Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!newsfeed.pionier.net
.pl!news-fra1.dfn.de!newsfeed.ision.net!ision!news.belwue.de!feed.news.tiscali.
de!newsfeed1.ip.tiscali.net!tiscali!newsfeed2.ip.tiscali.net!newshosting.com!nx
01.iad01.newshosting.com!newsfeed-east.nntpserver.com!nntpserver.com!border1.nn
tp.dca.giganews.com!nntp.giganews.com!prodigy.com!newsmst01a.news.prodigy.com!p
rodigy.com!postmaster.news.prodigy.com!newssvr17.news.prodigy.com.POSTED!17a22c
63!not-for-mail
From: "AW" <o...@h...com>
Newsgroups: pl.sci.filozofia,pl.sci.psychologia
References: <NQRAd.4138$Ey.3928@newssvr31.news.prodigy.com>
<cr1htb$8gb$1@news.onet.pl>
<Vt7Bd.146$Vj3.131@newssvr17.news.prodigy.com>
<cr3jeb$khr$1@news.onet.pl>
Subject: Re: Świadomość - Byt
Lines: 993
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1437
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1441
Message-ID: <RmuBd.624$Vj3.608@newssvr17.news.prodigy.com>
NNTP-Posting-Host: 68.75.57.119
X-Complaints-To: a...@p...net
X-Trace: newssvr17.news.prodigy.com 1104572977 ST000 68.75.57.119 (Sat, 01 Jan 2005
04:49:37 EST)
NNTP-Posting-Date: Sat, 01 Jan 2005 04:49:37 EST
Organization: SBC http://yahoo.sbc.com
X-UserInfo1: FKPO@SND@BWAB^\YCJKXOFP@XB]BAAXOGHTVOBPLAH[\RYIBK^RAQFW[ML\THRCKV^GGZKJM
GV^^_JSCFFUA_QXFGVSCYRPILH]TRVKC^LSN@DX_HCAFX__@J\DAJBVMY\ZWZCZLPA^MVH_P
@\\EOMW\YSXHG__IJQY_@M[A[[AXQ_XDSTAR]\PG]NVAQUVM
Date: Sat, 01 Jan 2005 09:49:37 GMT
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.filozofia:91952 pl.sci.psychologia:300417
Ukryj nagłówki
Ogólnie:
"Joe" <j...@p...onet.pl> wrote in message
news:cr3jeb$khr$1@news.onet.pl...
[...]
Z tej perspektywy to nic nie może się okazać wystarczające i nic nie jest
warte wysiłków ani dążeń. Absolutnego ideału nie osiągniemy i tak.
[...]
> > A więc, skoro nie możesz posiąść wszelkiego bogactwa, to już nie ma
sensu
> > troszczyć się o pieniądze? Takie pojęcia jak zamożność oraz bieda są
już
> > bezprzedmiotowe?
>
> dla mnie - tak. dla Ciebie - może nie. Wolność, szczęście, zamożność, itd,
> to są stany zależne w gruncie rzeczy od podmiotu. jeden będzie czuł się
> szczęśliwy mając przeciętną pracę (bo jego umysł nie jest bardziej
ambitny),
> inny zaś nie będzie miał połowy tego szczęścia, będąc człowiekiem wielce
> zamożnym, a za młodu przez rodziców rozpieszczanym.
> z doświadczenia wiem, że o pieniądze nie należy się troszczyć...
Trochę się wacham w nazwaniu Cię idealistą, bo sam niejedniokrotnie byłem o
to oskarżany. Zdaniem niektórych, fakt że się wdaję w tego rodzaju dyskusje
zamiast poświęcać czas na polepszanie własnego materialnego bytu to skrajny
idealizm z mojej strony.
A jednak, wydaje mi się, że mnie przerastasz pod tym względem. O pieniądze
można się nie troszczyć tylko kiedy są. Nie zrozum mnie jednak źle,
pieniądze to był tylko przykład.
Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że skoro nie odnajdę tej idealnej,
bezinteresownej i na wieki oddanej miłości, to mogę się w ogóle nie
rozglądać za towarzystwem kobiet, bo po co.
Chodziło tylko o uwypuklenie pewnej absurdalności w twierdzeniu, że
praktycznie osiągalna (lub utracalna!) wolność jest nieważna, skoro nie mamy
szans aby posiąść tą absolutną.
[...]
> > Ten zakres może się kurczyć, albo poszerzać się. I choć
> > nigdy nie stanie się nieograniczony, to jednak poszerzanie go jest
celowe
> a
> > szczególnie już wziąwszy pod uwagę, że w przeciwnym wypadku popadamy w
> > jeszcze głębsze zniewolenie. Czyż nie tak?
>
> jeśli w kwestii filozofii i psychologi, to całkowite poszerzenie równa się
> całkowitemu skurczeniu. "porzerzając" czyli rozwijając się umysłowo,
> spotykasz się z sytuacją gdzie umysł przestaje być potrzebny, wtedy
> następuje implozja, porzucenie i skurczenie.
Tak być może w Twoim przypadku i w przypadku niektórych innych. Tak być
wcale NIE MUSI w przypadku każdego. Poza tym, jak już mówiłem, bardziej
mnie tu interesuje praktyczny zakres wolności w życiu, a więc nie koniecznie
'w kwestii filozofi i psychologiii' o których wzmiankujesz.
[...]
> > Dopóki życie trwa, chyba lepiej posiadać większą podmiotowość aniżeli
> > mniejszą.
>
> 1. Kwestia sporna i nie zawsze lepiej. to zależy gdzie się chce dotrzeć. a
> że tego też nigdy nie wiadomo, bo rozwój duchowy i umysłowy to nie
szczeble
> w jakiejś karierze, opisane i dostępne co np 4 lata.
> rozwijający się umysł implikuje wariancje. wcześniej nie będąc rozwiniętym
> tak bardzo jak teraz, planował dotrzeć do punktu A. Ale w drodze,
> rozwijawszy się stwierdził całym sobą, że to głupota i zmienia kierunek na
> punkt B, co nie oznacza że nie będzie C. Tworzy się mocno rozbudowane
> drzewo, a ścieżka którą umysł indywidualny podąży tworzy się na wzór
grzmotu
> błyskawicy.
No i na tym, między innymi polega wolność. Bez względu na kierunek jaki
obierasz, możesz go w każdej chwili zrewidować i zmienić. Z tym, że
nadal mówisz o rozwoju wewnętrznym.
Teraz wyobraź sobie sytuację, gdzie jesteś ograniczony zewnętrznie i
objektywnie. Musisz stosować się do trybu życia który ktoś Ci narzuca we
wszystkich szczegółach. W szerszym układzie jesteś pionkiem i musisz
wykonywać polecenia oraz wykonywać przypisaną Ci rolę. A układ nie istnieje
w Twoim interesie, lecz w interesie tych, co traktują Cię instumentalnie.
Czy jest to pożądany stan? No sam powiedz.
> 2. Są idioci i psychicznie chorzy którzy w przymiarce "szczęścia" i
> "wolności" mają go więcej niż myśliciele filozofowie i uczenii i o tym
kilku
> znanych poruszało. "Szaleniec" jest w mniejszym stopniu uzależniony od
> swojego umysłu niż filozof, bo ten bez umysłu straciłby najcenniejsze
> narzędzie swojej "pracy". Czyli wariat jest "bardziej wolny" (mówiąc po
> twojemu), niż myśliciel.
> Czasem lepiej pozostać chłopkiem parobkiem, niż rozwinąć się umysłowo i...
> zwariować, co już wcześniej się filozofom zdarzało :|
> Straszne co nie?
Być może. Nie uznaję tego jednak za główne niebezpieczeństwo.
>
> > Lepiej być panem niż sługą.
>
> nieprawda. to zależy czym sie lepiej czujesz.
No to może przeprowadzimy ankietę?
> zresztą lepiej jest być pod czyimś rozsądnym dowodzeniem i przeć naprzód i
> na łożu śmierci ronić łzy szczęścia że miało się takiego nauczyciela,
> przewodnika i przełożonego, niż niczym ślepiec drażyć w świecie bez
> sposobności, stylu i wytyczonej drogi, ale za to po swojemu.
Żeby się taki tylko chciał znaleźć! Czy myślisz, że anonimowe struktury,
zrzeszające 250 korporacji o których wspominasz poniżej zechcą w stosunku do
Ciebie odegrać tę rolę?
> > Poza tym, jest jescze nasza
> > zbiorowość, która też ewoluuje i stanowi kolektywny wyraz naszej woli.
> > Powinno nam zatem zależeć, aby nasze potomstwo i przyszłe pokolenia nie
> > popadły w upodlenie i niewolnictwo - a odwrotnie, aby pogłębiały
> > niezależność i skuteczniej kierowały własnym rozwojem.
>
> rozwój chyba i tak jest już na maksymalnych obrotach.
> mamy rok 2005. Weź sobie rozdziel np 1805 + 200 i zobacz jak wiele
dokonano
> (postęp cywilizacyjny) w pierwszym etapie a ile w drugiej części. Trochę
> niepowrówno, co ? :)
>
> dlatego radziłbym bać się dalszego postępu: do czego doprowadza teraz, sam
> widzisz.
Nie o taki rozwój mi chodzi To o czym mówisz to wyraz rozwoju pewnych elit,
odbywającego się przy równoczesnym upadku i upodleniu ogółu. Chodzi mi o
autentyczny rozwój społeczeństw - dochodzenie do głosu warstw światłych i
kreowanie przez światłe społeczeństwa własnych celów, i tych krótko i
dlugoplanowych. Na tym polegać miała w swoim założeniu demokracja.
Inaczej moglibyśmy znaleźć się w sytuacji gdzie twój wysoce
> rozwinięty i inteligentny syn może nie znaleźć pracy bo wszystkich
zastępują
> maszyny, a światem rządzi 250 korporacji, czyli powiedzmy 3000 ludzi.
Reszta
> to upodlone i podległe warzywa, w tym twój syn o nieprzeciętnym ilorazie
> inteligencjii, piszący powalające na nogi książki, śpiewający piękniej niż
> wszyscy poprzedni, i będący kolejnym "wcieleniem" Einsteina matematyk,
> filizof, fizyk. Tylko nie będzie nikim jeśli ktoś z takiej korporacji nie
> pozwoli mu zaistnieć.
> kapisz??
Wow, do I ever! I teraz weź pod uwagę, że Ci anonimowi (nad)ludzie,
działający na rzecz
250 korporacji oraz wizji wielkiego, globalnego feudalizmu, zatrudniają
armię tęgich
umysłów, których zadaniem jest takie wpływanie na Twoją/moją/powszechną
podświadość abyśmy byli jak najbardziej bierni, podatni na wpływy i
manipulacje oraz ogólnie przydatni do ich celów. Czyli, jak najmniej wolni.
Ich nie obchodzą Twoje górnolotne teorie o reinkarnacji, duszy, szczęściu i
ideałach. Oni wiedzą, że musisz codziennie jeść, mieć co włożyć na grzbiet,
że musisz gdzieś mieszkać i czymś wypełnić czas każdego dnia. Zabierają Ci
Twoje wybory i podsuwają swoje rozwiązania. Utrudniają Ci moożliwość
zaspakajania Twoich potrzeb, we własnym zakresie i stają sie nieodzowni.
Uzależniają Cię.
Takiemu właśnie programowaniu podświadomości pragnę przeciwstawić
samo-programowanie - bez skalpela, bez asemblera, lecz polegające na
blokowaniu negatywnych prądów które są nam serwowane w środowisku i
neutralizowania ich kontr-programowaniem. Nie pytaj mnie o kontrety, bo to
jedynie faza początkowa, więc być może właśnie Ty albo inni podsuną
skuteczne
techniki-odtrutki. Narazie spróbujmy sprecyzować POTRZEBĘ czegoś takiego i
nakreślić główne założenia.
> ps. upodlenie i niewolnictwo nadal występują i choć w innej formie to nie
> oznacza to, że obserwator przestaje je dostrzegać.
> dla mnie jeśli ktoś tyra w fabryce gdzie szef jeździ po nim jak po łysej
> kobyle, to tyrania. dla mnie taki gość który pobiera 700 złotych
> miesięcznie, to niewolnictwo.
> a dla Ciebie?
Zdecydowanie też!
>
> > Jest więc również
> > ponadjednostkowy wymiar wolności.
>
> tylko taki wymiar wolności istnieje.
> inne to tylko nasze jakieś wymysły, których nie sposób tak naprawdę
> jednoznacznie i empirycznie ująć, zdefiniować. Przykład: szczęście. Co to
> jest szczęście? Czym jest szczęście? Kiedy występuje? Co potrzebuje by być
> szczęśliwym? Sporo się tym interesuje. Niedawno skończyłem kolejną
książkę:
> Szczeście - Tatarkiewicza. To kolejny przeczytany przeze mnie tom, około
600
> stronic. Było ich z 10 conajmniej. Każdy autor w przedmowie zaznacza: nie
> można zdefiniować szczęścia choć próby prowadzone są od zarania słowa, czy
> też pisma, czy jakiejś innej formy komunikacji międzyludzkiej. Tak samo
> jest z wolnością, miłością, czasem. To pojęcia nie z tego świata, nie z
tego
> wymiaru i nigdy nie znajdziemy na nie gotowej recepty, jedynego wzoru,
> prawidłowej formuły. Czas im poświęcony to rzucanie się z motyką wiadomo
> gdzie. Tych słów należy doświadczać a nie próbować je zformułować.
Tak, a to dlatego, że język nauki jest językiem obiektywnym, nadającym się
do odkonywania ilościowej analizy. Takie rzeczy można sobie dokładnie
przekazywać, obliczać udawadniać i stosować w praktyce. Ludzki umysł zaś ,
to
coś z konieczności subiektywnego. Wewnętrznych przeżyć i doznań nie
sposób bezpośrednio przekazywać. Można co najwyżej o nich mówić, ale to
dalekie od gwarancji, że się mówi o tych samych rzeczach. Precyzji tu brak
i wszystko sprowadza sie do domniemań o tym co ktoś inny odczuwa. Dlatego
'poważna' nauka stroni od wszelkich wypowiedzi o subiektywnej stronie bytu.
Świadomość, a szczególnie już dusza to pojęcia tabu. A dla nas samych,
nasze odczucia są doraźne, bezpośrednie i posiadają określoną jakość. Są
więc NAJWAŻNIEJSZE.
[...]
> nie może. tak jak nie możesz być w pełni bogaty, bo zawsze znajdzie się
ktoś
> bogatszy. Choćby i w taki sposób że podniesie z ziemi kamyk, przyjdzie do
> ciebie, pokaże język i doda że nie oddałby go za całe twoje bogactwo.
Jeśli
> się uprze - udowodni ci że jest od Ciebie bogatszy. Choćby w tym jednym
> przypadku, bo już na pałac stać go nie będzie. Tym niemniej - jeśli
> istniałby człowiek w pełni Bogaty, mógłby kupić wszystko.
> To niemożliwe.
No takie dowody naraziłyby go raczej na śmieszność. Jeśliby nawet miał
dostęp do tych bogatych z pałacem i gdyby ci ostatni w ogóle chcieli go
słuchać. Dla nich istnieją tylko dwa argumenty, a właściwie dwie strony
jednego: pieniądz i siła.
>
> > Zgoda. Przyznasz chyba jednak, że przy odpowiedniej wiedzy,
ograniczenia
> > mogą być mniejsze - i o to apeluję.
>
> po co dążyć do wolności, skoro już na wstępie podmiot wie - tak jak
> ustalamy - że ta ma swoje granice?
> gdyby podmiot wiedział że wolność ma granice, nigdy nie podjąłby się próby
> zdobycia "wolności".
> lawirowałby gdzie indziej.
:-)
> > > podświadomość jest niedojrzała i nie ma potrzeby aby taką się stała,
tak
> > jak
> > > nie ma potrzeby wsadzać wysokowydajnego komputera do samochodu
> osobowego.
> > Ależ ja tu wcale nie wyrażam żadnych ciągot, aby zrobić z niej świadomy
> > aparat do górnolotnych myśli. Jedynie wyjaśniam w nieco uproszczony
> sposób
> > czym jest podświadomość i jak działa. Przecież dla wielu ona nawet nie
> > istnieje.
>
> true, true....
>
[..]
> >
> >
> > Racja w 100%! Na tym polega cały żart, że dla nas jest już w większości
> za
> > późno. Choć z drugiej strony, sądzę że przy odpowiednich technikach
> > możnaby przeprogramować podświadomość zupełnie innymi wibracjami.
> Odznacza
> > się ona dość silną inercją u dorosłych, ale podejrzewam, że zawarta w
niej
> > jakość nie wynika z jej struktury lecz z typu wibracji które ją
zasilają.
> > A więc, jeśli poddamy ją nowemu typowi wibracji to z czasem wyprą one te
> > stare.
>
> rozwiń proszę, temat wydaje się być b. ciekawy!
Robił to już Pawłow z pieskami. To trochę jak zwykłe warunkowanie. Bodźce
w tle, szczególnie te które się utrzymuja i występuja często, 'ładują'
podświadomość swoim typem energii - tak jak ładujesz akumulator. Jeśli te
bodźce wywołują nawet w niewielkim stopniu, niepokój, stan zagrożenia,
trudności w skupieniu uwagi, napięcia, dezorientację, impulsywniość,
niepewność, jeśli będą się kojarzyć z chałasem, chaosem, zakłóceniami myśli,
strachem frustracją, itp, to po czasie, takie JAKOŚCI wypełnią podświadomość
i będzie ona funkcjonować z tej perspektywy. Oczywiście, odbije się to na
sposobie w jaki funkcjonuje świadomość.
Może być zaś wręcz odwrotnie. Tło środowiskowe, jeśli odpowiednio dobrane,
może ładować/programować podświadomość JAKOŚCIAMI spokoju, bezpieczeństwa,
koncentracji, życzliwości, serdeczności, rozwagi i rozmysłu, ładu,
rozeznania w sytuacji, rozległej wizji, dalekosiężnego celu itp. Tu mamy do
czynienia z innymi wibracjami, które wpłyną budująco na śwaidomość.
Wydaje mi się, że niektórzy posiadają 'więcej' podświadomośći od innych.
Jeśli ktoś ma jej 'mało' to jest go stosunkowo łatwiej 'przeprogramować'.
Nie wykazuje on wielkiego oporu ani przywiązania do danego typu
funkcjonowania. Ale to już czysta spekulacja z mojej strony.
[...]
> > Znów racja, ściśle rozumując. Ale mnie nie chodzi o gmatwanie sprawy
> takimi
> > pobocznymi sprawami. Za wyjątkiem joginów, nikt raczej nie usiłuje
> > świadomie wpływać na bicie serca.
>
> jeszcze sportowcy m.in, ale nie o to nam chodzi :)))
> musimy zagmatwać na tyle na ilę przedmiot "podświadomości" tego wymaga.
nie
> możesz mówić o zmianach w czymś tam, nie wiedząc jak to funkcjonuje.
Wiemy, że pwene jakości na wchodzie po pewnym okresie zostaja
internalizowane i dają się zaobserwować na wychodzie - w sposobie działania
psychiki. To powinno wystarczyć. Jak to się odbywa - kto wie.
[...]
> my tu, kolego, mówimy o "wymianie" lub "naprawieniu" podświadomości i
jeśli
> chcemy operować na tym organie, to nim wpierw "chwycimy za skalpel",
trzeba
> siegnąć do podręcznika i zobaczyć co tam napisali -> patrz P jak
> Podświadomość: "narząd wewnętrzny sprawujący kontrolę nad ciałem, ustala
> temperaturę ciała, szybkośc przepływu krwi, itd..". To właśnie jeśli
chcesz
> świadomie mówić o zmianach w podświadomości, musisz wiedzieć, co ona robi
i
> że zbyt głębokie przeprogramywowanie może zupełnie niechcący wykasować
> funkcje niezwykle ważne funkcje. Wiesz dobrze że czasami wpływ na czyjąś
> przychikę i "naprawienie" jednego trybiku może uszkodzić inny. Tak samo
> dzieje się w głębszych partiach. Jeśli zaczniesz grzebać assemblerem w
> kodzie swojego systemu operacyjnego, to nie dość że go spieprzysz, to
> jeszcze ci kalkulator i poczta mogą przestać działać. Jedyny sposób
> "wałkowania" podświadomości to wysyłanie sygnałów jak w eter: jeśli system
> załapie, to fajnie, jak nie, to spróbujemy inaczej.
>
Fascynujące to wszystko, ale w tej akurat dyskusji nie ma potrzeby aby się w
to zagłębiać. Ani skalpela ani assemblera nie chcę brać do ręki.
>
> > A przemiany o których mowa, będą
> > jednak powodować pewien nowy tryb funkcjonowania na bardzo podstawowym
> > szczeblu psychiki. Mam nadzieję, że się rozumiemy.
> >
> > >
> > > > Środowisko promieniuje na nas daną jakością, a podświadomość
wchłania
> > jej
> > > > dynamikę jako wzór dla własnego funkcjonowania.
> > >
> > > ok - programują nas inni. brak tu jednak miejsca dla "wolności".
> >
> >
> > Chodzi właśnie o to, aby przejąć tę rolę.
>
> ok, czyli powiedzmy to tak: w wieku 20 lat stwierdzasz to co powyżej i
> dochodzisz do wniosku że należy przeprogramować. wiesz, że jako dorosły
nie
> zmienisz tego co zapisano w tobie kiedy byłeś dziecko. jedynym
rozwiązaniem
> jest... powrót do przeszłości :)) zabranie dojrzałego umysłu, albo
chociaż
> tego fragmentu gdzie stwierdzasz: "jestem świadomy tego że inni pisali mój
> kod, nie podoba mi się to, chcę napisać go od początku" i wraz z tym
> fragmentem chcesz wcisnąć się w swoje ciało sprzed 19,5 roku. A że
> przeszłość nie istnieje poza naszym umysłem (ok - i poza kasetami video z
> rodzinnych nagrań), to dochodzimy do wniosku, że jedynym rozwiązaniem
> jest.... wskrzeszenie czyli reinkarnacja :)) i tu pojawia się zanikanie i
> lewitacja bo świadomy "szumu" kodu jogin jest w stanie go zmieniać, a tak
> głęboka zmiana oznacza przeformowanie elementów jego fizyczności, bo ta
> również w dużym stopniu jest sugestią działań podświadomości - w końcu
> podświadomość rządzi nie tylko sercem, ale i skórą, wzrostem wszystkim. To
w
> wydaniu joginów. A my ludzie nieoświeceni po prostu starzejemy się
> (oczywiście to świadomość daje znaki zmęczenia podświadomości, starzejemy
> się tylko na własne życzenie), podświadomość działa swój program dalej,
> krąży krew, wymienia się tlen, co kilka lat wymieniają się wszystkie
> komórki, ale świadomość jest już zmęczona, już jej te 60 lat "starczy",
więc
> coraz słabiej przekonuje podświadomość by wymieniała i chroniła ciało z tą
> samą efektywnością, a na pewno nie taką kiedy byliśmy chłonnymi świata
> nastolatkami. Z czasem system operacyjny przestaje mieć rację bytu jeśli
ma
> działać w uszkodzonym komputerze, aplikacje oczywiście tracą sens bycia
> (kończy się świadomość), podświadomość na płaszczyźnie metafizycznej
zaczyna
> "przeciekać" jak ta uszczelka i wtedy następuje uwolnienie. Dusza odrzuca
> podświadomość, "jej już podziękujemy, spisywała się dobrze, ale już
starczy,
> nic więcej ciekawego te aplikacje (czyli świadomość a co za tym idzie
> człowiek bo człowiek nie jest człowiekiem bez ciała, i/lub bez duszy,
i/lub
> bez podświadomości, i/lub bez świadomości) nie wniosą", porzuca ten system
> operacyjny powracając w wyższe partie aby zaczekać (zapolować) na nowe
> ciało. Robi to jednak (dusza) wedle obranego sobie klucza, nie podłącza
się
> do byle pierwszego komputera, ale to już byłby totalnie OT i tu się
> zatrzymajmy.
Miło się czyta. Wiesz, hodowcy bydła przed tysiącami lat widzieli Boga jako
pasterza trzody, kmiotkowie od pługa jako siewcę, racjonalni ludzi w XIX
wieku jako precyzyjny mechanizm na wzór zegara, takiego z trybami,
sprężynami i kołami zębatymi. Obenie królują analogie komputerowe. A co
będzie dalej? Zawsze tak było, że człowiek przedstawiał sobie stwórcę
poprzez pryzmat własnych narzędzi. Chyba zdajesz sobie sprawę, że ZAWSZE
w najlepszym razie jest to ogromnym uproszczeniem.
> > > > Przesiąknąwszy daną jakością, z czasem podświadomość czyni ją
dostępną
> > > > śwaidomości.
> > >
> > > rozwiń proszę... jaką daną jakością, co twoim zdaniem czyni dostępnym?
> >
> >
> > Wibracje jakie przenikają podświadomość stają się tłem względem którego
> > objawiaja nam się doznania świadome. Te wibracje to dana JAKOŚĆ, bo
> > przekładają się one na zabarwienie świadomości w pewien subiektywnie
> > odbierany sposób.
>
> ale z czym to się "je", jak to zobaczyć, jak doświadczyć, jak operować na
> tym, bo chyba nie do końca Cię rozumiem....
Jak już się pojawi w świadomości to masz do czynienia z odczuciami. Ich
jakość możesz określić tylko Ty i to dla siebie samego, bo to kwintesencja
subiektywnego odbioru. Gdy podświadomość 'ładuje' negatywnie, możesz mieć
poczucie stałego rozdrażnienia i niedosytu bez wdlgędu na to, co byś nie
robił. Jeśli zaś 'ładuje' pozytywnie, to będziesz odczuwał ogólne
ukontentowanie i spokój.
To jest nawet oczywiste przy przebywaniu przez dłuższy czas w pewnym
środowisku. Czasami można nasiąknąc panującą tam atmoswerą na tyle, że się
ona utrwali i będzie przejawiać nawet gdy porzucimy dane środowisko. Z
czasem jednak nowe środowiski wypełni podświadomość inną atmosferą i
wówczas okażemy się innymi ludźmi.
Na tej samej zasadzie, najogólniejsza atmosfera panująca np. w danym kraju,
staje się pewną średnią normą dla ogółu. Jeśli tą atmosferę zmienić na
lepsze, z czasem relacje międzyludzkie ulegną naprawie. Z tym, że aby
dokonać czegoś takiego na szerszą skalę potrzebny jest szeroko zakrojony
wysiłek trwający przez dluższy czas.
Podświadomość jednostki cechuje inercja, a więc to samo da się zauważyć
jeśli chodzi o większą zbiorowość. Z tym, że to co najogólniejsze i
wszechobecne jest niełychanie trudne do odnotowania, bo jest tak powszechne
i normalne jak powietrze lub grawitacja. Może dlatego łatwo ujść uwadze.
Znacznie łatwiej jest zauważyć coś o mniejszej skali, co wyraźnie
kontrastuje z resztą otoczenia.
Specjaliści od programowania cały czas serwują nam dietę reklam, propagandy,
wzorców rozrywki i kultury, trybu i tempa życia itd. sprowadzające się do
pwenej stałej jakości, obecnej cały czas na wejściu i zatruwającej
podświadomość. Rezultatem jest pewien psychczny stan zagubienia i
bezsilności wśród społeczeństwa, który z czasem się zwiększa i
intensyfikuje. Tak będzie się dziać, aż do chwili, gdy nie przejmiemy we
własne ręce steru i nie znajdziemy sposobu na odprogramowanie.
[...]
> >
> >
> > Oczywiście że nie. Na tym szczeblu, gdzie zostaje objawiana z definicji
> > jest już świadomością.
>
> chyba za bardzo komplikujemy. aplikacja to aplikacja, system operacyjny,
to
> OS i tyle. Można się upierać że program pocztowy to część systemu, ale
myślę
> że nic nam to nie wniesie.
Człowiek to jednak nie komputer. Analogia ma swoje granice. Podziały
funkcjonalne na OS, aplikacje, hardware itp w zastosowaniu do człowieka są
przecież sztuczne. Gdy coś pojawia się w świadomości, to wiemy że się już
tam znalazło. Żaden inny dowód nie jest wymagany, to chyba proste.
> > Z tym, że świadomość to przedużenie podświadomości,
> > które się z niej jakby 'wyłania'.
>
> jakoś dziwnie mi sięna to patrzy, jako na "przedłużenie". rozdzielmy
> świadomość od podświadomości, wszak ta pierwsza może działać bez drugiej,
> aczkolwiek bez systemu operacyjnego, żadna aplikacja nie zadziała.
Chyba nie ma tu sprzeczności. W człowieku podświadomość istnieje pierwsza,
nawet bez świadomości. Przykładem może być nowonarodzone dziecko. Jest więc
OS ale jeszcze brak aplikacji. Aplikacja będzie później osadzona na OS,
więc będzie jej pewnym PRZEDŁUŻENIEM.
> > Dlatego cechująca ją jakość ma moc
> > sugestii i określa pewne predyspozycje dla świadomych procesów,
>
> ta jakość to jedynie wiedza: czyli "jak programować podświadomość".
> ale dostęp mamy tylko do najbardziej powierzchownych jej partii. istnieje
> mur którego nie przejdziesz bo tak jak pisałem przez ten mur da się
przejść
> bez świadomości, po prostu wchodząc do systemu assemblerem. Jeśli dusza
> widzi że poznałeś assemblera, nie ma potrzeby dalej trzymać cię w tej
> formie, ona woli cię uwolnić z OS i aplikacji i poczekać, zaczaić się w
> innym wymiarze, by zapolować na lepszy komputer dla ciebie (mówimy o
> uwarunkowaniach zewnętrznego środowiska), i tu powstaje zatracenie i
usilna
> potrzeba zjednoczenia z wszechświatem w innej formie: lewitacja, zanikanie
> ciała.
Nie chodzi mi o aż tak gruntowną reorganizację. Z czymś takim jeszcze
będzie trzeba trochę zaczekać.
> > a w
> > następnej kolejności również dla zachowań. Dlatego właśnie jest ona
> > kluczowym polem walki dla różnych sił, którym zależy na kontoli naszych
> > zachowań.
>
> dlatego wszystko dookoła nas ogłupia :))))
Dokładnie tak!!!
[...]
> > Rozumie się. Dlatego należy zaczynać od nowych pokoleń.
>
> nie da rady :(
>
> to aplikacja w systemie operacyjnym jest dowodem istnienia i potrzeby
> istnienia systemu operacyjnego, komputera i energii która go zasila.
> bez aplikacji nie ma potrzeby istnienia systemu, czyste marnotrawienie
> energii.
>
> czyli:
>
> to świadomość (świadomośc bycia człowiekiem i życie w formie fizycznej)
jest
> dowodem istnienia i potrzeby istnienia podświadomości, ciała i duszy,
która
> to wszystko zasila.
> bez świadomości nie ma potrzeby istnienia.
> tylko świadomość doświadcza [życia] prawdziwie, bo tylko świadomość
dokonuje
> porównań. nie pojmiesz PRAWDZIWIE czym jest przyjemne ciepło kominka na
> którym skwierczy ogieniek i trzaskają brzozowe gałązki, jeśli wcześniej
nie
> wystałeś się marznąc na przeraźliwym mrozie waląc w zamknięte drzwi! To
> jest diada - to jest świat fizyczny, tego pragnie doświadczyć dusza
> (energia), po to daje prąd do komputera który przetwarza i po to jest
system
> operacyjny aby nadzorowac komputer i dawać środowisko operacyjne aplikacji
> (świadomości)
>
> nie ma co zaczynać od nowych pokoleń a to dlatego że aplikacja
(świadomość)
> zostaje uruchomiona w okresie w którym jest już za późno (powiedzmy
> 18-20-paru lat) na zmiany w OS.
> My tutaj - idąc Twoim tropem - chcielibyśmy uruchomić aplikację, która
> byłaby w stanie napisać system operacyjny, uszyć go na miarę własnego
> widzimisie, tzn. dojśc do sytuacji w której nowe pokolenie rodzi się, ich
> umysł i świadomość działa poza systemem operacyjnym i jest ukierunkowany
na
> stworzenie systemu na własne potrzeby.
> nie można świadomie stworzyć systemu który jest tworem nieświadomym.
> nie ma też takiej potrzeby.
Nie ma potrzeby na takie heroiczne wyczyny. Po prostu należy zadbać o to,
aby dzieci nie były poddawane negatywnemu programowaniu przez środowisko
domowe i szersze społeczeństwo. Zamiast tego, należy im wytworzyć
przychylną, budująca atmosferę i wdrażać od najmłodszych lat w techniki
samo-programowania popszez odpowiednie rytuały. Wiem, że brzmi to łatwiej
niż jest w rzeczywistości, bo to płynięcie pod prąd. Niemniej, to
konieczność aby wyjść z matni.
> > > bez przebudowy od początku, bez wykasowania i napisania od początku
nie
> ma
> > > poznania, nie ma świadomości (prawdziwa, świadoma świadomość nie
mogłaby
> > > godzić się na jakikolwiek "szum" czy "brud" w kodzie podświadomości;
bez
> > > chwili namysłu rozpoczęłaby proces przeprogramowywania)
> >
> >
> > Właśnie, a więc zaczynajmy!
>
> :) szerokiej drogi, i wielu sukcesów życzę, szczególnie że jutro Nowy Rok
> :)))
> a tak serio, po co chcesz przerabiać system operacyjny??
> nie lepiej jest napisać sobie w świadomości aplikację która - jak słusznie
> zauważyłeś CYKLICZNIE - będzie próbowała zmienić jakiś parametr, jakąś
> zmienną systemu operacyjnego? to chyba łatwiejsze niż grzebanie w
> assemblerze. a i efekty są "zadowalające": dobrze płatna praca, ciekawi
> sympatyczni znajomi, a i nad wygraną w lotto trzeba popracować....
Przeróbka którą proponuję to nie modyfikacja programu, ale dostarczenie
programowi innych danych.
> > i nie ma też
> > > wolności (choćby dlatego że przynależymy i musimy babrać się w kodzie,
> > > którego podstawy napisał ktoś inny - a przynajmniej nie nasza własna
> > > świadomość, a już tym bardziej nie świadoma świadomość, czyli taka
która
> w
> > > pełni zna sztuczki i kurczki podświadomości, wie jak ta działa, wie
jak
> na
> > > nią działać, jak przeprogramowywać i jak wymuszać).
> >
> >
> > Nie bądź aż takim idealistą. Szansa aby się nawet tylko z grubsza
> > przeprogramować
>
> będę idealistą: proszę wyraź się co to znaczy "z grubsza przeprogramować"
??
>
>
> > to już ogromy krok do przodu i powinno Cię to cieszyć.
Dostarczać danych o innej jakości - Programowanie odbywa się danymi, nie
assemblerem.
>
> cieszenie się to rzecz względna. a w świecie rzeczy względnych, jedną ze
> zmiennych jest czas.
> nic nie cieszy stale. dlatego będę potrzebował kolejnych zmian. dojdę do
> lewitacji - jeśli dojdę nie skręcając się wcześniej i nie próbując
popełnić
> samobójstwa z frustracji nie bycia wystarczając doskonałym (bo już wiem,
że
> bym mógl, ale nie jestem). tylko że to mi nie potrzebne!
> po co mi to wszystko? czy zamiast tego nie lepiej doświadczać świata
ciągle
> na nowo? nie uciekać od bólu bo tylko on pozwala poznać i doświadczyć
> przyjemności. nie uciekać od seksu i miłości bo inaczej ciało wysycha z
> braku spełnienia swych naturalnych pragnień.
> czy nie lepiej "bawić się" w Boga (choć Bogiem jestem) i czynić ludziom
> drobne przyjemności, uszczęśliwiać ich, nie być gałganem, a "fajnym
gościem"
> (fajnym w swojej własnej opinii).
Cieszę się, że Bóg jest 'fajnym gościem'. ;-)
> Czy naprawdę trzeba zakasać rękawy i brać się za przeprogramywanie??
>
> zostawmy to garstce joginów i oświeconych, którzy żyją w jaskiniach po
> 3000 lat.
Na prawdę są tacy?!
>
> > Ty
> > zaś zdajesz sie ubolewać nad tym, że nie stworzyliśmy siebie samych - co
> być
> > może byłoby ideałem, ale z wiadomych względów niewykonalnym.
>
> tu się niestety mylisz, bo ja nad niczym nie ubolewam.
>
>
> > > za mało, nic nam to nie da ażeby działać. a jeśli czegoś nie widać,
nie
> > > sposób na tym działać, można tylko wysyłać sygnały w "eter", czyli
> > wałkować
> > > np. modlitwy, czy wizualizację, czy prowadzić rozmowy z duszą w stanie
> > > medytacji, azeby upychać swoje własne myślowe formatki w tą czarną
> > skrzynkę.
> >
> >
> > Rzeczywiście nie ma możliwości bezpośredniego wglądu w podświadomość.
> Mozna
> > ja natomiast badać jako obiektywny przedmiot.
>
> to badaj (mówię całkiem serio) i jeśli dojdziesz do jakichkolwiek
> rezultatów - powiadom mnie o tym proszę. Adres email znasz.
Postaram się.
> > Na tym akurat polu nauka ma
> > wielkie osiągnięcia i silna metodologię. Wiedząc co jest na wejściu i
na
> > wyjściu można bardzo wiele powiedzieć o czarnej skrzynce.
>
> mi się jednak zdawało że chcieliśmy "napisać ją" od początku. nie można
> pisać czegoś od początku tylko wiedząc jak to coś działa. trzeba to coś
> wyrzucić na złom, że tak się wyrażę!!
Nie, nie jestem aż tak ambitny. To przerastałoby moje siły. Najwyraźniej
niedomówliliśmy się na początku. To tylko kwestia filtrowania danych.
>
> > > > Będzie ją chronił i poddawał tylko takim wpływom, które z czasem
> > > zaowocują
> > > > optymalnym, pozytywnym, świadomie obranym podłożem dla świadomości.
> > > nie sposób jej chronić bo nie jesteśmy jej właścicielem. to ona
posiada
> > nas.
> >
> >
> > Tu już nie ma zgody. Swiadomość i inteligencja moga i muszą zapanować
nad
> > mechanizmem rządzącym się prostym algorytmem.
>
> może zacznijmy od definicji "kim jesteś", bo chyba tutaj nasza polemika
mija
> się z sensem, albowiem ja definiuję siebie jako "energię" czyli duszę, ty
> zaś jako świadomość. Ja jestem całością, bo beze mnie nie ma działającego
> komputera, a bez komputera nie działa program bez tego zaś nie działa
> świadomośc - aplikacja.
Ja z kolei nie widzę koniecznosci stałych odnoszeń do świata komputerów.
Utożsamiam się głównie ze świadomością, bo tylko poprzez nią objawia mi się
byt i rzeczywistość. Uważam ją za jedynie ważną część duszy. Mechanizmy
które warunkują jej istnienie a leżą poza nią samą, to sfera co do której
mogę jedynie snuć domysły. Nawet jeśli moje domysły będą zdawały się
uzasadnione, to nadal będą pozostawać jedynie domysłami.
>
> gdybym zapragnął być tylko świadomością, to z pewnością chciałbym i chyba
> robiłbym wszystko aby zmienić ten "prymitywny i prosty algorytmowo
> mechanizm" systemu operacyjnego. Byłbym pewnie zfrustrowaną "aplikacją"
> która osiągnąwszy świadomość swoich granic, stara się podnieśc w sobie
bunt
> by znaleźc sposób grzebania w kodzie OS. Problem polega na tym, że to
> podżynanie gałęzi na której siedzę. W związku z nieznajomością działania
> OSa, mógłbym spieprzyć coś co odbiłoby się na działaniu mojej aplikacji,
> czyli na mnie samym. A innego sposobu niż strzelanie na ślepo (do
> podświadomości) nie ma!
> Nie zapanujesz nad tym mechanizmem OS, bo ten funkcjonuje w innym wymiarze
> on "mówi" innym językiem niż ty. aby dokonać dialogu z podświadomością -
> dialugu przeprogramowywania czy choćby pełnej kontroli - musiałbyś zacząć
> gadać jak ona, musiałbyś stać się... nią! :) To tak jak masz prymitywny
> mechanizm zegarka elektronicznego: jeden układ scalony, odliczanie cykli,
> dodawanie, po przejściu 59, wyzeruj, resztę przenieś dalej. Jak możesz
> dokonac zmiany w tym prostym mechaniźmie?? Ano tylko za pomocą "zniżenia
> się" do jej poziomu, czyli bierzesz lutownicę, bierzesz oscyloskop, itd
> (zbierasz elementy ze środowiska układów i elementów elektronicznych), i
to
> jest sposób waszego dialogu! Nie ma innego sposobu kontroli tego co dzieje
> się pod kopułą zegarka, bo ten działa w innym wymiarze, w nim panują inne
> reguły, niż np w twoim umyśle. Nie zmienię umysłem działania wewnętrznych
> elektronicznych elementów zegarka elektronicznego. Czy możemy powiedzieć
że
> jestem głupszy od zegarka?? chyba nie bo to inny wymiar rzeczywistości, to
> inna forma jej wymowy, inny zespół reguł nią rządzących.
Teraz już wiesz, że chodzi jedynie o filtrowanie danych a frustracja wynika
z tego, że i tak ktoś to robi, w celu modyfikacji naszego profilu
psychicznego.
> > Tak robią niektórzy już od
> > pokoleń!
>
> nie można kontrolować świadomością (a o to nam tu sięrozchodzi) siebie i
> wszystkiego w sobie w 100%.
> czym byłaby aplikacja gdyby zdała sobie sprawę że może wszystko to, co
> system operacyjny i że może go w pełni kontrolować?? i jakie niosłoby to
ze
> sobą konsekwencje?
> odpowiedź pozostawiam Tobie....
>
DOS pozwalał na takie wybryki ze strony aplikacji.
>
> > > gdybym zaczął podświadomość w pełni chronić i kontrolować
świadomością,
> > > gdyby ta oddała mi się w pełni, umarłbym z braku tlenu i ruchu krwi w
> > > krwiobiegu przy pierwszej utracie świadomości, czyli podczas pierwszej
> > fazy
> > > zasypiania.
> >
> >
> > Nie chodzi o przejmowanie automatycznych funkcji, które wykonuje
> > podświadomość. Chodzi o kontrolowanie rodzaju wibracji na wejściu, aby
> > świadomość miała optymalne warunki od pełnego rozwoju i niezawisłego
> > funkcjonowania.
>
> zasady są proste:
>
> a) albo jesteś aplikacją i próbujesz wpływać na pewne zmienne
podświadomości
> (jak choćby codziennie wyziualizuje siebie wyższego o 10 cm - to jest
próba
> wymiany tej zmiennej i próba wywarca na system operacyjny wpływu, takiego
> mianowicie, aby zmienną wzrost powiększył o 10 cm. Wtedy aplikacja
> działałaby w nowych warunkach, np. wyżej mogła podskoczyć, czy po prostu
> dosięgnąć)
>
> b) albo zamierzasz przejąc stery i kontrolowac podświadomość, czyli stać
się
> nią, a kiedy stajesz się systemem, musisz wziąć pełną odpowiedzialność za
> wszystkie jej zmienne, nawet te, którymi nie chciałbyś się zajmować.
>
>
> > Na tym przecież polegają wszystkie duchowe dyscypliny.
> > To się stosuje od tysiącleci.
> dokładnie, ale nie chcemy o tym słyszeć, wolimy to odrzucić.
> no bo kto by chciał zginąć pod tsunami? kto by chciał wiedzieć że jakaś
> grupa joginów i innych aśramów postanowiła nieco odludnić świat,
"zabijając"
> 200 tysięcy ludzi.
Jogowie odludniający świat? To już zupełna fantastyka, IMHO!
> weź sobie 200 milionów ludzi, którzy zginęli w wojnach ostatniego
stulecia.
> podziel na dwa (połącz ich w pary) pomnóż średnio przez 2,5 (niech jedni
nie
> mają dzieci, inni zaś po 3, 4. członków rodziny), dodaj 25 lat, pomnóż
wynik
> znowu przez dzieci dzieci 2,5, dodaj 25 lat, zrób to samo - acha i nie
> zapomnij dodać ze 40% stanu - przecież wielu ludzi dożywa 60-70 lat.
> Przepisz wynik na stan roku 2000 wyjdzie około miliarda. to 1/6 tego co
jest
> teraz. Rany, gdzie my byśmy się pomieścili ?? wyobrażasz to sobie?? jak to
> wykarmić, jak ubrać, jak zapewnić pracę... to straszne ale takie wojny,
> kataklizmy to sposób na odludnianie świata. brzmi okropnie, bo nikt nie
lubi
> kiedy ktoś mu bliski jest poniżany, cierpi i umiera, czy jest zabity.
> to smutne. ale pociesza jedynie fakt, że w gruncie rzeczy istotę Boską nie
> sposób zabić....
W przeludnieniu jednostki liczą się mniej. Rynki są większe, jest więcej
taniej siły roboczej. Ekonomia skali ma lepszą rację bytu. Każdy człowiek,
który uczestniczy w życiu ekonomicznym, a uczestniczy przecież każdy, to
enrgia którą można przejąć, ukierunkować, okiełzać i ubezwłasnowolnić. Czym
wiecej rąk, popychających tryby wielkiej machiny ekonomicznej, tym większe
zyski. Przeludnienie jest jak najbardziej na rękę rządzącym elitom.
> > > > I tu rodzi się racjonalna potrzeba RYTUAŁÓW, które poprzez swoją
> > > cykliczność
> > > > oraz jednolitą, niezmienną strukturę stanowią doskonałą metodę
> > > > samo-programowania podświadomości. A więc niby bezsensowne
obrządki
> > > > religijne
> > >
> > > w najdawniejszych czasach obrządki nie były bezsensowne, to tylko
"masie
> > > prostej", to ludowi prostemu nie mówiono jak to działa i po co się je
> > > naprawdę kultywuje. lepiej było zastraszyć: powiedzieć że Bóg Was
pokaże
> > > zsyłając ciemności jeśli nie będziecie w modlitwach prosić o to czy
> tamto.
> >
> >
> > Doskonale! Dokładnie tak. Później nastał wiek 'nowożytnej myśli
> światłej'
> > i odrzucono wszelką praktykę duchową jako irracjonalne, niepotrzebne
> > zabobony. Następnie pojawiła się masowa 'kultura' i za jej
pośrednictwem
> > programowanie zostało wznowione i zintensyfikowane - tyle że już nie
przez
> > nas i nie dla budujących nas celów.
> >
> > A dziś, jeśli jesteśmy w stanie wyjaśnić w rozumnych, racjonalnych
> > kategoriach dlaczego powrót do kontroli nad podświadomością jest celowy,
> to
> > mamy w zasięgu ręki ogromny przełom - i w tym właśnie rzecz!
>
> niestety w niczym nie ma "rzeczy", bo zawsze świat znajdzie sposób by
> okiełznać ziemskie pragnienie człowieka, by stał się Bogiem (czyli panowal
> nad sobą).
> --- przeszłość
> 1. były zabobony - brak rozwoju duchowego
> 2. odrzucenie religi (wygasające stosy) - możliwośc rozwoju duchowego
> --- teraźniejszość
> 3. masowa kultura - brak rozwoju duchowego
> ---- przyszłość
> 4. czynnik X - możliwość rozmowju duchowego
> 5. ....
> i tu warto dodać twoje "Następnie", bo my kroczymy w cyklu i zawsze po
> możliwości wzrostu nastąpi brak rozwoju!
> trzeba zrozumieć: człowiek nie może być upodlony i zacofany, człowiek nie
> może być wzrosły duchowo, oświecony.
> człowiek może być tylko taki jaki jest na Ziemi, mylny, błądzący,
szukający,
> jaki jest teraz. Ale w słowie szukać nie zawiera się słowo "znaleźć", choć
> powszechnie tak uważamy (skąd bierze się większośc ludzkiego
nieszczęścia).
> Poszukujemy wielkiej miłości... no to poszukujmy sobie! I poszukujemy, ale
> nigdy jej nie odnajdujemy bo odnaleźć nie równa się szukać... zawsze w
jakiś
> sposób porzucamy pewne oczekiwania (choć to śmieszne bo w prawdziwej
miłości
> niczego się nie oczekuje) i szukamy mając już nieco mniejsze wymagania.
> wreszcie, poddajemy się.... "odnajdując", czyli "jak się nie ma
czego.....".
Już mówiliśmy o tych rzeczach. Nawet jeśli musiałoby być jak mówisz (choć
nie musi!) to i tak nie oznaca to, że mamy nie próbować aby przejać w
najwiekszym możliwym stopniu kontrolę nad naszym losem. Być może gdybyśmy
nie próbowali, to człowiek nie mógłby być 'tylko taki jaki jest' a byłby
czymś znacznie mniejszym i podlejszym.
>
> > > > Zrozumienie relacji pomiędzy środowiskiem, podświadomością i
> > świadomością
> > > to
> > > > recepta na samowyzwolenie.
> > >
> > > jeśli to wszystko byś osiągnął, to byś wyparował.
> > > dosłownie.
> >
> >
> > Teraz już chyba wiesz, że nie o taką rzecz chodzi....
>
> tak.. .teraz już wiem, że chodzi o niemożliwe :)))))
No, a teraz?
>
> > > > Przy okazji, pozwala nam również zauważyć, na jak ogromną skalę w
> > > > dzisiejszych społeczeństwach odbywa się zaawasowane programowanie
> naszej
> > > > podświadomość przez siły które, chcą nas pozbawić podmiotowości i
> wolnej
> > > > woli.
> > >
> > > chcą i sukcesywnie im się to udaje!
> > > kontrola jest, będzie i musi być.
> > >
> >
> >
> > Trzeba im kij włożyć w szprychy!
> > :-)
>
> :))) - tylko żeby przy okazji i Tobie ręki nie urwało... :((( (mówię
> poważnie)
>
>
To zupełnie zmienia postać rzeczy. Czy nie powoduje Tobą przypadkiem lęk?
Czy nie jest on rzeczywistą przyczyna Twojego sceptycyzmu? Czyż zawsze
będzie nas trzymać w szachu pędząca ciężarówka? Skoro reinkarnacja i
'pocieszający fakt, że w gruncie rzeczy istotę Boską nie sposób zabić',
skoro nie należy 'uciekać od bólu bo tylko on pozwala poznać i doświadczyć
przyjemności' to czmu nie nazwać rzeczy po imieniu i przeciwstawić się
wszystkimi siłami postępującemu zbydlęceniu i zezwierzęceniu człowieka?
Urwanie ręki to niby drobiazg z tej perspektywy, no nie?
AW
.
|