Data: 2015-08-10 00:57:36
Temat: Re: Talent artysty?
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2015-08-09 13:12, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>
>>>>>>>>>>> Ja raczej nigdy nie powiedziałabym, że "ma talent" o kimś, kto
>>>>>>>>>>> nie ma
>>>>>>>>>>> pasji oraz nie wkłada/włożył wystarczająco dużo pracy w jakąś
>>>>>>>>>>> dziedzinę
>>>>>>>>>>> (chyba że o dziecku, ale to trochę inna sytuacja, wtedy raczej
>>>>>>>>>>> mówimy o
>>>>>>>>>>> zdolnościach). Owszem, może same tylko te dwa czynniki nie
>>>>>>>>>>> zawsze
>>>>>>>>>>> przynoszą efekty i nie są wystarczające, ale są niezbędne, żeby
>>>>>>>>>>> prawdziwy talent dał się rozpoznać.
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> Zresztą moja "kwintesencja" była trochę przewrotna. Mam
>>>>>>>>>>> wrażenie,
>>>>>>>>>>> że my
>>>>>>>>>>> ludzie, a zwłaszcza chyba my Polacy, zbytnio gloryfikujemy
>>>>>>>>>>> pojęcie
>>>>>>>>>>> "talent" z krzywdą dla zwykłej (mozolnej często) pracy. Lubimy
>>>>>>>>>>> chwalić
>>>>>>>>>>> innych za talent, chwalić się sami, że coś nam przychodzi bez
>>>>>>>>>>> trudności,
>>>>>>>>>>> chełpimy się, że byliśmy w szkole tacy zdolni, wszystko nam
>>>>>>>>>>> przychodziło
>>>>>>>>>>> tak łatwo bez problemu. O wiele chętniej się przyznamy, że
>>>>>>>>>>> byliśmy
>>>>>>>>>>> zdolnymi leniami, niż pilnymi uczniami. Mamy kult zdolności i
>>>>>>>>>>> talentów,
>>>>>>>>>>> a praca jest passe. ;)
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Ciekawe dlaczego...
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Bo lenie bez talentu nie lubili pracowitych kujonów...
>>>>>>>>> Tym z talentem jeszcze byli w stanie wybaczyć piątki w szkole :-)
>>>>>>>>
>>>>>>>> Ludzie lubią niesamowitość. Były kiedyś teorie, że prawdziwy
>>>>>>>> geniusz
>>>>>>>> ma jakieś specjalne wymiary czaszki, większą czy jakoś tak. Żeby to
>>>>>>>> potwierdzić podobno grubo po śmierci Bacha odkopano jego czaszkę i
>>>>>>>> zmierzono. I... okazało się, że była zupełnie przeciętna. ;)
>>>>>>>>
>>>>>>>> A "wielkie talenty" naprawdę zwykle ciężko pracowały (np. Bach
>>>>>>>> przemierzył na piechotę ponad 400km z Arnstadt do Lubeki, żeby
>>>>>>>> posłuchać najwybitniejszego wtedy organisty). I zwykle byli po
>>>>>>>> prostu
>>>>>>>> doskonałymi rzemieślnikami na usługach możnych, tworzyli na
>>>>>>>> zamówienie
>>>>>>>> i dla kasy. Poza tym to my teraz wiemy i uznajemy, że byli
>>>>>>>> geniuszami,
>>>>>>>> a za ich czasów bywało różnie. Koncerty Brandenburskie Bacha
>>>>>>>> przeleżały u jakiegoś margrabiego w szufladzie i zostały
>>>>>>>> sprzedane za
>>>>>>>> parę groszy. A tego typu losów "wielkich talentów" jest wiele.
>>>>>>>>
>>>>>>>> Poza tym ja sądzę, że "talent" jest jednak wartością stopniowalną.
>>>>>>>> Kiedy zachodzi wyjątkowa koincydencja wielu czynników (zdolności
>>>>>>>> czysto fizyczne + osobowość + znalezienie się w odpowiednim
>>>>>>>> czasie w
>>>>>>>> odpowiednim miejscu, czyli np. odpowiednia edukacja, warunki do
>>>>>>>> zaistnienia i pewnie jeszcze wiele innych), wtedy mamy do
>>>>>>>> czynienia z
>>>>>>>> _wybitnym_ talentem. Ale przecież o kimś, kto po prostu z łatwością
>>>>>>>> uczy się gry na instrumencie też zwykle mówimy, że ma do tego
>>>>>>>> talent,
>>>>>>>> chociaż nie będzie z niego ani Mozart, ani Chopin, ani nawet
>>>>>>>> Blechacz.
>>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>> Interesujące. A co powiesz na tego człowieka?
>>>>>>>
>>>>>>> http://www.matematyka.pl/19068.htm
>>>>>>
>>>>>> J.w.
>>>>>> No i?
>>>>> "(zdolności czysto fizyczne + osobowość + znalezienie się w
>>>>> odpowiednim
>>>>> czasie w
>>>>> odpowiednim miejscu, czyli np. odpowiednia edukacja, warunki do
>>>>> zaistnienia i pewnie jeszcze wiele innych), "
>>>>> Może i zdolności fizyczne- no ale gdzie pozostałe?
>>>>
>>>> Znaczy pracowitość, pilność i konsekwencja nie jest rysem
>>>> osobowościowym?
>>>> Zarównież i poniższe zupełnie nie pasuje do "odpowiedniego miejsca i
>>>> czasu":
>>>> "poznaje jednego z założycieli Towarzystwa Matematycznego w Indiach",
>>>> "rozpoczyna korespondencję z nikim innym tylko słynnym G.H.Hardy'm"?
>>>>
>>>
>>> Dobrze. Jednakże- on zaczął tę korespondecję- mając już sporo odkryć i
>>> spora wiedzę matematyczną. I korespondencja nie polegała raczej na
>>> wymianie myśli. To on wysyłał swoje prace. W drugą strone dostawał albo
>>> stwierdzenie, że to już ktoś odkrył, albo zdiziwenie i ewentualnie potem
>>> formalny dowód na swoje odkrycie. Przypominam: żadnego wykształcenia
>>> (ani np wychowania w domu) nie posiadał w tym kierunku. Po prawdzie- w
>>> ogóle chyba nie miał wykształcenia. Do końca życia wielu angielskich
>>> matematyków uważało go za szarlatana. Sam o sobie mówił, ze bogini
>>> Namagiri mu to wszystko przekazuje- on sam z siebie nic nie wie
>>> https://pl.wikipedia.org/wiki/Namagiri
>>
>> A zbadałeś dokładnie jego rodziców? Mogli też być uzdolnieni,
>> natomiast niekoniecznie zdeterminowani, by te zdolności rozwijać,
>> mogli także nie mieć sposobności, by się z nimi ujawniać.
>> A nawet mogli je realizować w bardziej praktyczny a przez to mało
>> zauważalny sposób.
>>
>> A co powiesz na tego człowieka?
>> https://en.wikipedia.org/wiki/Wolfgang_Beltracchi
>>
>>
> No właśnie. Dochodzimy do czegoś, co właściwie wymyka się wszelkiej
> ocenie. No bo jeśli chodzi np o nauli ścisłe- to mamy konkrety.
> Człowiek, który wykoncypował tyle rzeczy w matematyce- i obiektywnie
> udowodniono, ze miał rację- jest geniuszem. Jacek Karpiński- który np
> wymyślił ideę oraz sam prototyp komputera osobistego sporo przed IBM i
> Microsoft- jest geniuszem. Wchodzimy w świat artystów. Słuchamy Mozarta.
> To jest śliczne. Wielu ludzi- szczególnie z naszego kręgu kulturowego-
> nawet bez zbytniego wyrobienia muzycznego- powie, że to jest piękne. No
> ale te kryteria już nie są takie jednoznaczne. Wiele rzeczy jest kwestią
> umowy snobów. Bo o ile np Gioconda podoba się ludziom, którzy nawet nie
> słyszeli o tym obrazie- to już wiele obrazów Picassa- jest uznawanych za
> bohomazy. Ba! Sam Picasoo śmiał się z tych obrazów- i cieszył się, że
> głupi burżuje je kupują i tyle płacą. IMO w dziedzinie malarstwa mamy w
> ocenach więcej pewnych kryteriów umownych, niż obiektywizmu. Dlaczego
> akurat Malczewski jest na świecie nieuznawany (mnie się podoba)- a
> jakieś słoneczniki w wazonie uznano za dzieło geniusza? Dużo daje to, że
> to był niderlandzki "geniusz". Zapewne gdyby malował to samo w Polsce-
> kariery by nie zrobił- także post mortum. Owszem- wiele jest takich
> dziedzin, gdzie decydują pewne umowne kryteria- nie tylko malarstwo.
> Kwestia pewnej propagandy. Dlatego też w tych dziedzinach tyle podróbek
> (słyszałaś o podróbkach Mozarta- np nieznane dzieło? A Bacha? Chopina?)
Post mortem.
Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.
|