Data: 2017-06-29 00:46:09
Temat: Re: Rozrywkowo...
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Kviat" wrote in message news:595424fc$0$5141$65785112@news.neostrada.pl...
> W dniu 2017-06-28 o 21:39, Pszemol pisze:
>> <Kviat> wrote:
>
>
>>>>>
>>>>> To nie działa tak, że jak zgłosisz jedną posesję, czy nawet pójdziesz
>>>>> z
>>>>> tym do sądu, to wszystko się naprawi. Nad jednym jeziorem takich
>>>>> posesji
>>>>> potrafi być kilkadziesiąt. Jezior są setki.
>>>>> Jeżeli w sądzie wyegzekwujesz swoje prawo od jednej posesji, to reszta
>>>>> się przestraszy i sama płoty zlikwiduje?
>>>>
>>>> Jeśli sąd wymierzy odpowiednie kary to sądzę, że tak się stanie.
>>>
>>> Chyba nie wiesz jak w Polsce działa prawo :)
>>> Pomijając opieszałość i przewlekłość postępowań.
>>>
>>> Chodzi o to, że jeżeli sąd zasądzi karę albo nakaz demontażu ogrodzenia,
>>> to nie jest równoznaczne z tym, że ten nakaz będzie dotyczył również
>>> sąsiadów albo właściciela działki 500 m dalej przy tym samym jeziorze.
>>>
>>
>> Oczywiście, że nie będzie dotyczył sąsiada, któremu nikt nie wytoczył
>> sprawy.
>> Ale taka wygrana sprawa jedna, druga, otworzy oczy sąsiadom którzy teraz
>> blokują bezkarnie dostęp do jeziora turystom.
>
> Jeszcze raz. Powoli.
>
> Jedziesz nad jezioro. Trafiasz na płot. Wracasz, piszesz pozew do sądu.
> W następny weekend jedziesz nad inne jezioro. Trafiasz na płot. Wracasz,
> piszesz pozew do sądu.
> W kolejny weekend jedziesz nad kolejne jezioro. Trafiasz na płot. Wracasz,
> piszesz pozew do sądu.
> W kolejny weekend nie jedziesz nad jezioro, bo od tygodnia siedzisz nad
> papierami i sprawdzasz ile ci zostało na koncie po opłaceniu adwokata.
> W drodze do sądu widzisz pieska srającego na trawnik i właściciela, który
> po nim nie posprzątał. Dzwonisz do straży miejskiej. Czekasz na czerwonym
> przed przejściem dla pieszych i ktoś obok sobie przeszedł nie czekając na
> zielone. Dzwonisz na policję. Właśnie przejechał samochód, który skręcił
> na zielonej strzałce nie zatrzymując się, spisujesz numery. Dzwonisz na
> policję. Dotarłeś do sądu. Po miesiącu jesteś na "ty" ze wszystkimi
> dyżurnymi odbierającymi telefony alarmowe.
> Zima. Znowu idziesz do sądu, bo masz wyznaczone 5 rozpraw w tym samym
> dniu, będziesz świadkiem na każdej z nich. Idziesz chodnikiem. Nie jest
> odśnieżony. Dzwonisz do straży miejskiej i podajesz adres właściciela
> przylegającej posesji
> (http://muratordom.pl/prawo/formalnosci-budowlane/ki
edy-za-odsniezanie-chodnika-odpowiada-wlasciciel-nie
ruchomosci-kiedy-gmina,132_5701.html).
> Chodnik jest długi, a przylegających posesji kilkanaście. Na końcu
> chodnika kończy ci się bateria w telefonie.
> W momencie gdy w końcu docierasz do sądu, dyżurny odbierający telefony
> dodaje twój numer do listy blokowanych, trzeba dać też innym szansę na
> dodzwonienie się.
>
> O to ci chodziło?
No mniej więcej o to, tylko że takich sprawiedliwych w Polsce jest
więcej, nie jesteś sam jeden, więc jest duża szansa że jak Ty się
poskarżysz o jedno jezioro a ktoś drugi poskarży o to samo to
ktoś wreszcie ruszy tyłek w Samorządzie i zrobi z tym porządek.
A jak ani Ty ani nikt inny nie zrobi sprawy to jak myślisz, co będzie?
>>>>> Idźmy dalej. Pozwiesz lokalny samorząd, że nie wypełnia swoich
>>>>> obowiązków. Pozwiesz wszystkie samorządy? Będziesz się bujał parę lat
>>>>> po
>>>>> sądach, kiedy nawet nie wiesz czy jeszcze kiedykolwiek przyjedziesz
>>>>> nad
>>>>> to jezioro?
>>>>> Pojedziesz nad inne i masz to samo...
>>>>
>>>> Ludzie nie takie problemy załatwiali... O Wałęsie i Jaruzelskim
>>>> słyszałeś?
>>>> Dało się? Dało.
>>>
>>> Chyba ci się płoty pomyliły ;)
>>
>> Mam nadzieję, że symbolika dotarła do Ciebie...
>
> Mam nadzieję, że dotarło do Ciebie, że Ci się płoty pomyliły.
A jednak będziesz tkwił w uporze... ok. Wolno Ci.
Ale nie narzekaj potem że nic się nie zmieniło i jest jak dawniej skoro
palcem nie kiwnąłeś.
>> Innymi słowy - ludzie większe problemy byli w stanie załatwić odpowiednio
>> się angażując i mobilizując zainteresowanych.
>
> Pochwal się co ostatnio załatwiłeś, w co się zaangażowałeś i ile osób
> zmobilizowałeś.
Ostatnio to ja zwróciłem uwagę panu z firmy czyszczącej dywany na moim
osiedlu że nie powinien wylewać brudnej wody z detergentem do ulicznego
ścieku obok domu bo ściek idzie prosto do rzeki, o czym sugerują niebieskie
miłe nalepki/tabliczki z rybką na każdej kratce ściekowej przy krawężniku...
Zdziwił się i dopytywał (trochę głupio) że w tym mieście tak jest? Bo
w innych kratki ściekowe idą przez oczyszczalnię... :-) Upewniłem go że jest
jak mówię, przy jego dwu nastoletnich synach (chyba) którzy mu pomagali...
Przestał dyskutować, przestał wylewać, wyobraź sobie, i pojechał sobie.
A ja nawet nie łowię ryb w pobliskiej rzece, więc mogłem pomyśleć "wisi
mi!".
>> Ale nie ma takiej potrzeby abyś Ty o wszystkie akweny walczył osobiście.
>> Amatorów kajakarstwa, żeglarstwa czy wędkowania jest wielu, i wystarczy
>> że
>> każdy z nich skrzyknie swoich lokalnych kolegów zainteresowanych dostępem
>> do swojego lokalnego akwenu.
>
> Pewnie nie wiedzą, że tak mogą. Zakładam, że im to uświadomisz.
Uświadamiam jak tylko mogę. Wszędzie gdzie jadę nad wodę to sprawdzam
czy jest przejście zrobione dla publiczności koło płotu. I wiesz co, czasem
jest
to przejście chujowe, ciasne, ale jest! I to się chwali. Gdyby nie było to
bym
się poskarżył komu trzeba. Ale przeważnie jest. Wymóg jest tutaj że ma być
dojście do plaży zdaje się co 2 mile. Ale już nie jestem pewny szczegółów.
>> Jeśli ja przeczytałem literę prawa i zapewniłem dostęp rybakom do rzeczki
>> przepływającej przez moją posesję to czemu inni mieliby się przed tym
>> uchylać?
>
> Jeżeli ja przeczytałem literę prawa i parkuję prawidłowo, to czemu inni
> mieliby się przed tym uchylać? Jeżeli ja nie niszczę elewacji sprayem, to
> czemu inni niszczą? Jeżeli ja nie kradnę, to czemu inni kradną? A tak w
> ogóle dlaczego ktoś wymyślił zło, przecież inni też powinni być młodzi
> piękni, bogaci i tak samo uczciwi jak ja.
>
> Jezuuu... większość Twoich postów jest całkiem rozsądnych, ale tym razem
> mam wrażenie, że w ogóle nie rozumiesz o czym jest mowa.
Nie zrozumieliśmy się. Ja, właściciel posesji w otulinie Parku Narodowego
przez którą płynie rzeczka chętnie bym sobie ją dla siebie ogrodził i
żadnych
meneli, pijaków nie tolerował chodzących brzegiem rzeki bezkarnie pod
pretekstem że sobie "rybkę chcom chycić" (zamiast wędki butelka piwa w
ręce).
Ale wiem że byłoby to bezprawie, więc tego nie zrobiłem.
Ale rozumiem więc parcie jakie mają inni właściciele posesji przy wodzie
i rozumiem ich niechęć do wpuszczania meneli bo ja nie tylko dałbym
wysokie ogrodzenie ale i prąd WN podłączyłbym :-))))
Bo wiem że częściej niż kajakarze czy żeglarze chodzą tamtędy menele :-(
Ale skoro takie jest prawo to przestrzegać trzeba a jak ktoś nie przestrzega
to trzeba się upominać aż ktoś zacznie to prawo przestrzegać... A jak nie
reaguje to niestety o sądy się to czasem musi otrzeć - nie nie ma siły.
Jak będziesz biernie się przyglądał to nic się nie zmieni, uwierz mi.
|