Data: 2004-05-24 22:20:52
Temat: Re: Toksyczny związek
Od: "Hubert " <h...@g...SKASUJ-TO.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Johnson <j...@g...pl.nospam> napisał(a):
> Użytkownik "Vicky" <b...@a...pl> napisał w wiadomości
> news:c8s9dt$c08$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Więc się zastanów na spokojnie.
> > Bo jeśli nawet nie chcesz z nią o tym rozmawiać to w jaki sposób chcesz
> > cokolwiek zmienić?
> > W takich sytuacjach sprawę należy stawiać jasno - o ile jeszcze zależy Ci
> na
> > tym związku.
> > To jak ona to przyjmie i czy będzie chciała coś z tym zrobić to już
> > następny temat,
> > ale skąd wiesz że ona ma jakiekolwiek pojęcię o tym co Ty czujesz ?
> > Może ona uważa że wszystko jest w porządalku ? :))
> >
> > Piszesz że z wielu rzeczy byłbyś w stanie zrezygnować, ale nie możesz
> > rezygnować z
> > wszystkiego.
> > Im więcej dajesz z siebie - tym więcej od Ciebie oczekują
> > Może czas się odezwać i powiedzieć "dość" - mówiłeś to już kiedyś?
> >
> > Pozdrawiam
> > Vicky
> >
>
> Po pierwsze z psychologiem skończyłem, bo to była czysta strata czasu.
> Mówiła mi same oczywiste rzeczy, o których już wiedziałem.
> Po drugie to nie wiem, czy nadal chcę z nią rozmawiać. Ostatnio powiedziała
> mi przez telefon, ze mnie nienawidzi, gdy nie chciałem się zgodzić na cos
> czego chciała.
> Rozmawiałam z nią wielokrotnie. Zazwyczaj wydawało mi się, ze się
> dogadaliśmy, a za tydzień po jej zachowaniu złudzenie mi mijało. Było znów
> to samo.
> Stawiałem również sprawę "na ostrzu noża" i mówiłem "dość", że albo coś się
> zmieni, albo koniec z nami. Ona odpowiadała koniec z nami. I tu działało
> moje toksycznie przywiązanie do niej, odpuszczałem, zazwyczaj dochodziło
> wówczas też, to takiego "czasowego" porozumienia. Obietnic, ze jednak będzie
> inaczej.
> Ona nie uważa, ze jest wszystko w porządku. Mimo, ze jesteśmy małżeństwem
> widywaliśmy się tylko w weekend. Ona tak chciała, a ponadto ja pracuje w
> innej miejscowości. Ostatnio już do niej nie jeżdżę, a mimo to nadal myślę o
> tym wszystkim.
> Szczerze mówiąc zdaje sobie sprawę, ze to koniec, ale coś we mnie krzyczy,
> żeby jeszcze się nie poddawać. I to jest ta toksyczność, to uzależnienie.
> Nie chcę, ale muszę ;)
>
>
> --
> JOHNSON :)
Mozesz sobie w wyobrazni poekperymentowac. Co by sie stalo gdybys od niej
odszedl? Jak bys sie czul? Co by sie stalo? Jakby zaczelo wygladac Twoje
zycie?
Albo od drugiej strony: co by sie musialo stac, zeby ten zwiazek stal sie dla
Ciebie satysfakcjonujacy (i w ogole mozliwy)?
Porownaj te dwie sytuacje. Jak sie czujesz ze skutkami tego, co by sie stalo
gdybys poszedl w jedna lub w druga strone?
Mozesz sobie np po prostu pobyc troche z tymi pytaniami, albo podobnymi jakie
Ty sam sobie zadasz. Mozesz poczekac co sie wykluje. Zanim cos sie zmieni w
naszym zyciu na lepsze dobrze jest jak sadze poeksperymentowac w wyobrazni,
albo posprawdzac co jest ukryte w naszym umysle (przekonania, emocje,
wartosci, decyzje ktore podjelismy dawno temu i ktore maja wplyw na to, czym
jestesmy tu i teraz). Po takim badaniu czesto latwiej jest podejmowac dalsze
decyzje.
Pozdrawiam Hubert.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|