Data: 2008-07-13 19:01:33
Temat: Re: To ojciec też potrzebny???
Od: "Chiron" <eleuzis@no_spam.polbox.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:z27xyqelkono$.160k2qbgeyjoz.dlg@40tude.net...
>>> No więc mój mąż był i na tym, i na tym - ja po urodzeniu młodszej córki
>>> byłam tylko 3 tygodnie na zwolnieniu - hie hie, przejęłam się za bardzo
>>> rolą nauczycielki/wychowawczyni ósmej klasy. I na co mi to było - nikt
>>> tego
>>> nie docenił... ale to inna bajka. Drogi Panie.
>>
>> A ja idę się założyć, że Twoje dziecko nosi w sobie (uświadomione lub
>> nie)
>> pytanie: dlaczego mamo byłaś dla zupełnie obcych dzieci, a nie było
>> ciebie
>> dla mnie!? Kiedyś (może już?) stworzy związek z mężczyzną, do którego
>> przyniesie wzorce przekazne przez Ciebie no i to pytanie. Fajna jazda. No
>> cóż- skutki równouprawnienia...
> Pieprzysz, aż brzuch boli: dla moich dzieci porzuciłam W OGÓLE pracę,
> proroku :-DDD
nie jestem prorokiem. Spójrz, co napisałaś sama: przejęłaś się rolą
nauczycielki- i zostawiłaś dziecko mężowi. To Twoje słowa. Ja w życiu
popełniłem wiele błędów. Jeśli ktoś mi jakiś wytknie- nie twierdzę, że jest
na odwrót. Ale- to przecież Twoja sprawa. Ja tylko zasygnalizowałem problem.
TWÓJ PROBLEM.
> Norrrrrmalnie, Twoje rzutowanie w przyszłość jest tak napakowane własnymi
> bezpodstawnymi domysłami, że się aż niedobrze robi.
> Przyjmij do wiadomości, że g...o wiesz o mnie, moich dzieciach, moich
> relacjach z nimi i z obcymi dziećmi.
Nie wiem- tylko to, co sama napiszesz. A napisałaś, co napisałaś. I nadal
mam przekonanie, że jest tak, jak napisałem. A przekonanie spotęgowała Twoja
ostra reakcja. Nie mam zwyczaju dowalania ludziom. Chodziło mi tylko o
prosty IMHO mechanizm psychologiczny. Gdzieś tam, na początku mojej Drogi
nauczyłem się jednej fajnej rzeczy: Jeśli KTOKOLWIEK powie mi coś, co nie
spowoduje mojej reakcji- to szybko o tym zapominam. Jeśli jednak to, co ktoś
powie- wzbudzi moje silne emocje, to żebym nie wiem jak myślał, ze to
nieprawda- to napewno warto z tym popracować- i zapewne sporo prawdy w tym
jest. Zgadzasz się?
> Nie cierpiałam swojego nauczycielskiego zawodu, bo to niewdzięczny, psi
> zawód, nikt go nie docenia, ale przyczyną jest tylko i wyłącznie zły dobór
> materiału kadrowego - idą tam tylko nieudacznicy, którzy niczego innego
> robić nie potrafią - a ja jestem ponadprzeciętnie i wszechstronnie
> uzdolniona, poszłam tam tylko dlatego, że tak chcieli moi rodzice, takie
> były możliwości i uwarunkowania zewnętrzne. Powinnam przeforsować swoje
> marzenie - i pójść na ASP lub do konserwatorium muzycznego.
> Skończyło się to frustracją - ale na szczęście w porę zdążyłam zauważyć,
> co
> jest naprawdę ważne :-)
I tu widzę sporo sprzeczności...ale to naprawdę Twoja rzecz. Nie dowalam Ci-
po prostu: komunikuję.
> Mam najlepsze, najmądrzejsze i najukochańsze dzieci pod słońcem - widzą we
> mnie wszystko, co najlepsze i tak zresztą jest, bo jestem wspaniałą matką.
> Doprawdy, ubawiłam się, czytając Twoje brednie :-DDD
To po co dajesz im tyle uwagi?
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
|