : "Przykro mi z powodu tego, że jest Ci przykro,
Magdaleno. A szczególność tej naszej (o, to nas łączy!) przykrości polega na
tym (tak mi się wydaje), iż Pani i ja dobrze wiemy, że jesteśmy absolutnie bez
winy - a więc spotyka nas bezsensowna krzywda i niczym niezasłużona
niesprawiedliwość. Moja Żona zwariowała, to jasne, ale, ponieważ nie wariuje
się umyślnie, trzeba przyjąć to jako wyrok losu." Psychitra, u której byłam
powiedziała, że z jej punktu widzenia jestem absolutnie zdrowa, ale on jak
widać, uważa, ze zwariowałam. Nic tu sie nie da zrobić, a on już wspomina o
końcu "Tak chyba kończy się nasze życie".
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|