Data: 2007-10-24 10:08:13
Temat: Re: Strój do pływania (na większy biust)
Od: Carrie <c...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 24 Paź, 09:34, "ewka" <e...@p...onet.pl> wrote:
> Użytkownik "Aneta Baran" <a...@c...anetek.net> napisał w
wiadomościnews:ffms4d$vjp$1@news.agh.edu.pl...
>
> > Carrie <carrie.mn@!gmail.com!> wrote:
>
> >> *) Czy inne osoby też mają coś takiego? I
> > Mają, mają. Nie mogę mieć ani ciasno zapiętych pod szyją bluzek, ani
> > golfów, ani naszyjników, nic.
Dzięki za pocieszenie - zawsze to jakaś ulga, że nie jestem jedyna ;)
> Hheh z ta ksiezniczka to dobre :) Ja co prawda golfy lubie, bo zmarzluch
> jestem, ale tez nie ciasne, bo mi sie wtedy zdaje ze mnie dusza, tak samo
> nie lubie ciasnych wisiorkow, a zegarek, pierscionki to zdejmuje zaraz po
> przyjsciu z pracy :), do tego kolczyki, lancuszki itp. zakladam tylko na
> okzacje, bo na co dzien mnie denerwuja, ostatnio troche korali nosilam, ale
> tez mi z tym nie wygodnie, bo mi to lata tam i z powrotem wiec chyba nie
> wszystko co dla ludzi jest tak naprawde naszym przeznaczeniem.
A znów kolczyki uwielbiam i zupełnie ich nie czuję. Klipsów nie
mogłabym nosić, kolczyki mogę dowolnie długie, z dowolnym zapięciem i
z dowolnych materiałów [z tym, że od niektórych, po długim noszeniu,
mam chyba trochę opuchnięte płatki uszu - pewnie niektóre stopy metali
są bardziej nieprzyjemne dla skóry, niż inne] - tylko nie za ciężkie,
bo to już trochę niewygodne. Skutkiem tego zebrałam wcale pokaźną
kolekcję kolczyków rozmaitych i to jest w zasadzie jedyna biżuteria,
jaką noszę stale. Dodatkowo, ewentualnie, jeden nieduży pierścionek.
Ba, gdy mi się zdarzy wyjść z domu bez kolczyków, to się czuję
niekompletnie ubrana... 8-)
Pozdrawiam, Carrie
|