> Czyli treść odpowiedzi nie zależy od pytania.

Pytanie jak rozumiem jest takie: jak powstają emocje.

Odpowiedź ogólna:

Mamy Józia, który zgłasza się na psychoterapię, bo podejrzewa, że coś jest z
nim nie tego, bo ilekroć ucieknie mu autobus, to on się niemiłosiernie
wścieka. Zakres wściekania się i niemożliwość opanowania tych emocji
jednoznacznie sugeruje, że człowiek jest ogólnie mówiąc "nieprzystosowany".
Jak tak dalej pójdzie, to nadżerka błony śluzowej żołądka przekształci się
we wrzody. Jego znajomy Heniek też chodzi z nim na przystanek, spotykają
się na polu 23 km przed przystankiem. Na przystanek wchodzą razem, autobus
jak codziennie rano spieprzył, Józio szaleje a Heniek nie. Z zewnątrz
widzimy, że
wydarzenie jest identyczne dla obu, ale z niezrozumiałego powodu Józek
sądzi, że spóźniony autobus go znów tym razem naprawdę wkurzył.
Wystarczyłoby raz spojrzeć na spokojnego Heńka aby zorientować się, że
autobus nie ma mocy generowania uczuć, bo Heniek akurat jest całkowicie
spokojny. Jednak Józek, mimo, że uważa się za inteligentną osobę - odrzuca
ten OCZYWISTY FAKT. [dlatego nie może czuć się lepiej bez myślenia lepiej].
Ma on niemożliwe do wytłumaczenia złudzenie, że coś zewnętrznego spowodowało
jego złość(tu autobus). Z drugiej strony paradoksalnie rozumie, że jest to
jego indywidualny problem, bo raczej zgłasza swoją osobę na leczenie a nie
spokojnego Heńka. Powiedzcie mi jak osoby wykształcone i uważające się za
inteligentne latami utrzymują w mózgu podobne sprzeczności logiczne?

Ale oto nadjeżdża autobus! To autobus się spóźnił a nie oni (albo stara
przekręciła mu w nocy zegarek:) i złość mija jak ręką odjął, nawet pojawia
się zadowolenie. Ucieczka autobusu nie miała fizycznie miejsca, jest to
kolejny OCZYWISTY FAKT. W takim razie dlaczego Józek się wściekał?
Gdyby ucieczka autobusu AUTOMATYCZNIE oznaczała złość -to choćby nawet
chciał albo co gorsza srał w pory -nie mógłby się zezłościć, bo domniemana
przyczyna fizycznie nie istniała. To jest oczywisty fakt i wynika to z logi
klasycznej.
Gdyby ucieczka autobusu AUTOMATYCZNIE oznaczała złość- jak uparcie twierdzi
Józek i Stokrota -to Józek mógłby się nagle rozgniewać w środku lasu, 5 km
od przystanku w momencie, gdyby nie widziany przez niego autobus odjechał z
przystanku. Tak oczywiście się nie dzieje i jest o kolejny niezaprzeczalny
fakt.
Mimo to zły Józek nie porzuca swojej NAIWNEJ wizji, że ucieczka autobusu
powoduje jego reakcje emocjonalną. Właśnie ignorowanie oczywistych faktów
jest przyczyną nieprzystosowania emocjonalnego. Na uzmysłowieniu tego w
dużej mierze
polega psychoterapia, która w przypadkach niektórych pacjentów czasem wymaga
długich godzin pracy i "udziału negocjatora". W momencie, gdy Józek wyraźnie
uświadomi sobie, że MA WYBÓR emocjonalny, to prawdopodobnie wyda mu się
oczywiste,( BUUUUM!!!! )aby następnym razem ZDECYDOWAĆ SIĘ na bardziej
racjonalne zachowanie.(najpierw musi się reedukować emocjonalnie, aby to
nowe zachowanie było łatwe i automatyczne)

Po psychoterapii idą chłopcy razem na przystanek, autobus spłynął, ale obaj
są spokojni a nadżerka żołądka zaczyna się goić(efekt somatyczny). Ponadto
Józek może zadecydować teraz, że zamiast dotychczasowej złości będzie
odczuwać motywację (np.do pójścia pieszo, albo do wcześniejszego wstawania,
bo to wydaje mu się jakby bardziej racjonalne niż złość). Taka zmiana jest
FIZYCZNIE NIEMOŻLIWA tak długo jak ignoruje się oczywiste fakty.

THE END

Czy z tej pozycji wydaje się wam bardziej uzasadnione łykanie lekarstw i
dalsze ignorowanie oczywistych faktów, aby zlikwidować psychiczne skutki
emocjonalnej naiwności? A może lepiej użyć własnego mózgu, który poprzez
swoja niedoskonałość tak skutecznie chował przed wami aż tak wyraźne
sprzeczności i szybko, bezlekowo pozbyć się depresji i czuć POWER, że aż
ciary idą po plecach? O nie, nie mówcie, że to takie oczywiste...

> Mam wrażenie, że mylisz miejsce powstawania emocji z ich powodem. Odbieram
> niektóre Twoje wypowiedzi, jako wyraz przekonania, że emocje są niezależne
> od wydarzeń zewnętrznych.

- emocje są reakcją na wydarzenia i TYLKO w tym sensie istnieje związek
pomiędzy wydarzeniem a emocjami. Zauważ, że możesz wygenerować emocje bez
wydarzeń w świecie fizycznym. Czyli mogą powstać nawet bez wydarzeń, albo w
każdym człowieku zupełnie inne przy tym samym wydarzeniu. Dlatego chodzi o
twierdzenie, że wydarzenia nie DETERMINUJĄ jednoznacznie wyniku emocji. To,
ze straciłeś coś nie znaczy, że MUSISZ być przybity. Najważniejszy jest
proces zachodzący w głowie, który prowadzi do wygenerowania odpowiednich
emocji, zależnych od tego nieświadomego procesu. Trzeba ten proces najpierw
zrozumieć, aby go zmienić -też logiczne!

Proces wychodzenia z depresji czy lęku jest w głowie, a nie na zewnątrz i to
właśnie brzmi jak "pomidor" dla Józków ignorujących oczywiste fakty. (swoją
drogą jak wy to robicie, że na to nie wpadniecie, jak wy to sobie
tłumaczycie? [if any])

- a znacie to jak idzie PowerBox, krzyczy "spierdalajcie!" a wszyscy
ignorują oczywiste fakty i dalej siedzą zajadając lekarstwa?
- jakbym Wam to opowiedział, to byście nie dali rady ze śmiechu.....