Data: 2005-01-05 16:01:35
Temat: Re: SOS - wsparcie od mężczyzn niezazdrosnych o ginekologa
Od: "Dygot" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Ja z tego co pamiętam zazdrosny bywam na początku związku,
> gdy nie ufam jeszcze kobiecie. Nie byłem nigdy zazdrosny o ginekologa,
> ale kiedyś dziewczyna opowiadała im o tym ze pierwszy raz satysfakcji
> właśnie u niego zaznała. A mało tego krytykowała mnie za to że nie
> masuje jej piersi tak jak on i musiałem się cierpliwie uczyć jak to
> on masował jej piersi i jak to ma mam robić.
Fajne pocieszenie - nie ma co (nie wstawiam uśmiechu, bo jeszcze nie daję rady).
BTW: Od tego masowania piersi dostała orgazmu?
> Powiem szczerze, że to
> też we mnie trochę wzbudziło dziwne uczucie, ale wiedziałem że nie mam
> powodów do obaw. Nawet byłem zazdrosny gdy z kimś zataczyła na
> dyskotece. Później w miarę poznania jej mentalności uwierzyłem i
> zazdrość zamieniła się w zaufanie.
Ja mojej żonie UFAM całkowicie - pisałem już o tym, że nie snuję ŻADNYCH
podejrzeń. Ale to nie koi poczucia straty czegoś nieuchwytnego ani na jotę. To
co czuję to jakieś przeraźliwie dojmujące poczucie straty. Coś zostało mi
odebrane. A przecież Ona miałą kogoś przede mną, ja przed Nią - więc skąd to
cholerstwo?
> Zresztą ja jej często opowiadałem o tym kto i jak mnie podniecił.
> Określiliśmy wspólną granicę której nie przekroczymy, a w swoich
> fantacjach i tego że zmysły czasem odczuwają byliśmy absolutnie szczerzy.
> Myślę że z irracjonalnymi niepokojami powinno się zamknąć gdzieś i
> przeboleć, poczekać aż przejdą, bo jesli nie przechodzą powinniśmy się
> nad sobą poważniej zastanowić.
Gdyby był to ledwie niepokój nie byłoby mowy. Przeczekać - jak już napisałem
wydawało mi się, że to dawno poza mną. Minęło 10 lat, odkąd aż tak mocno mną to
szarpało. W między czasie był poród żony, z opisywanym przeze mnie incydentem,
co utwierdzało mnie w przekonaniu, że to była "choroba wieku młodzieńczego".
Również ten całkiem długi moment wahania gdy dotarło do mnie zdarzenie - gdy
wyraźnie czułem w sobie dwie siły - jedną dążącą do zbagatelizowania zdarzenia
i drugą (która niestety wygrała), która dążyła do samodręczenia - to wszystko
wygląda jak jakaś przebudzona, dawno nieużywana tkanka.
Dzięki za słowa
D
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|