Data: 2000-03-25 21:55:09
Temat: Re: Rzucam rekawice !!!
Od: n...@p...ninka.net
Pokaż wszystkie nagłówki
"Czarek" <c...@i...com> writes:
> A s t e c SA:
> > Nie z jej powodu Czarek. Tamta kobieta może mieć pretensje tylko
> > i wyłącznie do swojego męża.
> > Jak sama powiedziała ona nic nie ma do układu mąż-żona.
> > Oczywiście mówimy o sytuacji dobrowolnego kontaktu, a nie wymuszonego
> > w jakiś sposób.
Tutaj sie musze z szanownym przedmowca zgodzic :)
(znaczy z Arkiem)
> Chodzilo mi osytuacje w ktorej kobieta 'oddzialywuje' (czesto kokietuje,
> uwodzi) na 'zajetego' mezczyzne. W sytuacji celowego dzialania (w okreslonym
> kierunku kontaktu seksualnego) z jej strony mozemy mowic co najmniej o
> wspoludziale w calej sprawie. I tu moj komentarz: mysle ze kazda w miare
Hm... kobieta uwodfzi. A facet to ciele bez dupy i tak sie daje?
Nie rozmawiamy tutaj o malym dziecku ktore nie potrafi przewidziec
konsekwencji swoich dzialan; mamy do czynienia z dorosla
osoba. mezczyzna moze takie zaloty odrzucic badz nie - tak samo i
kobieta "podrywana".
Prawda?
> atrakcyjna kobieta nie mialaby problemu z 'przekonaniem' polowy 'zajetych'
> facetow do chwili zapomnienia - a jednak nie wszystkie tak maja.
Jesli tak faktycznie sadzisz, to wskazuje to tylko i wylacznie na
pewna okreslona ceche mezczyzn.
>
> Poza tym istnieje rowniez kwestia taka: kobieta 'siega' po cos fajnego tylko
> na chwile podczas gdy inna kobieta ponosi konsekwencje o ktorych np potrafi
> powiedziec '...zrobilo mi sie ciemno przed oczami i poczulam jak ziemia
> osuwa sie sie spod nog...'.
Hm.. jak juz pisalam, to tylko i wylacznie JEJ problem.
Ja sama nigdy nie obciazalam wina za fakt, ze ktos mnie zdradzil
kobiety, z ktora ktos to uczynil.
I zaiste nie rozumiem dlaczego mialabym!
(zakladam, ze sytuacja byla czysta w sensie, ze tamta druga kobieta
nie usunula misternej intrygi majacej na celu np. skompromitowanie
mnie w oczach tego faceta, wywalenie mnie z pracy itp. itd.)
>
> Wlasnie dlatego zadalem moje pytanie i nadal interesuje mnie kwestia
> powiedzmy solidaryzmu kobiecego a wlasciwie braku takowego w omawianej
> sytuacji.
To nie jest kwestuia solidaryzmu. Ja sie moge solidaryzowac wiesz z
wlasna rodzina. I tyle. Co ma do tego obca kobieta?
To kwestia _nie brania_ na siebie odpowiedzialnosci za cudze decyzje.
Jesli bowiem mezczyzn/kobieta zdecyduje sie rozstac z dotychczasowym
partnerem (na przyklad) to jest to JEGO/JEJ decyzja, a nie MOJA.
(zawszse podchodzilam do tego uczciwie nie sugerujac niczego i
podkreslajac ow fakt).
--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/
|