Data: 2005-01-20 08:31:21
Temat: Re: Śmierć w rodzinie w oczach dziecka (długie)
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dunia" :
> Ale zarty na bok.
> Mysle, ze bardzo wazna jest tu ocena tego, co jest tak naprawde
> "ryzykowne". Od roku slysze od ludzi "O moujborze, nurkujesz, nie boisz
> sie" ? Nawet ubezpieczalnia chce wiecej kasy, bo "sport ekstremalny". A
> ja moge sie tylko obsmiac jak norka, bo coz jest ekstremalnego w
> plywaniu na glebokosci paru metrow w jeziorze i podgladaniu karpikow ?
> ;) Podobnie z chodzeniem po gorach, Alpy mam za pasem, to i chodze i
> troche sie wspinam, dla mnie to niedzielna rozrywka, a dla wielu moich
> znajomych ryzyko i ekstrema.
Wg mnie nurkowanie z pełnym ubezpieczeniem i z drugą osobą nie jest bardziej
niebezpieczne niż jazda samochodem.
Sama nie nurkuję, ale starszy syn był w wieku lat 16 na kursie podstawowym.
Bardziej go jakoś nie wciągnęło (czemu się zresztą dziwię).
Podobnie wspinaczka na sztucznej ściance, lub skalkowa z pełnymi
ubezpieczeniami (wbite w skałę ringi metalowe), gdzie się tylko przepina. To
wg mnie nawet bardziej bezpieczne niż jazda samochodem ;-) bo liczysz tylko
na siebie, a na szosie możesz się zderzyć czołowo z idiotą który nie
oprzestrzega przepisów drogowych, lub jest pijany.
Pisząc o sportach niebezpiecznych miałam na myśli np. chodzenie zimą po
górach typu alpejskiego, gdzie istnieje często nieprzewidywalne
niebezpieczeństwo lawin. Za tego typu sport uznałabym tez samotne żeglowanie
po oceanie. Wszystko to gdzie człowiek spotyka się z nieprzewidywalnymi
siłami natury.
Pozdrowienia.
Basia
|