Data: 2003-01-05 08:16:00
Temat: Re: Terapia grupowa
Od: Mema <m...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sun, 5 Jan 2003 00:45:19 +0100 user Annie napisał(a) newsa <av7uu1$ro8$2@news.tpi.pl>
a ja na to:
> <60 godzin terapii własnej (80 zł za godzinę)...
>
> To jest obowiazkowe dla kazdego chcacego zostac terapeuta?
w mojej szkole obowiązkowe.
> Co to ma na celu?
hmm.. jakby to ująć... no, żeby terapeuta choc z grubsza miał w swojej
duszy "posprzątane" i żeby wiedział, gdzie jeszcze ma błagan- po to,
zeby przez swoje problemy nie zaszkodził klientowi. Bo jesli terapeuta
np w dziecinstwie był ofiarą molestowania seksualnego, a ma to nie
przepracowane w terapii własnej, to jeśli przyjdzie do niego klient
molestowany w dziecinstwie, to terapeuta naprawdopodobniej się "wyłozy":
rozpłacze, poczuje się bezradny, a jesli cos zrobi to raczej mało
pomocnego. zresztą, przepracowanie problemów jest dobre także dla
terapeuty- ułatwia mu pracę. wielcy w tym zawodzie twierdzą nawet, ze
jest taka "reguła", że jeśli masz z czymś problem , to bedą się do
ciebie zgłaszać klienci z podobnym problemem (np. do byłej, nawet
przepracowanej bulimiczki, osoby z zaburzeniami jedzenia). Dla własnego
bezpieczenstwa i higieny pracy nalezy "opsprzątac" u siebie.
>Bo slyszalam, ze aby zostac terapeuta
> (psychologiem itp.)nie mozna miec problemow z samym soba.
terapeuta NIE RÓWNA SIE psycholog, jeszcze raz chciałam to podkreślic
(przepraszam panstwa, którzy są psychologami), do zajmowania się
psychoterapią potrzebne jest specjalne przygotowanie, na nieszczeście w
Polsce nadal nie ma ustawy o zawodzie psychoterapeuty, w zwiazku z czym
nawet hydraulik moze otworzyc gabinet psychoterapeutyczny.
A ja słyszłam, że ludzie, którzy idą na psychologię, idą tam po to, by
sobie pomóc. Obawiam się, ze sporo w tym prwdy, choć nie miałam okazji
obserwować tego bezposrednio, bo- jak juz mówiłam- nie jestem
psychologiem.
O psychiatrów nawet nie pytajcie- miejcie litosć...
oczywiscie, społeczne mniemanie o przygotowaniu zawodowym "tych na
psych-" ;) jest takie, ze nie powinni oni miec problemów. Niestety,
chyba niewiele jest osób, które nie maja w ogóle problemów. A do tego-
ciekawostka!- awód psychoterapeuty/psychologa/innych pomagaczy wybierają
pewne typy osób, takie z natury swej mające ciągoty do pomagania i
opiekowania się innymi (a to jest cecha oralna, a jeśli dana osoba ma
oralną strukturę charakteru, to znaczy, ze świetnie opiekuje sie innymi,
ale nie potrafi zabdbac o siebie- co nie jest dobre) albo manipulanci-
wstrętne brzydaki, które już z natury swietnie manipulują a do zawodu
przychodzą po doskonalsze narzedzia (boszsz... niestety, taka jest
prawda... znam kilka osób, które zostały psychologami, nawet mają teras
zakusy na bycie psychoterapeutami, mam tylko nadzieję, ze w procesie
kształcenia terapeutycznego, albo oni sami sie obudzą, zauważą tę
"niestosownosć" i naprawą to w terapii włąsnej, albo ktoś zwróci im na
to uwagę- trudno jest sie przemknąć z własnymi problemami przed nosem
uczących cię fachu psychoterapeuty- oni są na to za dobrzy :) Na
szczescie :))
> Czy terapia wlasna ma na celu wykluczenie takich ewentualnych
> problemow?
raczej: rozpoznanie i rozwiązanie, co się uda rozwiązać, bo czasem w
samej terapii tylko rozpoznajesz problem, nazywasz go i juz dalej nie
mozesz pracowac, bo np to nie jest na to czas. Mzoesz go rowiązac
później, oze byc tez tak, ze go nigdy juz nie rozwiazesz, ale mas zz
swiadomość, ze masz własnie taki problem i jakie to ma konsekwencje.
Łatwiej się pracuje ( i zyje) z poszerzoną swiadomością.
aaale mi dłuugi post wyszedł, mam nadzieję, ze choć zrozumiały.
pozdrawiam
mema
|