Data: 2004-11-10 23:16:01
Temat: Re: Samobójstwo [długie]
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marek Krużel; <p...@g...pl> :
> no niby tak, skoro u podstaw nawet najbardziej świadomej aktywności
> tkwić musi jakaś potrzeba. mnie chodzi raczej o tą wąskotorowość,
> która nie jest jakimś musem, ona wynika z narzuconej (sobie)
> ograniczającej konieczności/konsekwencji
Ja bym to ujął inaczej - zakładam, że warstwa emocjonalna jest PONAD
wiedzą [która de facto jest kojarzona z myśleniem - nie ma wiedzy
"słownej", nie ma myślenia, ale świadomość pozostaje]. Zakładam również,
że warstwa emocjonalna jest bardzo uboga w stany - stąd wąskotorowość
jest ostatecznym stadium [ciągłego procesu] dostosowywania złożoności
wiedzy do warstwy emocjonalnej [powiedzmy, bo mz. jest to po części nie
tyle dostosowywanie, co mechaniczna konsekwencja sposobu zapisu pamięci,
czyli następujące z czasem uogólnienie lub redukcja wiedzy do
najczęściej wykorzystywanej/najlepiej oddającej stany emocjonalne]. Stąd
wyznacznikami szybkości procesu są cechy biologiczne mózgu [w tym
inteligencja płynna i reprezentacja stanów emocjonalnych], złożoność
przyswojonej wiedzy i wybiórczość/możliwość poznania pełnej wiedzy [to
tak na szybko]. Proces jest o tyle zdeterminowany, że mz. wszelkie
zapisy w pamięci są związane z warunkowanie emocjonalnym i tylko
"burdelowi" w głowie [czytaj złożoności, ale i prymitywizmowi zapisu]
człowiek zawdzięcza to, że proces redukcji nie odbywa się "w locie".
Różne grupy ludzi różnią się tym, jakie stany emocjonalne dominują w ich
pamięci [czyli do jakiego stanu będzie redukowana wiedza], nie różnią
się natomiast samą wiedzą - psychiatrą nie jestem, ale zakładam, że np.
samobójce można skłonić do wypowiedzi o bogactwie, którego nie
powstydziłby się krytyk sztuki.
> > Tak samo zresztą jest ze wszelkiego rodzaju
> > wynalazczością czy twórczością - człowiek nie jest w stanie świadomie
> > wyjść poza granice swojej wiedzy,
>
> ale może dokonywać nowych skojarzeń
Można, ale mz. zrozumienie tego procesu jest podstawą unikania porażek
życiowych, które zaczynają się od przypadkowego "spapugowania" jakiegoś
rozwiązania i przypisania zasług wyłącznie własnej inteligencji - taka
osoba, bez "zasilania" nową wiedzą stanie w miejscu i będzie się bardzo
dziwić, dlaczego jej "geniusz" zniknął. ;) Ot cieńka granica pomiędzy
nagannym kulturowo plagiatem, a plagiatem zrobionym z pełną świadomością
tego, że bez czerpania z istniejącej wiedzy nic nowego się nie wymyśli.
To też swoisty kamyczek do ogrodu niedostatków naszej kultury, która
gani plagiatorów "plagiatorskimi" tekstami. ;)
> >> może upraszczasz?
> >
> > Nie.
>
> nieuważnie przeczytałem. między samobójcami jest różnica
Emocjonalnymi nie - oczywiście w sensie "małpowania" - istnieje różnica
inteligencji, wartości doświadczeń związanych z pojęciem "śmierci" itd.
- gro wytłumaczeń powstaje na drodze racjonalizacji, ale to nie one leżą
u podłoża decyzji, ale rozpoznanie stanu emocjonalnego i przypisanego do
niej pojęcia - w identycznym stanie emocjonalnym [ale przy innych
pojęciach przypisanym do tego stanu] różne osoby mogą zupełnie róznie
się zachowywać - jedna popełni samobójstwo, a druga kogoś zabije.
>
> > Żeby nie było, nie mam nic przeciw istnieniu różnych opisów tej
> > samej rzeczywistości. Przez powyższy opis nie [chcę] negować opisu
> > humanistycznego [dostrzegalnego dla człowieka]
>
> niewolnictwo, ani ludożerstwo nie kłócą się chyba z racjonalizmem ;)
Z humanizmem. Przykładowo miłość można zdefiniować jako stan
ambiwalencji pomiędzy oczekiwaniem kary [lękiem/niepokojem], a
oczekiwaniem nagrody [serotoniny itd.] - same endorfiny w tym ujęciu
służą do zażegnania konfliktu poprzez dysocjację - czyli utrzymanie
miłości polega na ciągłym utrzymywaniu tego równania [kara vs. nagroda]
w równowadze, a do dysocjacji wystarczą papierosy lub medytacja. Ale
raczej mało kto będzie podchodził do tego w ten sposób. ;)
Tak samo z tzw. zdolnościami społecznymi człowieka - fakt, że de facto
nie istnieją [istnieją tylko dzięki opisowi/obserwacji] nie zmieni tego,
że do poszerzania wiedzy, czy zdobywania pożywienia trzeba udawać, że
wierzy się w nie. Ich odrzucenie [jak robią to niektórzy - głównie
pensjonariusze zakładów dla obłąkanych] jest połowicznym sukcesem
wynikającym albo z braku dostatecznej inteligencji, albo z tytułu wiedzy
[tu muszę przyznać Amnesiac'owi rację, że pewna wiedza nt. różnorodność
przydaje się do analizy problemu dzięki temu, że dopuszcza istnienie
różnych systemów wartości - ale z drugiej strony pojęcie równości vel
tolerancji prowadzi u *niektórych_osób* do powstania paradoksu i
odrzucenia jednej z dwóch alternatyw równość vs. różnorodność, zwłaszcza
jeżeli weźmie się pod uwagę redukcyjny model pamięci, który po pewnym
czasie doprowadzi do "oddzielenia się" obu pojęć], albo z tytułu
poszukiwania najlepszej strategii opisu rzeczywistości umożliwiającej
uzyskanie nagrody/uniknięcia kary [w tym wypadku strategia jest o tyle
błędna, bo nie ujmuje najważniejszego elementu, czyli danej osoby i
poszukuje wyjaśnień "na zewnątrz"].
> interesujące 'nowatorstwo'. nie śledzą tych cyrków, właściwie nie
> interesuje się. może to presedens? ;) przypuszczam, że w Twoim
> przypadku to nie przejdzie ;)
Pomiając znów aspekty polityczne, bo specjalnie nie kibicuję żadnej
drużynie - niestety owe "nowatorstwo" staje się coraz powszechniejsze w
świecie polityki. Najbardziej ciekawi mnie, "co na to lekarze". :)
> procesory RISC też są prymitywne ;)
Nie o taki prymitywizm mi chodziło - prymitywizm nie tylko na poziomie
istniejących stanów ["poleceń"], ale również struktury itd.
Flyer
--
Szukam roboty - zdolny i chętny - Warszawa
http://plfoto.com/zdjecie.php?picture=403101
|