Data: 2014-09-11 20:57:45
Temat: Re: Totalitaryzm
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
A to jest genialne:
Totalitaryzm wewnątrz grup fundamentalistycznych
Thomas Mann w swojej powieści wychowawczej Czarodziejska góra,
pisanej w latach 1919-1924, w namiętnej dyspucie między ideologiem oświecenia i
humanizmu, Settembrinim, a ideologiem kościelnej żądzy władzy, Naphtą, wkłada w usta
tego ostatniego następujące słowa:
"Wszelkie organizacje naprawdę wychowawcze od niepamiętnych czasów wiedziały, o co
w pedagogice może jedynie chodzić: mianowicie o bezwzględny rozkaz, żelazną
konieczność, o dyscyplinę, ofiarę, samozaparcie, o zadanie gwałtu indywidualności.
Poza tym jest to niezrozumienie młodości, pochodzące z braku miłości do niej, jeśli
ktoś przypuszcza, że znajduje ona rozkosz w wolności. Jej najgłębszą rozkoszą jest
posłuszeństwo".
To, co Naphta wypowiada tutaj z rzadko spotykaną otwartością i
brutalnością, stanowi samo sedno wszelkich totalitarnych doktryn i ideologii, które w
XX wieku doprowadziły do faszystowskich obozów zagłady, zbrodniczych wojen i
stalinowskich gułagów. Jest to język władzy totalitarnej i pokonywania ludzi siłą,
gloryfikacji kajdan i strażników wiary, ślepego posłuszeństwa i niszczenia tych,
którzy myślą inaczej, język terroru państwowego, inkwizycji i katów, wojen
wewnętrznych i zewnętrznych, niszczenia własnego człowieczeństwa i człowieczeństwa
innych. Jest to język totalitaryzmu, który dla praw człowieka i takich wyborów
politycznych, jak sprawiedliwość, demokracja, wolność sumienia i wyznania ma tylko
zjadliwą kpinę i szydercze komunały. Ludzie nie pojawiają się tu w polu widzenia jako
podmioty, lecz wyłącznie jako materiał służący do sprawowania władzy.
Archeolog europejskiego ducha, Isaiah Berlin, w błyskotliwym eseju
pod tytułem Joseph de Maistre und die Urspriinge des Faschismus (Józef de Maistre i
geneza faszyzmu) naszkicował bezpośrednie związki i paralele między totalitaryzmami
religijnymi a świeckimi ze wszystkimi ich straszliwymi konsekwencjami. To bez
różnicy, czy gardząca ludźmi, totalitarna ideologia służy do legitymizacji i
egzekwowania władzy religijno-kościelnej czy też politycznej. Co najwyżej można
powiedzieć, że im bardziej władza totalitarna prezentuje się wobec jednostki i
zbiorowisk jako władza religijna i z boskiego nadania, tym większe stanowi -- w
dosłownym znaczeniu -- "zagrożenie dla życia". Rezultatem jest zawsze albo
zniewolenie dusz i ciał ludzi, albo psychiczne, społeczne i fizyczne zniszczenie
tych, którzy się zniewoleniu przeciwstawiają.
"Oświęcim nie zaczął się w Oświęcimiu" -- to zdanie znamionuje
socjologiczne rozumienie ewentualnych skutków i potencjału przemocy, tkwiących u
religijnych, kulturowych i psychologiczno-społecznych źródeł i nurtów tradycji, które
utorowały drogę dyktaturom i Oświęcimowi, ponieważ konsekwentnie przeszkadzały w
kształtowaniu sumień i rozwijaniu indywidualnej tożsamości.
Kto zna sposób funkcjonowania i strukturę fundamentalistycznych
ugrupowań religijnych, ten wie, że trzebi się w nich indywidualną wolę, eliminuje
własne ja. Czytając pisemne relacje i słuchając opowiadań byłych członków Opus Dei,
poznając i analizując jego przepisy wewnętrzne i publikacje, doszedłem do wniosku, że
stosuje się tam całą gamę psychologicznych mechanizmów i metod ujarzmiania:
upokarzanie, autorytarne zastraszanie, niszczenie poczucia własnej wartości,
doprowadzanie do infantylnego uzależnienia, karcenie, cenzurowanie myśli i sumień,
kontrolowanie, szpiegowanie itd. Wszędzie można natrafić na klasyczne sformułowania
"ślepego posłuszeństwa" w myśl hasła: "Wódz rozkazuje, my wypełniamy rozkazy".
W podręczniku Droga autorstwa Escrivy, założyciela Opus Dei, książce
rozpowszechnionej i nadal rozpowszechnianej w milionowych nakładach w wielu językach
na całym świecie, czytamy: "Posłuszeństwo -- oto najpewniejsza droga. Posłu-szeństwo
przełożonemu -- to pewna droga ku świętości. Posłuszeństwo w pracy apostolskiej -- to
droga jedyna, bowiem gdy chodzi o dzieło Boże, duch musi albo słuchać, albo odejść".
Eugen Drewermann krytycznie scharakteryzował tę postawę: "Nigdy
ludzie nie rządzą w sposób bardziej absolutny i totalny niż wtedy, gdy mówią, że
rozkazują w imieniu samego Boga, a więc mogą wymagać bezwzględnego posłuszeństwa".
W rozdziale "Zorganizowany lęk przed życiem" zajmę się szczegółowo
tym, co określam w skrócie mianem utajonej świa-domości faszyzującej. Chodzi tu o
predyspozycje psychiczne, o których konsekwencjach społecznych wspomniałem wyżej. Na
świadomość faszyzującą wskazują: autorytarna struktura osobowości, postawy
antydemokratyczne, absolutyzowanie własnej ideologii, antysemityzm i etnocentryzm.
Stwierdziłem występowanie tych cech -- wszystkich razem bądź niektórych -- w
ideologiach ugrupowań i organizacji fundamentalistycznych.
|