Data: 2000-11-03 15:14:05
Temat: Re: Troche o celach
Od: "Duch" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Czy nie wydaje Ci sie, ze ten facet chociaz na zewnatrz stara sie byc
> twardzielem... to po przyjsciu do domu rzeczywiscie staje sie placzacym
> chlopczykiem.....
> Kazdy chce zaznac w zyciu szczescia.... ale predzej czy pozniej i tak
> zaczyna sobie zdawac sprawe, ze to cale zycie jest h... warte, ze cale
jego
> zycie nie ma sensu....
>
> Wiesz w sumie zazdroszcze Twojemu koledze, On przynajmniej wierzyl w swoje
> marzenia... mial nadzieje, ze wszystko bedzie piekne i wspaniale... moze
nie
> osiagnal swojego celu, ale sie staral... nie zrezygnowal na samym
> starcie.....
Ja tez troche zazdroszcze,
... ze sie nie poddal, ale nie zazdroszcze skutkow
tego marzenia :-))
Ale co to znaczy? Ze mamy marzenia, ktore sie rzadko spelniaja, a my
na sile zyjemy w iluzji, ze "bedzie dobrze"? Chyba tak...
I co - udawanie, ze sie osiagnie cel, to szczescie?
Przeciez ten facet, gdzies na dnie czuje, ze to wszysko kit...
I jak dlugo da sie utrzymac iluzjie, ze "krol jest nagi"?
Jest fajny przyklad o tym jak dzialamy w naszych marzeniach
i o tym co to jest doroslosc, realniesza, bez marzen... :
Dziecko: Jaki ladny piesek, tatusiu kup mi go
Tato: A kto z nim bedzie wychodzil rano, siusiu
Dziecko: Oczywiscie, ze ja!
Tato: Codziennie, rano, przed przedszkolem, bedziesz wstawal wczesniej?
Dziecko: Jasne!
Tato: Ok, Kupie Ci pieska w przyszlym tygodniu, ale teraz,
porzycze innego pieska od sasiada i w tym tygodniu bedziesz wychodzil
z tym pozyczonym, ok? A jak wszystko bedzie dobrze, to Ci kupie tego.
Dziecko: Swietnie!
...
Po trzecim dniu, godz 7:30
Tato: Maly, wstawaj, piesek chce siusiu.
Dziecko: Wiesz co, tato, nie chce juz pieska...
=============
Mam wrazenie, ze nasze marzenia dotycza czego innego,
niz to co realizujemy, np. facet marzy o domu, ze szczesliwa rodzina,
wiec ma cel -> dom, i potem juz tak sie do tego celu przykleil, ze
jego pierwotne marzenie -> rodzina zaczyna podupadac.
Tak samo z tym dzieckiem -> kto nie chciacl miec pieska?
Ale posiadanie pieska to tez obowiazki, z czego maluch sobie
nie zdawal sprawy: marzac widzial siebie i pieska w zabawie,
a nie widzial obowiazkow, czyli marzenie dziecka bylo jakby nierealne.
Ale czy ktos kto nie chce przyznac sie, ze marzenie jest nierealne i idzie
po trupach to ktos, komu trzeba zazdroscic? ... Zauwazylem tez, ze
im bardziej marzenie rozbiega sie od rzeczywistosci tym coraz trudniej
"zawrocic"...
I jeszcze jeden przyklad: byla taka moda na traktowanie dzieci "po
partnersku",
to bylo marzenie, idea. Chyba powstala w USA. I po pewnym czasie, gdy
"takie"
dzieciaki dorosly, okazalo sie, ze "to nie dziala", one gorzej egzystowala
w spoleczenstwie. Jeden z tworcow tej koncepcji, przyznal po (chyab 20)
latach,
ze rzeczywiscie byl to blad. Facet przyznal sie do bledu!
A wiele osob, ktore znam, popelnily bledy - idac za tego typu marzeniem -
a rzeczywistosc juz "gnije", co widac i slychac ;-), ale za nic sie
nie przyznaja do bledu, brna po uszy,
"beda bronic swojej koncepcji jak niepodleglosci" ;-).
Prawdopodobnie, przyznajac sie, trzeba by lyknac pigulke
konsekwencji, a .... "przeciez to nie moja wina"
Wydaje mi sie, ze uczciwosc przy weryfikowaniu marzen to wazny
element "dobrego zycia". Gdy sie tego nie robi, to tez nie jest
tak zle !! :-), tylko ze "otrzezwienie" przyjdzie pozniej, ale z o-wiele
bardziej bolesnej strony.
Pozdrawiam, Duch
|