Data: 2000-07-11 19:40:38
Temat: Re: Rozstanie a samopoczucie.
Od: "Diana" <a...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Krzysztof Frańczak <K...@z...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:3...@z...pl...
> I wróciłem w poniedziałek do pracy patrzę a tu ogrom listów o mnie na mój
temat.
Pozwól, że odniosę się tylko do tych fragmentów Twojego listu, które są
odpowiedziami na moje sugestie.
> Kolejny zarzut że piszę chaotycznie.
> A pokarzcie mi człowieka który w wielkim zdenerwowaniu wewnętrznym, w
chwili
> kiedy wali się życie plany i jakieś mażenia mówi składnie logicznie i
> odpowiednim tonem.
OK, rozumiem. Z tym, że nie zmienia to faktu, iż na podstawie chaotycznych
listów nie należy wydawać autorytatywnych opinii, a większość osób to
zrobiła. Tymczasem w Twoich postach było wiele rzeczy, które należało
uściślić, chociażby te, o które ja spytałam w swoim poście.
> Kolejna rzecz
> Nie jestem w stanie przedstawić wam opini mojej żony. Ale parę osób ma
racje.
> Może faktycznie w ostatnim okresie źle ja traktowałem może nietak
powinienem do
> niej podchodzić ale to niebył proces który trwał dzień dwa czy miesiąc to
się
> zaczeło dziać od ponad dwóch lat. A naprawdę trudno jest coś uchwycić co
> nadchodzi małymi kroczkami.
W porządku, cenię Twoją szczerość. To świetnie, że w takiej sytuacji
potrafisz jednak zdobyć się na obiektywizm.
> Mój egocentryzm być może jest coś w tym prawdy ale jeżeli byłbym inny
> pracowałbym w akcji harytatywnej sam chodziłbym w używanej odzieży. A czy
w
> takim razie grzechem jest na tej grupie zarabianie pieniędzy wydawanie ich
i nie
> egzystowanie od pierwszego do pierwszego tylko życie z możliwością
wychodzenia
> do dyskotek do kafejek jednym słowem życie i cieszenie się życiem ?
Pisząc "egocentryzm" nie miałam na myśli Twojego stosunku do pracy tylko
sposób, w jakim wypowiadałeś się na temat żony i "stanu swojej psychiki".
Natomiast problem Twojej pracy podałeś jako główny powód kryzysu w związku.
A ja się po prostu zastanawiam, czy Twoja praca nie stała się przypadkiem
dla Ciebie najważniejsza, ważniejsza niż dom, żona, dobre kontakty z nią, bo
wtedy sytuacja przestaje być czarno-biała typu "leniwa i narzekająca na
pracowitego męża żona". Chciałam po prostu zwrócić uwagę na te różne możliwe
subtelności i niejasności w całej tej sytuacji. Ty - jeśli rzeczywiście żony
już nie kochasz i nie chcesz z nią być (bez względu na to czy to Ty
zawiniłeś czy ona czy też oboje po trochu), lepiej odejdź, bo nie ma sensu
niszczyć życia jej i sobie. O ile RZECZYWIŚCIE nie widzisz już dla tego
związku przyszłości.
To wszystko oczywiście IMHO, ale przynajmniej starałam się dotrzeć troszkę
bardziej "pod powierzchnię". :)
Pozdrawiam serdecznie,
Diana
|