Data: 2005-01-05 13:41:55
Temat: Re: SOS - wsparcie od mężczyzn niezazdrosnych o ginekologa
Od: "The Stroyer" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> A ja to czuje niepokoj [zaledwie] w podobnej sytuacji (tzn gdy
> sie o tym dowiaduje), wiec ze wsparcia dupa. ;)
O rany! Mam nadzieję, ze kpisz.... Albo wszyscy tacy wrażliwi jesteście... A
ja sam namawiałem, żeby moja pani chodziła do faceta, bo z baby okazała się
taka wspaniała ginekolożka, że lepiej już by było samemu rękawice gumowe
założyć i się tym zająć. Nawiasem mówiąc, skąd macie pewność, że ginekolożka
to nie lesba i np. odruchowo nie wyliże? ;) Nie daj Boże okaże się wtedy, że
żona odkryje prawdziwą rozkosz i nagle stanie się kochającą inaczej ;) A
kiedy w innych przypadkach u lekarza-mężczyzny żona (kobieta) musi np.
obnażyć piersi? To też jakoś nie OK, prawda? Jeszcze inne pytanie - nigdy
nie byliście u urolożki? Żadna obca kobieta-lekarka nie trzymała waszego
małego w garści, żeby zbadać? Ja miałem taką sytuację, badanie było dość
dokładne (ze zsuwaniem skórki i prawie oglądaniem przez lupę tego, co pod
spodem) i nie powiem, żeby sprawiało mi to jakąś wielką przyjemność, albo
budziło seksualne skojarzenia. Na tej samej zasadzie wnioskuję (a tak
naprawdę wiem z rozmów z kobietami), że ich doznania u ginekologa są
podobne, tzn. są raczej speszone, nie czują się dobrze i chciałyby jak
najszybciej to skończyć. Więc - w czym wątpliwości? Macie aż takie
kompleksy, że nie możecie ścierpieć myśli o tym, że inny facet zobaczył
międzynoże waszej żony (kobiety)? A bo to mało tego do oglądania, alboż to
taki superciekawy widok dla ginekologa? Cipa jak cipa, jedna więcej
zawodowcowi różnicy wielkiej nie czyni. Nie przypuszczam, żeby np. potem
wieczorem ginekolog walił konia i wyobrażał sobie akurat tą waszą jedną,
jedyną ;)
Prawdę mówiąc, współczuję waszym żonom, bo dla mnie zachowanie takie jak
wasze to coś zupełnie nienormalnego, jakby z Kosmosu :(
TS
|