Data: 2004-03-28 13:57:46
Temat: Re: ŚmierćIII
Od: "lunia" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Arystokrates" <columbineNOSPAM@.o2.pl> napisał:
> Moja droga, nawet nie wiesz jak bardzo dobrze potrafia sie maskowac
ludzie,
> ktorzy przezywaja ogromne cierpienia.
owszem, wiem. mialam kolezanke, znalam ja 2 lata, kiedys niechcacy wygadala
mi sie, ze ma problemy w domu. nigdy bym nie pomyslala. wiec tym samym jak
inni maja zauwazyc (i pomoc) osobie potrzebujacej pomocy, kiedy ona to
ukrywa ? no jak ?
> Osoby wesole, spontaniczne, z szerokimi zainteresowaniami udaja wlasnie,
ze
> jest wszystko ok.
udaja glownie przed soba..
> Nie mozesz jednoznacznie stwierdzic czy nie byl np. wykorzystywany
> seksualnie przez kogos z rodziny, prawda?
nie moge, ale mysle ze nie.
> > to wlasnie dzieciaki pochalaniaja wiedze z telewizora.
>
> Nie generalizujmy
( ty zaczales ten temat, mocno nie zwiazany z reszta) taka jest prawda.
dzieci i starsi ludzie. wiek sredni - czyli jak to okreslamy w naszych
dyskusjach "rodzina" nie siedzi calych dni przed telewizorem i nie jest az
tak podatna.
> A bede. To kim jestesmy i jacy jestesmy i co robimy w cholernie ogromnym
> stopniu zalezy od tego w jakich warunkach sie wychowujemy.
tak. ale warunki rodzinne moga popsuc sie przez smierc kogos bliskiego,
przez jakas katastrofe niezalezna od nich. czy matka jest winna, ze np.
ojciec zginal w wypadku samochodowym i zaczela pic ? to normalne, ja tez bym
zaczela...
> Nie wiesz co dzialo sie w jego
> wnetrzu, widzialas go tak jak on chcial by go postrzegano.
i nikt nie wiedzial, bo on nikomu nic nie mowil.
>Cala sfera
> duchowa/emocjonalna/psychiczna pozostaje dla Ciebie tajemnica w zwiazku z
> czym masz przeklamany obraz tego co czul i dlaczego to zrobil (jeszcze raz
> odsylam do "toksycznych rodzicow")
tak, ale dlaczego on nie nikomu tego nie powiedzial ? tego tez nigdy sie nie
dowiem. i nigdy nie bede wiedziec jak naprawde bylo. podobnie bedzie ze
wszystkimi samobojcami, ktorzy juz nie zyja. nigdy sie nie dowiemy, co tak
naprawde mysla, kiedy chwytaja za spust, lub lykaja kilogram tabletek
nasennych.
> No wlasnie, dlaczego nie mowil? Moze chcial cos ukryc, moze czegos sie
> bardzo wstydzil?
wydaje mi sie, ze ukrywal wiele rzeczy...
> No jasne, naturalny mechanizm obronny. Gdyby uwierzyla, ze sie powiesil to
> musialaby przyznac sie przed sama soba, ze to wynik patologii w rodzinie,
a
> to byloby zbyt trudne dla niej.
jesli pod nogami wisielca byly obce slady, slady szarpaniny, na dodatek on
dotykal stopami ziemi... myslisz, ze to wskazuje na samobojstwo ? jedynym
faktem, ze sam to zrobil, byla heroina. to wszystko. na tym policja
skonczyla. i nikt dokladnie nie wie... mial powody, ale chyba nie az takie
zeby sie zabijac...
> Nie, to nie konfesjonal.
jak wolisz...
> Nie dramatyzuje, znam wielu ludzi ktorzy prowadza wlasne firmy i wiem jak
to
> wyglada.
ale to nie firma i nie przedsiebiorstwo - to zycie. w walce o kase nigdy nie
ma sprawiedliwosci i dobroci.
> Aby sie zabic wystarczy zyletka z szuflady/lazienki. Problem 'chwycenia'
za
> telefon jest duzo wiekszy, uwierz. I nie determinuje go lenistwo, a mrok
> jaki spowija serce i umysl osoby chcacej sie zabic.
wiec uwazasz, ze nie ma wyjscia ??
> Nie trzeba - mozna.
bip pip! znowu inny poglad. tu nie bedziemy dyskutowac. mnie rodzice
nauczyli, ze trzeba. ciebie najwyrazniej inaczej.. no nic...
> Inny swiatopoglad wyznajemy, jak sie okazuje. Czyz to nie wspaniale, ze
> ludzie maja tak odmienne poglady?
czasami moze to byc wspaniale, ale nie zawsze...
> To jest kwestia wrazliwosci pewnej, nie wiem czy tego mozna sie nauczyc.
wydaje mi ise, ze jestem bardzo wrazliwa. a Ty jestes wrazliwy ? wydaje mi
sie, patrzac na kwestie pomagania (ktore bardzo sie wiaze z wrazliwoscia) ze
nie za bardzo
> Nie jest sztuka rozmawiac, sztuka jest sluchac.
jak sluchac, jak samobojca to skrywa ? mam wyciagac sila ? ba, jak nawet
wyciagnac, jak nic nie zauwaze ?
> Ale jest wspolny mianownik- ogrom ludzi osob, ktore uwazaja to za zle.
Kosciol ? owszem, uwaza. i ja czesciowo popieram (mimo, ze samego Kosciola
katolickiego nie za bardzo).
> Hehe. Samobojstwo jest skutkiem. Przyczyna zawsze lezy w niezdrowych
> relacjach miedzy ludzmi, a te sa spowodowane nieumiejetnoscia
rozladowywania
> napiecia, nieumiejetnoscia sluchania drugiego czlowieka etc. etc.
dobra, jesli uznasz, ze samobojca jest ostatnim ogniwem lancucha swiatowej
"niezdrowosci" to sie mylisz. po samobojcy mozna by bylo wyliczyc jeszcze
wiele ogniw typu "matka pije, bo jej synek nie zyje", "siostra rezygnuje ze
studiow aby pomoc mamie" itd... nigdy nie bedzie konca. samobojstwa jest
poczatkiem wielu nowych nieszczesc. mimo, ze tej najwiekszej ofiary
(samobojcy) juz nie ma. jemu juz jest lepiej, w sumie wszystko jedno, nic
nie czuje (ulga, jak to sie powiada), ale co z reszta ?
> Zycie jest przerazajace, albo idziesz pod prad, albo z pradem. Dotychczas
> zaprezentowalas ten drugi swiatopoglad :)
lubisz byc inny ?
pozdrawiam
ŁuNiA:o)
|