Data: 2002-03-12 08:33:23
Temat: Re: Samotni
Od: "Ula Dynowska" <u...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> No nie mogę powiedzieć jakbym to odczuwał gdyby bylo mi dane tylko
> kilka razy w miesiącu odwiedzać swoje dziecko. Nigdy nie byłem w takiej
> sytuacji. ale wyobrażam sobie, że jeśli chodzi o wychowanie to czy te
> krótkie wizyty mają na to jakiś wpływ ? Czy te spotkania nie są tylko
> dla proformy ? Czy nie są na dłuzszą metę udręką. Czy to nie jest tak
> jak lizanie od czasu do czasu loda przez szybę, którego strasznie
> pragnie się mieć (także odnosnie dziecka). Pewno to też zalezy w jakim
> wieku jest dziecko, i czy rozumie co się wogóle dzieje. Dlaczego mama
> sypia z jakimś facetem, a tata przychodzi na chwile od czasu do czasu i
> jedziemy na huśtawki ? czy to tak naprawde jest dla dobra dziecka ?
Mówisz o jednej sytuacji, ja o całkiem innej. Ojciec mieszkał kilkaset
metrów od dziecka, nie miał żadnych ograniczeń - mógł ich odwiedzać kiedy
tylko miał ochotę. W momencie rozstania dziewczyna nie miała żadnego innego
faceta, co po dłuższym czasie co prawda się zmieniło, ale długo miała
nadzieję, że jednak będą mogli do siebie wrócić. Przecież ona też pracuje,
czyli dziecko w ciagu dnia jest w przedszkolu, zostają wieczory, weekendy i
wakacje. Tylko, że jemu po pracy już nie chciało sie do nich iść, potem
wyjechał sobie na wakacje, miał dużo zajęć zawodowych i jakoś kilka mieśięcy
minęło. I wcale nie palił się do opieki i wychowywania syna, chociaż jak już
napisałam, wcześniej wydawało się, że dobrze zajmuje się dzieckiem. Wiesz -
podejrzewam, że gdyby do czegoś takiego doszło w mojej rodzinie, mój mąż po
prostu by sprawy tak nie odpuścił, więc trochę Ciebie rozumiem, ale z
drugiej strony widzę, że może być zupełnie inaczej.
Pozdrawiam - Ula
|