Data: 2012-05-09 11:56:25
Temat: Re: Trzask zamykanych okiennic.
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-05-09 13:06, Chiron pisze:
> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:jodh6b$kff$6@news.icm.edu.pl...
>> W dniu 2012-05-09 10:34, Chiron pisze:
>>> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
>>>>>>>>
>>>>>>>>> (...)Inna
>>>>>>>>> kategoria ludzi- jednak podobna, ale całkiem różna- to ci, którzy
>>>>>>>>> ekshibicjonistycznie pieszczą swój ból, swoje problemy. I ja po
>>>>>>>>> wysłuchaniu
>>>>>>>>> kogoś takiego czuję się jak obrzygany. Ja tego nie chcę.
>>>>>>>>
>>>>>>>> Ja też. To ludzie z kategorii opowiadajacych przy obiedzie
>>>>>>>> "wczoraj miałem
>>>>>>>> luźniejszy stolec niż tydzień temu, to ani chybi po tej twojej
>>>>>>>> szczawiowej"
>>>>>>>> itp.
>>>>>>> A fuj!
>>>>>>> :-)
>>>>>>>
>>>>>>> Na studiach miałem znajomego- syna ubeckiego mordercy. Sam był 2
>>>>>>> sekretarzem POP (student 2 roku!). Przychodził do nas do pokoju
>>>>>>> jak wypił i opowiadał o swoich łajdactwach- jak to mu przykro, no
>>>>>>> ale musiał. Raz z kolegą nie wytrzymaliśmy (za 3 razem aż)- i
>>>>>>> zleciał ze schodów
>>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> No ale chyba widzisz różnicę między łajdactwami a jakimikolwiek
>>>>>> dolegliwościami? Nie wiem, do czego mam przypiąć powyższą opowieść.
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Wiesz, można powiedzieć: "mam problemy z męskimi sprawami. Jestem
>>>>> bardzo chory, wróciłem od lekarza- i czuję się wymęczony". No i to
>>>>> jest ok.
>>>>> Jak ktoś zaczyna ze szczegółami, pieści każdy detal- to jest to już
>>>>> chore, IMO
>>>>
>>>> Po wstępie o UB i POP miałam wrażenie, że mówisz o innego typu
>>>> "łajdactwach".
>>>
>>> Opowiadanie o wyrzucaniu ludzi z uczelni "bo musiał" i międlenie
>>> każdego szczegółu dla mnie niewiele się różni od opowieści globa z
>>> wizyty u lekarza z (za przeproszeniem) cewką moczową.
>>
>> Moim zdaniem jest to jednak zupełnie inna kategoria - i co do samej
>> treści wynurzeń, i co do motywów je powodujących.
>
> Co do treści- no nie wiem...może i tak. Mechanizm IMO jest podobny: chęć
> szokowania otoczenia (między innymi). Czyli- ekshibicjonizm. Wbrew
> pozorom to nie sumienie się odzywało w tym socjaliście, ale chęć czegoś
> takiego: "patrzcie na mnie- co ja mogę!". I on tym się pieścił,
> "obrzygiwał" nas tym.
Podobieństwo 'mechanizmu' tkwi w 'mechaniźmie odczuwania wstrętu' -
uczestniczą w tym te same neurony :) 'Podobnie' jest zapewne
jak widzisz homo całujących się na ławeczce lub gołębia, który
wygrzebał coś smakowitego w rzygowinach pijaka.
Mamy jednak nie tylko 'poczucie wstrętu' dane przez
naturę, by kategoryzować zjawiska, odróżniać jedne od drugich,
nadawać im rangi, priorytety. To po pierwsze. Po drugie - uczucie
wstrętu da się w jakimś stopniu kalibrować, np. przez wychowanie.
A jak się nie da - to wypada je brać w gruby nawias.
Uczucie wstrętu może być jakimś punktem wyjścia dla orientacji,
ale jako podstawowy wyznacznik moralności i etyki imo jednak się
nie sprawdza. Chirurg nie miałby życia, w końcu zajmuje się
samymi obrzydliwościami, co nie ?
|