Data: 2002-03-16 11:17:20
Temat: Re: Samotni
Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik EDI <k...@c...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:X...@1...0.0.1...
> No wiesz, jesli rodzina nie moze zapewnic te minimum to raczej cos sie
> z tym robi(jesli to wogole wychodzi na jaw). A po co po urodzeniu
> dziecka przychodzi pielegniarka srodowiskowa.
Przychodzi i co? Sprawdza czy dziecko ma czyste ubranko i pościel. Reszta
jej najczęściej nie obchodzi... Są przychodnie, gdzie przychodzi raz, tuż po
urodzeniu, a następną, nieodbytą wizytę, kwituje w karcie dziecka tekstem o
właściwych warunkach, w jakich przebywa dziecko.
Jeśli byłoby inaczej, mniej byłoby przypadków, gdzie informacje o małych
dzieciach maltretowanych przez matkę lub ojca, wypływają dopiero przy okazji
śmierci dziecka lub jego pobytu w szpitalu.
I ciekawa jestem, co się robi, jak rodzina nie zapewnia minimum? Bo o ile
widzę w koło, nie robi się nic, ew. przyznaje zasiłek z pomocy społecznej w
wysokości kilkudzisięciu złotych.
> > A poza tym, po co mi inny pomysł, niż alimenty? Ja uważam, ze ten
> > z alimentami jest słuszny. Lepszy niż przepychanie sobie dziecka
> > między rodzicami wraz ze skokami ich krzywej zamożności.
>
> nie, zadne przepychanie. Kto juz raz go wezmie to ma do konca. Tak jak
> jest teraz
Ale dlaczego? A jeśli ten rodzic zbiednieje, a drugiemu zacznie sie powodzić
lepiej? Skąd ten biedny rodzic weźmie kasę na utrzymanie dziecka?? Z pomocy
społecznej??
> polowe sukcesu juz osiagnelas :) a facet, coz, moze kiedy nie bedziesz
> szukac to go znajdziesz
No, to powinni pędzić do mnie tabunami - tak jak napisałam, nawet na
szukanie nie mam czasu (nie mówiąc już o budowaniu z kimś związku)
A jeśli chodzi o ową połowę sukcesu - osiągnąłam ją dzięki połączeniu
znajomości, urozmaiconego doświadczenia zawodowego i pewnej dozy szarych
komórek - nie każda samotna matka ma takie szczęście.
> jesli wytniemy slowo "rozwiedzony", to bedzie normalna polska rodzina
> :-))
Ej, EDI! NIe żartuj, jeśli nie mrugasz przy tym okiem! Pomijam juz ów harem,
ale chyba sam zdajesz sobię sprawę, że wcale tak nie wygląda rzeczywistość
większości polskich normalnych rodzin.
> czegos tu nie pojmuje. Jak facet sie spotyka z jakimis kobietami, to
> opowiada o tym dzieciom ? no bez przesady.
a wydaje Ci się, że dziecko się nie orientuje? Nie zauważa pewnego
rozluźnienia więzi rodzinnych, tego, że tatuś ma mało czasu dla bliskich, że
odnosi się do matki nie tak jak powinien?
> to to chyba kazdy facet potrafi ktory ma dziecko. Wszak zeby je miec to
> musial jakos okazac uczucia zonie
he, he, he! Myślałam, że dzieci się biorą z seksu a nie z uczuć. Nie
spotkałeś nigdy małżeństw, które pobierały się bez miłości, ale za to z
dzieckiem w drodze?
Kobiety są podobno przez naturę wyposażone w instynkt macieerzyński, a i tak
nie wszystkie nauczyły się okazywać uczucia. Bo tego trzeba się nauczyć,
najlepiej obserwując własną rodzinę. Ale jeśli ową rodziną jest ktoś, kto
nie potrafi tego robić, to jak dziecko ma się nauczyc mówić "Kocham cię"?
Poza tym - sama znam takiego gościa, który nie potrafi pokazać, że kogoś
kocha. I ma dwójkę dzieci i długi staż małżeński. Nota bene, jego żona też
tego za bardzo nie potrafi.... I wychowali sobie dwójkę ludzi w pewien
sposób upośledzonych emocjonalnie.
> > miłość i przywiązanie łączą się. Nie bedziesz mnie chyba próbował
> > przekonywać, że dziecko bardziej kocha to z rodziców, do którego
> > jest mniej przywiązany?
>
> nie, nie bede przekonywal choc uwazam ze tak nie jest.
> Mnie sie to kojarzy z pytaniami do dziecka typu; a kogo kochasz
> bardziej mamusie czy tatusia ?
A dziecko odpowiada - nianię (bo ta spędza z nim najwięcej czasu).
Proszę, powiedz mi, od czego zależy to kogo dziecko kocha bardziej?
Po otrzymaniu odpowiedzi na zadane pytania, zakończę tę dyskusję, bo zaczyna
ona żeglować w kierunku, który nie za bardzo mi się podoba.
Monika
|