Data: 2012-02-16 09:56:36
Temat: Re: Sponsoring
Od: "Chiron" <i...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:jhifqb$9du$1@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2012-02-16 00:08, Chiron pisze:
>> A Ty?
>
> Ja nie zachowuję się tak jak Iksi, żeby podawać linki do czegoś, czego
> sama nie przeczytałam.
Oj!!!! Oczywiście- było to żartobliwe.. Ewo- tam na końcu była "smilka".
Ale porównanie się do Ixi (czy kogokolwiek innego) aby pokazać: "patrz- ja
jestem super, on: be" pozostawiam Tobie do skomentowania. :-(
>> Przecież tam jest przykład o biciu żony- sprafrazowany przeze mnie:-)
>
> Przykład to tylko przykład, a nie ograniczenie. Chodzi o zawarcie w
> pytaniu treści nieprawdziwej jako elementu (zaakceptowanego) mającego
> wpływ na odpowiedź.
No- nie- nie uważam, że trochę odkręcasz kota ogonkiem:-). ..ale niech Ci
będzie:-)
>> Nie tak- ojciec cały czas się nią opiekował. Często chorowała, ojciec
>> jeździł z nią często kilkadziesiąd kilometrów, dbał o nią. Czasem
>> zabierał ją ze sobą nawet do pracy- a w domu bywał bardzo rzadko. Siostry
>> (młodsze) nie dostawały zainteresowania ojca- podobnie matka. Napisałem
>> wyraźnie- to nie ona rywalizowała z nimi o ojca- tylk one z nią. W domu
>> tworzyły coś w rodzaju koalicji antynajstarszasiostra:-). Nawet po latach
>> rozmawiały z nią o tym, jak one widziały tę relację. Jak musiały zabiegać
>> o jego względy, żeby je w ogóle zauważył, i jak ją nienawidziły jak
>> dostawała od ojca bez żadnych starańto, o co one zabiegały.
>
> OK. Ale czy jej dobrze z takimi relacjami z własnymi siostrami? Naprawdę
> dobrze jej się z tym żyje? Jeśli tak, to no problem.
>
>> "Ojciec natomiast był dla niej kimś ważnym i myślę, że bardziej się
>> z nim liczyła"
>> Ja pisałem o dobrej, prawidłowej relacji z ojcem. Czy ta relacja była
>> opiekuńcza, wybaczająca, współczująca, czy była między nimi miłość- o tym
>> piszę. Napisałaś, że bardzo się liczyła z ojcem- czyli był dla niej
>> autorytetem. To ważne- ale czy się kochali?
>
> Myślę, że tak. Miała też starszego brata i w ogóle w jej rodzinie panował
> cichy podział - ona była oczkiem w głowie tatusia, a brat oczkiem mamusi.
> Jej matka zresztą była specyficzną osobą. Kobietą z dużymi aspiracjami,
> taką trochę egzaltowaną "ą i ę" paniusią. Trudno było z nią nawiązać
> szczery otwarty kontakt.
>
> Znam też inną sytuację i to znacznie lepiej. Moja mama w wieku 5 lat
> straciła matkę i chociaż jej ojciec ożenił się ponownie, nigdy tak
> naprawdę nie zaznała prawdziwej matczynej czułości. Dziadek mój natomiast
> był złotym człowiekiem i na pewno mieli dobry z mamą kontakt (mama była
> jego najmłodszą córeczką). Moja mama zawsze podobała się mężczyznom, nawet
> jak już miała męża i dzieci. Sama pamiętam, jak na nią łakomie czasami
> patrzyli (czego jako dziecko nie rozumiałam). ALE - lubiły ją TEŻ kobiety.
> Owszem, zdarzały się przypadki zazdrosnych bab, ale to w sumie była
> rzadkość w porównaniu z tymi, które ją lubiły i szanowały. Jako matka
> natomiast była dość oschła i trudno jej było się odnaleźć w tej roli. Tak
> myślę.
>
Trochę to śliski grunt, ale z ustawień rodzinnych choćby wiem, że nie zawsze
coś jest tym, na co wygląda. Poza tym- pewne rzeczy się diametralnie
zmieniają. Podam Ci taki przykład: moja babcia- w mojej ocenie- gdyby nie
było jej przy mnie bardzo blisko w wieku 8- 17 lat, to nie wiem, kim byłbym
w tej chwili. Jednak czasem mam wrażenie, że zawdzięczam jej dobro, które ze
mnie potrafiła wydobyć. Była cudowna. Jednak moja mamusia z całą pewnością
by tego nie potfierdziła- jeśli chodzi o ich relacje. Były patologiczne- i
to naprawdę bardzo.
Nauczyłem się więc patrzyć na te sprawy właśnie w ten spoób: jaki ktoś
naprawdę jest, jaki był. I z tego wnioskuję, domyślam się- co go takim
stworzyło.
--
--
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|