Data: 2003-10-16 22:54:41
Temat: Re: Szaleństwo?
Od: "Ana" <a...@g...WYTNIJ.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marek Krużel <h...@g...pl> napisał(a):
> Thu, 16 Oct 2003 15:49:49 +0000, "Ana" <a...@N...gazeta.pl>
> <bmmemt$pvb$1@inews.gazeta.pl>:
> >> > Nie, asekurant, trzymający w ryzach swoje uczucia, nie zna
> >> > ani szczęścia, ani nieszczęścia.
> >>
> >> Ja o trywialnym przywiązaniu do rzeczy, a Ty o uczuciach...
> >> Ciekawe, że użyłaś mocnego słowa: asekurant. Zabrzmiało
> >> prawie jak potępienie.;) We wszystkim dobry jest umiar,
> >
> > Skoro tak twierdzisz. Moim zdaniem wcale nie "we wszystkim".
>
> Przekonać mnie może ewentualnie przykład.
Ile razy można padać i się podnosić?
Ile razy można ufać tej samej osobie pomimo, że zawodzi ona nasze zaufanie po
raz kolejny.
> >> a szczęście niejedno ma imię - tako rzecze minimalista.:)
> >
> > Pod tym mogę się podpisać.
> >
> > Rozważałam, czy nie klepnąć: tchórz, asekurant. Wystopowałam,
> > ale niewątpliwie "asekurant" nie brzmi pochlebnie.
>
> Po prostu akcentujesz swoje upodobania.
> BTW Z natury jestem tchórzem i asekurantem. To dość wygodne.
Postawię Ci pytanie, na które ze względu na osobisty charakter, nie oczekuję
odpowiedzi.
Czy nie jest tak, że od innych ludzi oczekujesz, wręcz wymagasz odwagi
cywilnej, sam pozostając w bezpiecznym cieniu.
Pozdrawiam
Ana
> Marek
>
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|