Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed2.atman.pl!newsfeed.atman.pl!.P
OSTED!not-for-mail
From: LeoTar Gnostyk <l...@l...net>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Skąd się bierze egoizm?
Date: Mon, 20 Nov 2017 01:01:38 +0100
Organization: Sunrise Services
Lines: 172
Message-ID: <out614$f6q$1@node2.news.atman.pl>
References: <5a004a9f$0$5149$65785112@news.neostrada.pl>
<otpres$9jd$1@node1.news.atman.pl>
<5a0157ec$0$15200$65785112@news.neostrada.pl>
<ottce4$95q$1@node2.news.atman.pl>
<5a02f9ea$0$658$65785112@news.neostrada.pl>
NNTP-Posting-Host: ip-156.67.121.27.edial.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: multipart/mixed; boundary="------------201D18DA89B4A4084310F4F3"
X-Trace: node2.news.atman.pl 1511136100 15578 156.67.121.27 (20 Nov 2017 00:01:40
GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 20 Nov 2017 00:01:40 +0000 (UTC)
User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows NT 10.0; WOW64; rv:49.0) Gecko/20100101 Firefox/49.0
SeaMonkey/2.46
X-Mozilla-News-Host: news://news.atman.pl
In-Reply-To: <5a02f9ea$0$658$65785112@news.neostrada.pl>
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:742894
Ukryj nagłówki
FEniks pisze:
> W dniu 07.11.2017 o 23:34, LeoTar Gnostyk pisze:
>> ...i przejęli nieświadomość od swoich rodziców, a ci od swoich... I
>> tak w nieskończoność aż do tego pierwszego S(T)wórcy, którym była
>> nieświadoma samej siebie Świadomość (Byt pierwotny, Jackowe
>> Istnienie, etc.), i posiadająca zero (zbiór pusty) Wiedzy o samej
>> sobie. I była w stanie przekazać swoim wytworom tylko wynik
>> pierwszego doświadczenia nie będąc w stanie powiedzieć nic o tym
>> doświadczeniu gdyż wcześniej nie miała żadnego wzorca; pierwszy
>> wzorzec, z którym mogła zacząć porównywać swoją Wiedzę zdobywaną w
>> kolejnych doświadczeniach, siłą rzeczy musiała cechować co
>> najmniej niepewność. Niepewność mogła zamienić się w pewność
>> dopiero wówczas gdy dopełni się zbiór Wiedzy o wszystkich, w tym
>> również potencjalnych zachowaniach produktów Świadomości
>> materializującej swoje idee. Dzięki tej materializacji Świadomość
>> może doświadczać sama ze sobą i może zbudować continuum Wiedzy o
>> samej sobie. Ostatni wytwór Świadomości, która odtworzyła w pełni
>> Wiedzę o samej sobie i swoich możliwych zachowaniach (pełnia
>> Wiedzy, samowiedzy), będzie zmaterializowaną Doskonałością,
>> S(T)wórcą w stanie Omega.
> Ale dałeś czadu!
To tylko mała rozgrzewka.:)
>>> Ale jak widać teoria nie pomaga, bo przecież sam jesteś
>>> przykładem skrajnego egoisty.
>> Skąd taki wniosek? Przecież mnie nie znasz a moje słowo pisane
>> jest tylko niedoskonałym obrazkiem mojej osobowości i osoby. Może
>> jedynym uzasadnieniem, podstawą, punktem odniesienia dla Twojej
>> oceny mojej osoby jest fakt, że nie akceptujesz centralnej idei
>> mojej filozofii wychowania dzieci?
> Nie. To, co tutaj wypisujesz i twoje farmazony na temat wychowywania
> dzieci to mały pikuś w porównaniu z tym, co robisz swojej rodzinie,
> w szczególności córce.
Jesteś jednostronna i nieuczciwa w ocenie dwu stron konfliktu. To nie ja
przerwałem komunikację z rodziną i zerwałem wszelkie więzi lecz wymusiła
to Teresa Mierzwiak. To ona skonfliktowała mnie z córką zmuszając Kasię
do zeznań przeciwko mnie w sprawie rozwodowej. To nie ja robiłem
dzieciom pranie mózgów po to by przedstawić im drugiego rodzica w
niekorzystnym świetle jako człowieka niegodnego zaufania, który krzywdzi
dzieci. To nie ja wykorzystuję dzieci jako swoich obrońców niczym
tarcze, za którymi się ukrywam w sporze z drugim rodzicem.
A spór jest bardzo prosty: Teresa Mierzwiak uczestniczyła, na równi ze
mną, w rozbiciu mojego pierwszego małżeństwa i fizycznym porzuceniu
przeze mnie mojej córki z pierwszego małżeństwa. Uczestniczyła, ale nie
chciała się do tego przyznać, chciała być rodzinną gwiazdą, i dlatego za
wszelką cenę nie chciała dopuścić do tego bym ujawnił przed trójką
naszych dzieci swoja przeszłość, gdyż sądziła pewnie, że utraci w oczach
dzieci swój idealny wizerunek, o który bardzo dbała. Nie chciała by
nasze dzieci dowiedziały się i poznały moją starszą córkę czego ja
bardzo pragnąłem ale nie miałem odwagi przyznać się przed dziećmi gdyż
Teresa M. manipulowała mną grożąc porzuceniem (czyt. odstawieniem od
seksu). Tak, długo dawałem się jej szantażować dzięki czemu Teresa M.,
posługując się manipulacją, mogła sprawować niczym nieograniczoną władzę
nad przepływem informacji między mną i dziećmi w naszej rodzinie.
Aż pewnego dnia JA, seksualny niewolnik przestałem się bać konsekwencji
ujawnienia dzieciom prawdy o sobie i... nic się nie stało. Dzieci
potraktowały moją historię jako fakt, który się kiedyś stał i którego
odwołać się nie da ale doceniły, szczególnie Kasia, moją odwagę i chęć
doprowadzenia do tego by wszystkie moje dzieci się poznały. Kasia, która
u mojej mamy podpatrzyła zdjęcie mojej starszej córki, dostała skrzydeł
dzięki moim wyznaniom o tym, że ma starszą siostrę.
Oprócz tego, że mają siostrę z mojego pierwszego małżeństwa
opowiedziałem dzieciom skomplikowaną historię mojego wielokulturowego
pochodzenia gdyż uważam, że każdy człowiek, każde dziecko ma prawo i
chce znać swoje korzenie, a obowiązkiem rodziców jest tę wiedzę przekazać.
Przeżyłem również z Teresą Mierzwiak aborcję naszego pierwszego
dziecka, które spłodziliśmy gdy formalnie trwałem jeszcze w pierwszym
związku. Byłem jeszcze wówczas niezdecydowany czy powinienem się z nią
związać na resztę życia czy też pozostać przy mojej pierwszej rodzinie,
chociaż zdawałem sobie sprawę z tego, że odbudowa pierwszego małżeństwa
po ujawnieniu związku z Teresą M. będzie bardzo trudna. A Teresa M.
bojąc się przyznać rodzicom, że jest w ciąży z żonatym facetem
zdecydowała się ciążę usunąć. Decyzję o usunięciu ciąży podjęła sama ale
znając moje poczucie odpowiedzialności wiedziała, że czułem się
współwinnym tej aborcji i wykorzystała to. Wykorzystała to, że chciałem
być uczciwym w stosunku do niej i CAŁĄ WINĄ za swoją decyzję obciążyła
wyłącznie mnie. Całe nasze późniejsze życiowe problemy wynikały z tego
właśnie prostego faktu, że zawsze nadużywała mojej uczciwości, poczucia
odpowiedzialności i poczucia winy w stosunku do niej.
I o tym, że ich matka dokonała aborcji, powiedziałem również dzieciom,
ale odnosiło się to głównie do Kasi, gdyż chciałem ją ustrzec przed
popełnieniem podobnego błędu kiedyś w przyszłości. Powiedziałem Kasi, a
właściwie prosiłem ją o to, że gdyby kiedykolwiek znalazła się w takiej
sytuacji, jak jej matka przed laty, by nie wahała się i przyszła ze
swoim problemem do mnie. Wiedziałem, czułem, że nigdy nie dopuściłbym do
tego by moja córka usunęła ciążę, obojętnie w jakich układach by się
znajdowała. A Teresa M. tak bardzo nie ufała swoim rodzicom, że nie
miała odwagi powiedzieć im o tym, ze jest w ciąży z żonatym facetem.
Czułem, że to co przede wszystkim powinienem zaoferować córce to
zaufanie; chciałem by miała do mnie bezwarunkowe zaufanie i by nie
musiała się przede mną ukrywać z żadnymi problemami życiowymi.
I to się Kasi bardzo spodobało co przekazała mi w swoim liście napisanym
2 września 1994, kiedy opuszczała USA. Dla zainteresowanych list jest do
wglądu na mojej stronie internetowej.
> To, że w dupie masz jej prośby, a nawet nakazy sądowe, żeby uszanować
> jej prywatność oraz to, jak bardzo chciałbyś na siłę ingerować w jej
> życie, włazić z buciorami i ustawiać po swojemu - to są przykłady i
> dowody na twój egoizm. Wydumana pseudofilozofia jest dla ciebie
> ważniejsza niż konkretny (bliski ci) człowiek.
Mylisz się Ewo. Teresa M. nienawidziła, albo znienawidziła mnie za to,
że - tak naprawdę - nigdy nie udało się jej złamać mnie do końca pomimo
wielu prób, które podejmowała. Nie ufała nikomu i każdego chciała mieć
za swego niewolnika. A ponieważ nie udała się jej tego dokonać ze mną
więc tą swoja niechęć zamieniła się w otwartą nienawiść do mężczyzny. I
takim stosunkiem do mężczyzn chciała zarazić Kasię, co się jej,
niestety, udało w chwili gdy szantażem zmusiła Kasie do zeznań przeciwko
mnie.
Kasia, która - na skutek izolujących mnie od rodziny działań Teresy M. -
utraciła oparcie we mnie (ba, Teresa M. zrobiła ze mnie Kasi wroga). No
więc Kasia, która chciała bardzo studiować, nie mając we mnie oparcia
musiała się podporządkować całkowicie matce by ta w żaden sposób nie
wyczuła prawdziwych planów córki. Kasia działała również w interesie
swoich braci, którzy również byli/są całkowicie uzależnieni od matki.
Stąd postawa "przyjaciółki" matki i efekt "syndromu sztokholmskiego"
kiedy ofiara przemocy tak bardzo identyfikuje się z oprawcą by nie
wzbudzić w nim ani cienia podejrzeń. Staje się nawet jego obrońcą.
> Ewa
--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk
Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin
|