Data: 2012-12-18 16:52:16
Temat: Re: Teatr"Gniew Dzieci" ciekawe kiedy w Łodzi?
Od: "Ren@t@" <r...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Chiron" napisał w wiadomości
news:kahteq$pmk$1@news.task.gda.pl...
> Użytkownik "Ren@t@" <r...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:kahj2e$vh4$1@node2.news.atman.pl...
>>
>> Użytkownik "Agnieszka" napisała w wiadomości
>> news:50c86e77$0$1301$65785112@news.neostrada.pl...
>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>> news:1jr1fvkupzehf$.ddp084f2qds5.dlg@40tude.net...
>>>>
>>>> Najlepiej jeśli podam przykład bliższy autorowi: jeśli ktoś przyjdzie
>>>> do
>>>> niego brudny i głodny oraz zmęczony i poprosi o strawę i nocleg, to o
>>>> ile
>>>> mu ich udzieli, BĘDZIE STAWIAŁ WARUNKI - przynajmniej umycia się i
>>>> zachowania zgodnego z przyjętymi w jego domu normami... A jeżeli
>>>> przybysz
>>>> odmówi, zarzucając gospodarzowi zbyt ostrą ingerencję w jego życie, to
>>>> zaiste, gospodarz ma prawo go nie przyjąć i serdecznie sie uśmieje z
>>>> pretensji...
>>>
>>> I będzie się śmiał jeszcze długo po tym, jak następnego dnia przy jego
>>> furtce służby odnajdą zwłoki zamarzniętego wędrowca. Ot katolickie
>>> podejście.
>>
>> Też przyznaję się do katolicyzmu więc się odezwę.
>> Ja w takiej sytuacji (pukający do drzwi brudny, prawdopodobnie głodny i
>> zmęczony ale też i prawdopodobnie agresywny człowiek) najprawdopodobniej
>> nie otworzyłabym drzwi. To prawdopodobieństwo nieotworzenia rośnie wraz
>> ze wzrostem upojenia alkoholowego (innych symptomów nieobliczalności)
>> pukającego.
>> Na coś ciepłego do picia i jedzenia oraz ewentualnie ciepłą odzież pewnie
>> mógłby liczyć (o ile miałabym to w domu i jeżeli przekazanie tego nie
>> wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem wtargnięcia intruza do domu - ale
>> też pewności nie mam) na wpuszczenie do domu nie.
>> Mam dwóch małych synów - i wolałabym oglądać zamrznięte zwłoki takiego
>> człowieka pod swoimi drzwiami niż zwłoki moich dzieci w moim domu (czy
>> choćby odwiedzać te dzieci w szpitalu bo "gość" je pobił/zgwałcił/czymś
>> zaraził/potwornie przestraszył). Nie pretenduję do miana świętej. Ba
>> nawet nie widzę tutaj sprzeczności z nakazem "będziesz miłował bliźniego
>> swego tak jak siebie samego" - ponieważ nic tam nie ma o tym, że mam tego
>> bliźniego traktować lepiej niż siebie i swoją rodzinę. Śmiać bym się nie
>> śmiała ale też i zapewne wyrzuty sumienia (po podjęciu takiej a nie innej
>> decyzji) by mnie nie męczyły.
>>
>
> Ba! Wręcz grzechem jest miłowanie kogoś bardziej niż samego siebie. No
> poza tym, że jest to awykonalne jednak:-)
Jednak zachowanie - takie jakby się jednak kochało (np. pod silnym naciskiem
otoczenia) jest jednak możliwe.
> Mieszkając w starym budownictwie- bez domofonu, zamykanych drzwi- często
> pukali tacy bezdomni- szczególnie zimą. Prosiłem, żeby pozostał na klatce
> schodowej- zaraz mu coś przyniosę- i przynosiłem, co tam miałem. Jednak na
> wpuszczenie do domu bym się nie zdecydował.
Ja mieszkam na wsi - i nie często ktoś obcy puka z jakąś prośbą. Do mnie
akurat czasem zabłądzą jacyś Świadkowie Jechowy lub Romowie. Poza głównymi
"interesami" czasami są chętni właśnie na picie lub jedzenie (ciasteczko lub
kanapka) i też nigdy nie wpuszczam - najwyżej właśnie pić/jeść wyniosę.
> Nie uważam jednak, że czymś złym- lepszym- gorszym jest wpuszczanie czy
> niewpuszczanie bezdomnego. To wszystko powinno być dostosowane do tego, co
> sami w danym momencie sobą reprezentujemy. Kiedyś do RM zadzwonił słuchacz
> i opowiadał, jak szukał Chrystusa. Aż zobaczył go w oczach pewnego
> bezdomnego, którego wpuścił do swojego domu a następnie pozwolił ze soba
> zamieszkać- aż ten powrócił do normalnego życia. Tyle, że gdyby ktoś
> próbował coś takiego zrobić wbrew sobie- taki "eksperyment" z całą
> pewnością skończył by się źle dla dobroczyńcy. A może nawet tragicznie.
Więc wszystko zależy od sytuacji - także od tego kim jest potrzebujący i
osoba udzielająca tej pomocy powinna mieć prawo zdecydować osobiście pomoże
czy nie i w jakim zakresie. Z jednym zastrzeżeniem - jeżeli osoba udzielając
pomocy ma współmałżonka lub zamieszkujące z nią dzieci (ewentualnie inne
osoby) to te inne osoby też powinny mieć prawo do współdecydowania o
zakresie udzielanej pomocy.
--
Renata
|