Data: 2008-06-17 19:59:55
Temat: Re: Skłonnośc do dysocjacji
Od: mario <z...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Jun 17, 9:36 pm, tren R <t...@p...pl> wrote:
> mario pisze:
>
> > Mam sklonność do dysocjacji.
>
> a możesz to opisać po ludzku?
Zacząłem od dysocjacji, bo wiem, dlaczego chce się właśnie napić. Na
terapię chodzę równo rok. Wyszły tam takie fakty, jak to, że byłem
świadkiem grupowego seksu z dziewczyną, która zastępowała mi matkę, bo
ta mnie opuściła. Pruła się z grupą facetów w parku, po pijaństwie, a
ja na to partrzyłem. Potem ta dziewczyna popełniła samobójstwo (zaszła
w ciążę). Potem zostałem oddany do wielodzietnego wójostwa, które mnie
zbiorowo dręczyło (zazdrość, miałem ojca w niemczech, trochę fajnych
ciuchów. ojca wtedy nie znałem, poznałem go jak miałem 4 lub 6 lat).
To odnośnie tego, że owszem, przeszedłem traumę. Dysocjowałem, no bo
jak inaczej to przeżyć?
Wiem czemu chce się napić. Przeczytałem, że dziecko, gdy nie ma
rodziców, przytula się do misia czy lalki. Miś symbolizuje "nie-ja",
tak samo jak rodzic. Zastępuje więc rodzica. Gdy dziecko dysocjuje,
wytwarza w sobie odłączone części osobowości, czyli też "nie-ja". Gdy
potem, jako dorosły, robi sobie krzywdę np. systematycznie tnie się,
to tak naprawdę "przytula" misia, bo wchodzi w kontakt z "nie-ja" --
ze znienawidzonymi częściami osobowości.
Było dobrze. Było nieźle. Nie piłem rok. Ujawnienie traumy zaj*ście mi
pomogło. jak ręką odjął, napięcie spadło do tego stopnia, że głos mi
się obniżył! Ale ja jestem chory na HCV. Terapia się nie powiodła. W
domu problemy, ojciec pije, bo matka go dręcz (straszna kobieta,
odkryłem to w 25 roku życia dopiero, ojciec jest spoko, to też dopiero
ostatnio odkryłem).. A mi znowu chce się pić. Znowu te "szepty" żeby
się napić. Wiem, że to dysocjacja. Wiem, że ta ulga z upicia się, to
to przytulenie misia. Ale co ja mam zrobić!!! Jak załatwić przyczynę,
jak się zintegrować. Może w ogóle idę w złą stronę.
Teraz pewnie nikt mi nie odpisze, bo napisałem zbyt skomplikowanie! Bo
za dużo się orientuję, co jest wynikiem zgłębiania swoich problemów
przez ostatni rok, gdy to odzyskałem życie i rzeczywistość. Ku*wa. Nie
mogę zmienić terapeuty, zanim nowy mnie pozna, minie miesiąc, a ja
zapłace dwa razy więcej. Wiem, że jutro poczuję się lepiej. Zawsze,
gdy wypiję, czuję się lepiej następnego dnia (chyba, że przesadzę).
Więcej energii, jasność umysłu. Przecież to chore, żeby bez upicia się
chodzić ociężałym, zdołowanym i przytłumionym!
Proszę o trochę wskazówek.. Jak poradzić sobie z osobowością mnogą
(nie wiem czy to to samo co zdysocjowane części osobowości? jeżeli nie
to: jak uzyskać stały kontakt z tymi osobowościami, tak, aby nie były
już "nie-ja", abym nie czuł potrzeby wchodzenia w kotakt z nimi
poprzez upijanie się..)
|