Data: 2006-07-27 08:05:19
Temat: Re: Szkoła i takie tam.
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tren R" <t...@p...na.swiat> napisał w wiadomości
news:ea8sj8$bfo$1@nemesis.news.tpi.pl...
> a dopuszczasz utworzenie czegoś ponad związek?
> 2 + 2 to zawsze dla ciebie 4?
> nie do końca chyba tez czaję tezę jaką stawiasz.
> jest związek, jest dwoje ludzi - w czom dieło mr przemyslaw?
Zdaje się, że nie do końca się rozumiemy (zaraz wpadnie Sławek i bąknie, że
przydałoby się to i owo zdefiniować) w kwesti co to jest związek. Ja
traktuję pojęcie związku nieco ogólnie, jako zestaw wszelkich istniejących
relacji pomiędzy dwojgiem. Podaj jakiś przykład "czegoś ponad związek" -
obaczym czy się mieści czy nie w takiej definicji.
>> Na jakość związku nie ma wpływu wyniesienie go do rangi małżeństwa.
>
> a skąd wiesz?
> śmiem twierdzić, że może mieć ogromny wpływ.
Z definicji. To ludzie tworzą związek a nie na odwrót. Jeśli dajmy na to coś
się po ślubie zaczyna pierdolić albo polepszać, to dzieje się to za sprawą
ludziów ów związek tworzących, a nie za sprawą faktu zawarcia małżeństwa.
Owszem. Można wiązać jedno z drugim - wówczas słowo małżeństwo staje się
takim bożkiem, którego można obarczać winą za chujowość relacji, bądż
dziękować mu za wyjebistość tychże. Ja tam w św. Mikołaja jednak nie wierzę.
>> Na jakośc związku jedyny wpływ mają ludzie którzy go tworzą.
>
> taaa.
> a co z ludźmi którzy związek otaczają?
> tacy niby odcięci i bezwpływowi?
A ci ludzie otaczający to jakoś bezpośrednio na związek odziaływują, czy
jednak na ludzi go tworzących ?
>
>> Gdzie w tym całym pierdoleniu o wyższości małżeństwa nad niemałżeństwem
>> lub odwrotnie widzisz choćby cień realnego człowieka który ów związek
>> tworzy ? Ja nie widzę - natomiast widzę w tym człowieka jako podmiot,
>> który powinien się dostosować do takiej czy innej wizji związku.
>
> każdy, że tak powiem, odnosi się do własnych doświadczeń.
> ja w tym pierdoleniu widzę tylko pierdolenie.
> istota małżeństwa wychodzi w codziennym pierdol... tfu, praniu.
> człowiek jako podmiot - to zresztą brzmi dumnie. Podmioty sie nie
> dostosowują, to rola orzeczenia.
> zresztą - dlaczego "powinien"?
Takoż samo jak i moc konkubinatu wychodzi w cotygodniowym praniu. Dlaczego
powinien ? O to nalezałoby się zapytać tych, którzy chcą tego "powinien"
uczyć w szkołach.
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|